19 Sty 2012, Czw 18:27, PID: 289728
BlankAvatar napisał(a):ogladasz ulubiona telenowele, a on sie z nudow masturbuje.Nie próbuj mnie przekonać, bo dla mnie po prostu seksualność to nie telenowela. Nie porównuje seksu do niczego, już powiedziałam, że dla mnie jest ponad masturbacją, która jest zamiast - w moim życiu tak jest, jakieś dowody mam przytoczyć, czy co Zatem nie widzę takiej sytuacji, bo skoro masturbacja jest zamiast, to partner najpierw próbuje mnie oderwać od telenoweli. Żebyś znów nie zrozumiał, niczego nie zabraniam i nie nakazuję, po prostu nie dobieraliśmy się na oślep, co nie.
czy to jest problem?
BlankAvatar napisał(a):slaby zabieg..Zabieg? Może nie zrozumiałeś Bo ja nie porównywałam sytuacji, które nawiasem mówiąc są z życia wzięte. Ja stwierdzam, że niektóre rzeczy są bezdyskusyjne dla danej osoby i nie trzeba tego miętolić w każdą stronę, żeby komuś udowodnić, że tak się myśli. A ludzie często mówią tak jak Ty, co drugą osobę sprowadza na tor "a może rzeczywiście to nic takiego", tylko później coś nie gra, właśnie dlatego, że ona nie jest w stanie tego zaakceptować.
Łatwo mi sobie wyobrazić, że ktoś nie akceptuje czegoś związanego z seksem, bo dla wielu osób seks jest ważny. Tak samo właśnie nie widzę kompromisu, gdy ktoś chce dziecko i gdy ktoś go w ogóle nie chce. Co dla wielu osób też jest ważne.
Może przykład z życia: dziewczyna ma koty, ratuje je, troszczy się o nie, facet ją bierze z kotami, lubi je, po czym strzela focha "one jednak śmierdzą i ich nie chcę, wywal je". Ona chce mieć koty w domu, po to je ratowała i zgodnie z zasadami kociarzy nie wystawi na balkon by wpadły pod samochód, on nie godzi się na koty i już. Nieważne, że mają osobny pokój - koty mają zniknąć.
Ktoś musi zrezygnować... I nikomu nie będzie dobrze, ani jej, gdy koty są dla niej ważne, a facet, który je odbiera przestaje być przyjacielem, ani jemu z kotami, które z jakiegoś powodu się odwidziały.
I widzę tu jego winę - nieodpowiedzialność za podjęte decyzje, ok mogło mu się odmienić, ale wciąż chce uniknąć odpowiedzialności.
W którymś momencie pojawia się rozmowa na temat ważnych spraw i jeśli ktoś nie zaakceptuje zachowania X i otwarcie i tym mówi, to ta osoba powinna się zastanowić czy to zniesie, a nie myśleć, że jakoś to będzie.
Dla drugiej osoby jakieś moje zdanie może być kosmosem, skoro przyznaję, że z jakiejś opinii, pasji etc. nie dam rady zrezygnować, to nie ma co z tym dyskutować.
BlankAvatar napisał(a):jesli i Ty lubisz sztuczne owce, meskie prostytutki i trojkaty, to w czym problem? to kwestia dogadania. jesli dobralas sie z partnerem, ktory lubi przytulac drzewa i mu tego zakazujesz, to problem lezy w niedopasowaniu, a nie w twoim partnerze.No to właśnie to napisałam.
BlankAvatar napisał(a):lepiej dac jakis zyciowy przyklad. zalozmy, ze uwielbiasz sie calowac, a twoj partner tego nienawidzi. czy bedziesz chociaz probowala namowic go do czestszych pocalunkow, czy dasz za wygrana, no bo przeciez on ma swiete prawo czegos nie tolerowac? jestem ciekaw twojej odpowiedzi.Ależ ja mówię o sytuacji, która jest już obgadana. I o bardzo istotnej dla obu stron, ciężko mi sobie wyobrazić, że są to pocałunki.
Próbuję przekonać, jeśli to jest duży problem dla niego, niedobrze mu, płakać mu się chce, nie wiem, cokolwiek, że nie jest w stanie ich zaakceptować - nie namawiam, albo biorę go z tym balastem i nie narzekam, albo rezygnuję.
Ostatnie zdanie pomijam, bo Ty znów o zabranianiu. Ale mój partner zawsze robi coś z czego jestem zadowolona, także no problemo Właśnie o to chodzi, żeby pod względem ważnych spraw się dobrać lub by jedna osoba umiała bez uszczerbku zrezygnować.