18 Sty 2012, Śro 18:20, PID: 289554
Zwjeszak napisał(a):Nie rozumiem tylko tego przesadyzmu w polaryzacji - związek lub samotność, życie seksualne lub dająca satysfakcję autoerotyka (zastanawia uciekanie od pojęcia "masturbacja"). Te teksty mnie rozwaliły i faktycznie zniesmaczyły. Seksualność jest nierozerwalną częśćią naszej osobowości i kiedy ta sfera jest niepokojąca, psuje się wpływa to na na nasze widzenie siebie. Odczuwanie popędu seksualnego jest normalne i powstrzymywanie się przed rozładowaniem napięcia może być męczące, ale czyż ładowanie w tę sferę swojej energii, którą można wykorzystać bardziej twórczo, nie jest jednak pułapką żałosności i nie sprzyja dalszej alienacji? Można sumblimować kreatywnie (pasje, hobby), ćwiczyć (co zwiększy atrakcyjnośc fizyczną i ilość endorfin ku poprawie nastroju), można spotykać się z ludźmi, a nawet mieć udane życie seksualne poza związkiem - wielu singli tak robi z wyboru. Ucieczka w samotność totalną, masturbację to nadal tylko ucieczka... może bez odwrotu, może niebezpieczna.nigdy nie skapuje toku rozumowania przeciwnikow masturbacji.
o jakiej energii mowa? jakiejs mistycznej sile, ktora napedza nas do zycia?.. bo dla mnie masturbacja, to spalenie kilku kalorii - zupelnie jak cwiczenia fizyczne (no i tez wytwarza pozytywna chemie w mozgu). ciekawa sprawa jest fakt, ze zaden z przeciwnikow masturbacji nie proponuje sublimacji zamiast seksu. pomyslec, gdzie moglaby byc ludzkosc, gdyby nie przeklety seks!
albo czemu masturbacja, to mialaby byc od razu ucieczka w samotnosc? czy kreatywne hobby jak malarstwo tez jest zle, bo robi sie to samotnie??
i boje sie pytac, co z masturbacja, gdy jest sie w zwiazku?
to rozumowanie jest niespojne
nie gloryfikuje masturbacji, dla mnie to normalna czynnosc fizjologiczna jak sikanie i tyle. po co dorabiac do tego tyle teorii?