21 Gru 2017, Czw 15:58, PID: 721695
xD
Ogólnie temat bardzo ciekawy, kiedyś trochę o tym czytałem i to co "muzg" z nami robi w takiej sytuacji to mega dziwne.
Z reguły podobamy się sobie w lustrze i odbiciach szyb, witryn sklepowych itd. Dzieje się tak dlatego że łatwo nam się wtedy kontrolować, np. podnieść brwi i powieki, żeby oczy wydawały się większe, zwęzić usta, wysunąć szczęke, wyprostować się. Te rzeczy są niemożliwe do zrobienia przez cały czas, więc choćby niewiem jak bardzo się pilnować to prędzej czy później wrócimy do "ustawień fabrycznych" xD.
Jednakże, IMO, to nie oznacza że prawda jest tak samo brzydka jak na fotkach. Aparaty same w sobie często przez własne ograniczenia techniczne przekłamują rzeczywistość. Dla przykładu aparaty w smartfonach. Stańcie metr od lustra i zróbcie zdjęcie swojego odbicia. Teoretycznie powinniście zobaczyć siebie z lustra takimi, jakimi widzi was wasze własne oko, a często dalej jest coś nie tak. Teraz spróbujcie zrobić to samo ale stańcie np. 5m od lustra. Ja miałem wrażenie że jest jakby lepiej, kilka osób też potwierdziło mi że coś w tym jest. Przednie kamerki w laptopach/smartfonach to w ogóle są marnej jakości i mocno zaokrąglają obraz żeby uchwycić maksymalnie szerokie pole. No i przede wszystkim fotka zamraża was w konkretnej chwili i jest bardzo możliwe że będziecie wyglądać słabo bo akurat bierzecie wdech czy coś.
PROTIP: jak musze zrobić sobie fotke i to idę do lustra, włączam w telefonie nagrywanie, pouśmiecham się trochę, a potem z filmu wybieram najlepsze kadry. Na 1 takim filmiku wyglądam lepiej niż na 100 zdjęciach.
Dziwiło mnie to i postanowiłem zrobić eksperyment. Przez kilka dni cykałem sobie fotki w różnych miejscach, różnych kątów itp. po czym pokazałem tą wątpliwej jakości kolekcję siostrze. Zdecydowanie stwierdziła że żadna z kilkunastu fotografii nie oddaje dobrze mojego wyglądu i w rzeczywistości wyglądam lepiej. Ale żeby bie było ze tylko ja tak mam :p to podeprę się przykładem koleżanki, która jest całkiem atrakcyjna w realu, a na fejsie nie do poznania (in minus). Chyba chodzi o to, że mózg lubi ruch, np. mimikę, no i w rzeczywistości mamy poczucie głębi, a foty mocno spłaszczają wszystko co na nich jest.
Ogólnie wydaje mi się że jeśli chodzi o atrakcyjność (a o to pewnie chodzi wszystkim) to inni uważają nas za tak atrakcyjnych, jak my sami siebie postrzegamy (plus minus gust oceniającego).
Nidgy nie zobaczyłem na ulicy osoby o której powiedziałbym że jest jakimś monstrum, wszystko ma nie na swoim miejscu i pewnie wy też nie :)
Ogólnie temat bardzo ciekawy, kiedyś trochę o tym czytałem i to co "muzg" z nami robi w takiej sytuacji to mega dziwne.
Z reguły podobamy się sobie w lustrze i odbiciach szyb, witryn sklepowych itd. Dzieje się tak dlatego że łatwo nam się wtedy kontrolować, np. podnieść brwi i powieki, żeby oczy wydawały się większe, zwęzić usta, wysunąć szczęke, wyprostować się. Te rzeczy są niemożliwe do zrobienia przez cały czas, więc choćby niewiem jak bardzo się pilnować to prędzej czy później wrócimy do "ustawień fabrycznych" xD.
Jednakże, IMO, to nie oznacza że prawda jest tak samo brzydka jak na fotkach. Aparaty same w sobie często przez własne ograniczenia techniczne przekłamują rzeczywistość. Dla przykładu aparaty w smartfonach. Stańcie metr od lustra i zróbcie zdjęcie swojego odbicia. Teoretycznie powinniście zobaczyć siebie z lustra takimi, jakimi widzi was wasze własne oko, a często dalej jest coś nie tak. Teraz spróbujcie zrobić to samo ale stańcie np. 5m od lustra. Ja miałem wrażenie że jest jakby lepiej, kilka osób też potwierdziło mi że coś w tym jest. Przednie kamerki w laptopach/smartfonach to w ogóle są marnej jakości i mocno zaokrąglają obraz żeby uchwycić maksymalnie szerokie pole. No i przede wszystkim fotka zamraża was w konkretnej chwili i jest bardzo możliwe że będziecie wyglądać słabo bo akurat bierzecie wdech czy coś.
PROTIP: jak musze zrobić sobie fotke i to idę do lustra, włączam w telefonie nagrywanie, pouśmiecham się trochę, a potem z filmu wybieram najlepsze kadry. Na 1 takim filmiku wyglądam lepiej niż na 100 zdjęciach.
Dziwiło mnie to i postanowiłem zrobić eksperyment. Przez kilka dni cykałem sobie fotki w różnych miejscach, różnych kątów itp. po czym pokazałem tą wątpliwej jakości kolekcję siostrze. Zdecydowanie stwierdziła że żadna z kilkunastu fotografii nie oddaje dobrze mojego wyglądu i w rzeczywistości wyglądam lepiej. Ale żeby bie było ze tylko ja tak mam :p to podeprę się przykładem koleżanki, która jest całkiem atrakcyjna w realu, a na fejsie nie do poznania (in minus). Chyba chodzi o to, że mózg lubi ruch, np. mimikę, no i w rzeczywistości mamy poczucie głębi, a foty mocno spłaszczają wszystko co na nich jest.
Ogólnie wydaje mi się że jeśli chodzi o atrakcyjność (a o to pewnie chodzi wszystkim) to inni uważają nas za tak atrakcyjnych, jak my sami siebie postrzegamy (plus minus gust oceniającego).
Nidgy nie zobaczyłem na ulicy osoby o której powiedziałbym że jest jakimś monstrum, wszystko ma nie na swoim miejscu i pewnie wy też nie :)