26 Sie 2011, Pią 13:13, PID: 268933
Jakich ja rad oczekuje. Sama sobie z tego wszystkiego zdaje sprawe. Dzieki za mocne slowa. Trudno sie z tym wszystkim nie zgodzic. Obecnie traktuje go bardziej jak przyjaciela. Mam tez przyjaciela ze schizofrenia duzo z nim rozmawialam. Tylko widzisz my znamy sie okolo roku i to co dzieje sie teraz trwa jakies 2 tygodnie. Tak wiec ja tez potrzebuje czasu zeby sie z tym uporac. Na pewno nie w pozblizu niego. Juz mu powiedzialam ze bede musiala wyjechac na jakis czas. Lamie mi serce bardziej widzac w jakim jest stanie. I ze wszyscy jego przyjaciele naokolo sie nim bawia. Nikt wlasciwie go nie slucha i nie rozumie a jeszcze bardziej utwierdzaja go w tym ze wszystko jest ok. Dostal jakies dziwne wiadomosci dwa dni temu typu: krew naokolo. Ktos z kregu jego znajomych bawi sie nim wiedzac w jakim jest stanie. Jego rodzicom powiedzialam ze powinni przestac traktowac go jak dziecko, nie dawac pieniedzy, i nawet pozwolic mu wyjechac z powrotem do Londynu samemu, bo ja z nim nie pojade. Tam bedzie znow obrazal ludzi naokolo i w koncu znowu ktos go pobije i skonczy sie to szpitalem. Mowie jego mamie ze on nie moze byc w domu i musi isc do szpitala. Ona sama to wie. Rozmawialam tez z moim przyjacielem ktory ma schizofrenie juz od wielu lat. Tak wiec on sam powiedzial ze on musi zrozumiec ze jest chory i zaczac sie leczyc. Nie jest to 200% manipulacji ale prawda jest ze on wszystkimi naokolo chce manipulowac. BArdziej pytanie moje bylo czy ktos uwaza ze powinno mu sie podawac leki bez jego wiedzy. Nie potrafie przekonac jego matki bo serce matki ma do niego milosc bezwarunkowa. Ja po prostu musze sie wygadac. Ona sie bardzo o niego boi. Nie ma obecnie zadnych pieniedzy bo zostala mu zabrana karta kredytowa tak wiec jest uzalezniony od rodzicow. NA stopa sam do Londynu nie pojedzie. Sama mu mowie ze jak na razie to nie widze bym byla dla niego wazna. Staram sie mu mowic prawde. Bo nikt z jego takzwanych przyjaciol tego nie robi obecnie. Oczekuje rady od osoby ktora byla z kims kto ma schizofrenie. Tak wiec bardzo prosze o zrozumienie. Jest dla ta cala sytuacja dosc swieza. I obecnie mojej milosci do niego nie traktuje jako priorytet. I sama wiem ze on tak zyc nie moze i z nim w takim stanie zyc nie moge. On potrzebuje leczenia. Boje sie ze go strace ale bardziej zalezy mi zeby byl zdrowy. I..nie jestem sama...przebywamy obecnie u jego rodzicow oboje sa lekarzami. Jesli pisze chaotycznie to dlatego ze jestem dosc mocno zdenerwowana. Ale nie jestem przez niego zmanipulowana. ps. Milosc nie jest glupim uczuciem. Potrzebuje rad od kogos kto byl w tej sytuacvji czy ty byles w takiej sytuacji?