23 Lip 2011, Sob 13:59, PID: 263412
Ja prawie wyszedłem z fobii. Objawy somatyczne prawie zniknęły (już nawet potrafię się kłócić z ludźmi w autobusie, nie daje sobie w koko odpuszczając). Tam gdzie pracuje, są nowi ludzie - nawet by nie pomyśleli, że ja jestem nieśmiały czy jakiś lękowy. Jeszcze nie potrafię się przełamać przy ludziach, przy których zawsze byłem nieśmiały, były jakoś wg mojej opinii wyżej niż ja - czyli śmiali). Oczywiście jestem na lekach i mogę je brać całe życie (seroxat) (+xanax, ale to zaczynam odstawiać, chce tylko sam seroxat przyjmować). Pozostały mi też trudności typu "chętnie pomogę kobiecie z wózkiem wnieść wózek do autobusu" ale "wstydzę się" chociaż "lęku nie mam".
Rok temu samopoczucie, akceptacja własnej osoby = 25%.
Teraz = 75%.
Przymierzam się do psychoterapii i rozmowach o moich lękach (może to pozwoli mi się jeszcze bardziej wyzwolić - i będę się martwił, że nie krzyknąłem w tłumie "cześć ludzie" ).
Jeżeli chodzi o Seroxat chce go brać do końca życia, lęk to zaburzenie - nie choroba. Tabletkami tego kolego i koleżanko nie wyleczysz.
Rok temu samopoczucie, akceptacja własnej osoby = 25%.
Teraz = 75%.
Przymierzam się do psychoterapii i rozmowach o moich lękach (może to pozwoli mi się jeszcze bardziej wyzwolić - i będę się martwił, że nie krzyknąłem w tłumie "cześć ludzie" ).
Jeżeli chodzi o Seroxat chce go brać do końca życia, lęk to zaburzenie - nie choroba. Tabletkami tego kolego i koleżanko nie wyleczysz.