27 Lis 2011, Nie 14:40, PID: 281192
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27 Lis 2011, Nie 14:41 przez JakemJa.)
Właściwie, potrafiłem to poukładać. Stres o którym wspomniałem trzymałem w sobie nie dając się poznać otoczeniu. Było więc ok. Nie uważam, bym był słabym ogniwem w związku, aczkolwiek uważam,, że dostałem życiową szansę i to ja (zapewne) ją zaprzepaściłem. W końcu to ona mnie zostawiła nie mówiąc tak naprawdę dlaczego, a nie ja ją - w życiu bym tego nie zrobił.
Osobiście nie sądze, by prowadziło to do jakiegoś wewnętrznego więzienia. Nigdy nie miałem przyjaciół ani znajomych i jakoś potrafiłem żyć bez nich. A tym bardziej żyć bez nich w związku ze wspaniałą dziewczyną.
Jest tu jednak druga strona medalu, ponieważ nie mam pojęcia jak to by było gdybym nie dopuszczał nikogo innego mając wcześniej znajomych i przyjaciół...
Ludzie naszego pokroju jednak zapewne w większości nie mają przyjaciół i znajomych i nie ma co innej ewentualności rozważać. Przynajmniej wnioskując na moim przykładzie.
Osobiście nie sądze, by prowadziło to do jakiegoś wewnętrznego więzienia. Nigdy nie miałem przyjaciół ani znajomych i jakoś potrafiłem żyć bez nich. A tym bardziej żyć bez nich w związku ze wspaniałą dziewczyną.
Jest tu jednak druga strona medalu, ponieważ nie mam pojęcia jak to by było gdybym nie dopuszczał nikogo innego mając wcześniej znajomych i przyjaciół...
Ludzie naszego pokroju jednak zapewne w większości nie mają przyjaciół i znajomych i nie ma co innej ewentualności rozważać. Przynajmniej wnioskując na moim przykładzie.