10 Wrz 2011, Sob 0:37, PID: 270963
Nie pomożesz, i to nie ty jesteś za nią odpowiedzialny, żeby ją zmieniać.
Fajnie, że sobie radzisz. Ja z matką mam o tyle podobną relację, że też zawsze chciałem ją zmieniać i czułem się za nią odpowiedzialny, i przejmowałem jej uczucia. Też jest religijna, ale tak się z tym nie obnosi raczej.
Problem jest w tym, że nie potrafimy odejść i zostawić, mieć do tego dystans. Dużo czytałem i wiem, że to się bierze z niezaspokojenia swoich potrzeb w dzieciństwie. Nie zaspokajasz swoich, tylko w jakiś sposób przejmujesz to co ona Ci daje. Później jesteś za bardzo przywiązany.
Zdaje sobie sprawę, że nie masz aż tak jak ja. Potrafisz się w pewnym stopniu odciąć i ocenić. Ale z waszą relacją(ty jako pomagający) jest coś z pewnością nie tak.
Fajnie, że sobie radzisz. Ja z matką mam o tyle podobną relację, że też zawsze chciałem ją zmieniać i czułem się za nią odpowiedzialny, i przejmowałem jej uczucia. Też jest religijna, ale tak się z tym nie obnosi raczej.
Problem jest w tym, że nie potrafimy odejść i zostawić, mieć do tego dystans. Dużo czytałem i wiem, że to się bierze z niezaspokojenia swoich potrzeb w dzieciństwie. Nie zaspokajasz swoich, tylko w jakiś sposób przejmujesz to co ona Ci daje. Później jesteś za bardzo przywiązany.
Zdaje sobie sprawę, że nie masz aż tak jak ja. Potrafisz się w pewnym stopniu odciąć i ocenić. Ale z waszą relacją(ty jako pomagający) jest coś z pewnością nie tak.