10 Gru 2017, Nie 20:45, PID: 720117
u mnie też jest zdecydowanie lepiej niż kiedykolwiek, ale wyłącznie pod kątem fobii, bo społecznie już gorzej
kiedy przeczytałem tytuł o likwidacji fobii, dało mi to trochę do myślenia, bo czy tak zaawansowany stan w którym niegdyś byłem i w którym wielu z nas forumowiczów nadal jest można po prostu zlikwidować?
to bardzo trudne zagadnienie, gdzieś na granicy jakichś etycznych rozważań może nawet, bo czy mimo tego, że wykasowałem lęk przed sytuacjami społecznymi różnymi sposobami oraz nie obawiam się już nawet bezpośredniej konfrontacji z innymi oznacza, że społecznie jestem już zdrowy?
nie sądzę, bowiem ta choroba wywołała wiele nieprzyjemnych skutków, których cień rzuca się po dziś...
czasem ten stan mógłbym opisać jako bycie wyzwolonym z wojny którą przeszedłem, wojny straszliwej i burzącej moją intymność, mój charakter, godność, bo jak mam się czuć teraz, niby wyzwolony, kiedy przeszedłem wiele bolesnych odrzuceń, wzgard, odczułem mnóstwo niewyrozumiałości i bezradności które tak głęboko się we mnie wryły, że nawet wspaniale ozdrowiawszy z lęków nie można mówić o społecznej sprawności, kiedy na własne oczy zobaczyło się co to znaczy być traktowanym jak nikt i to dosłownie za nic, za żadne grzechy
moja fobia z pewnością była zaawansowana toteż wyrządziła wiele szkód z którymi muszę walczyć codziennie, budować wszystko kawałek po kawałku, siać drzewko za drzewkiem na ziemi jałowej po wojnie...
kiedy przeczytałem tytuł o likwidacji fobii, dało mi to trochę do myślenia, bo czy tak zaawansowany stan w którym niegdyś byłem i w którym wielu z nas forumowiczów nadal jest można po prostu zlikwidować?
to bardzo trudne zagadnienie, gdzieś na granicy jakichś etycznych rozważań może nawet, bo czy mimo tego, że wykasowałem lęk przed sytuacjami społecznymi różnymi sposobami oraz nie obawiam się już nawet bezpośredniej konfrontacji z innymi oznacza, że społecznie jestem już zdrowy?
nie sądzę, bowiem ta choroba wywołała wiele nieprzyjemnych skutków, których cień rzuca się po dziś...
czasem ten stan mógłbym opisać jako bycie wyzwolonym z wojny którą przeszedłem, wojny straszliwej i burzącej moją intymność, mój charakter, godność, bo jak mam się czuć teraz, niby wyzwolony, kiedy przeszedłem wiele bolesnych odrzuceń, wzgard, odczułem mnóstwo niewyrozumiałości i bezradności które tak głęboko się we mnie wryły, że nawet wspaniale ozdrowiawszy z lęków nie można mówić o społecznej sprawności, kiedy na własne oczy zobaczyło się co to znaczy być traktowanym jak nikt i to dosłownie za nic, za żadne grzechy
moja fobia z pewnością była zaawansowana toteż wyrządziła wiele szkód z którymi muszę walczyć codziennie, budować wszystko kawałek po kawałku, siać drzewko za drzewkiem na ziemi jałowej po wojnie...