16 Paź 2011, Nie 15:33, PID: 275786
Piter, powiem ci, że jeszcze dwa lata temu też czułem się wyizolowany. Znajomi ze sobą rozmawiali, a ja co? 100% nasłuchu 0% nadawania. Czułem się przez to, że nie potrafię nic sensownego dodać przygnębiony i coraz bardziej zapadałem się w sobie. Działo się to do momentu, aż znajomy odkrył coś ciekawego we mnie: mimo, że się nie udzielam w rozmowie, to nauczyłem się tak słuchać, że potem znajomi przychodzili do mnie się wręcz wyspowiadać. Od tego jak mam takie sytuacje, przypominam sobie to, i lęk jakoś sam przechodzi.
Przytoczę tu też przykład ze swojej pasji - tańca. Na pierwszej lekcji, żeby nikt na mnie i moje odbicie w lustrze nie patrzył z lęku schowałem się z tyłu za instruktorkom. Cała lekcja do niczego. Dopiero po kilku lekcjach zauważyłem, że część ruchów wręcz wykonuje na takim samym poziomie co instruktorka (co wcale nie jest łatwe). Teraz wręcz tańczę w pierwszej linii. Co z tego, że ponad polowa choreografii do bani, to drugą połowę tańczę wymielicie. Staram się skupić na tej dobrej części, a przez to lęk sam przechodzi.
Podsumowując: każdy ma swoje + i -. Trzeba tylko wyłapać te pierwsze i starać się zniwelować, zwalczyć te drugie.
Przytoczę tu też przykład ze swojej pasji - tańca. Na pierwszej lekcji, żeby nikt na mnie i moje odbicie w lustrze nie patrzył z lęku schowałem się z tyłu za instruktorkom. Cała lekcja do niczego. Dopiero po kilku lekcjach zauważyłem, że część ruchów wręcz wykonuje na takim samym poziomie co instruktorka (co wcale nie jest łatwe). Teraz wręcz tańczę w pierwszej linii. Co z tego, że ponad polowa choreografii do bani, to drugą połowę tańczę wymielicie. Staram się skupić na tej dobrej części, a przez to lęk sam przechodzi.
Podsumowując: każdy ma swoje + i -. Trzeba tylko wyłapać te pierwsze i starać się zniwelować, zwalczyć te drugie.