10 Lip 2014, Czw 2:11, PID: 402204
dżizys napisał(a):No niby możliwa, ale po co
Czytaj: ona będzie zalewała mnie tysiącami swoich problemów, wyżalała się jaki to jej chłopak jest zły. On będzie korzystał a ja tylko będę wysłuchiwał jej smętów. Inaczej tego nie widzę.
Tak jest w praktyce. Przynajmniej w jednym przypadku.
uno88 napisał(a):Ostatnio mam taką refleksję, że jak kobieta jest blisko z jakimś mężczyzną, ale tylko platonicznie z jej strony, to tak na prawdę ona w nim mężczyzny nie widzi. Jedynie taką przyjaciółkę z penisem, młodszego braciszka, przyjaciela geja, nie wiem jak to nazwać. Nie jest dla niej facetem, materiałem na kogokolwiek. Tylko (dosłownie: tylko) przyjaciel. Przyjaźnie z kobietami nie przedstawiają dla mnie wartości, ponieważ musiałbym występować w roli pocieszyciela i wysłuchiwacza o jej byłych, obecnych, czyli mężczyznach, którzy ją kręcą. Pytanie po co ? Poza tym w rzeczywistości nie znam ani jednego przypadku przyjaźni damsko-męskiej. W ogóle nie wiem jak to wygląda.
Racja i tak sie człowiek czuje.
uno88 napisał(a):Mieszacie pojęcia jak dla mnie. Koleżanki, znajome i kumpele jak najbardziej. Przypisane do konkretnych miejsc (studia, praca, dziewczyna kumpla), czy form spędzania czasu, ale raczej w grupach, niż sam na sam. Przyjaźń to jakaś większa bliskość, głębsza relacja i jednocześnie platoniczna. Co kobieta ma do powiedzenia przyjaciółkom będzie mówiła platonicznemu przyjacielowi. Z kolegami po prostu spędza przyjemnie czas, dobrze się bawi i tyle. To oczywiste, że w głębszej relacji ludzie mówią o tym co im leży na wątrobie i osobiście nie widzę sensu, aby być tak blisko. Zawsze kiedyś temat damsko-męski musi wyjść na tapetę, aktualne problemy, aktualne wątpliwości. Mógłbym albo potakiwać i ciągnąć to nie wiadomo na co, albo wkręcić się i przeżywać konflikty wewnętrzne z powodów bycia mężczyzną i jednocześnie "przyjaciółką".
O taki rodzaj przyjaźni chodzi i takie konflikty się przeżywa.