14 Gru 2016, Śro 19:38, PID: 601945
Azu, ja też mam problemy z dzwonieniem żeby coś zamówić (irracjonalny strach), jak ludzie do mnie dzwonią na telefon (np rodzice chłopaka żeby złożyć mi życzenia w urodziny) to nie mogę się zmusić do odebrania, najczęsciej odbieram za 3-4 razem i wciskam że nie mogłam wcześniej.
A przez pół roku miałam podobną prace jak 9Kinia6: pracowałam w call center u jednego z ubezpieczycieli, gdzie udzielaliśmy pomocy technicznej w związku z obsługą programu do wystawiania polis.
Tylko i wyłącznie połączenia przychodzące. I o dziwo było bardzo ok, siedziałam sobie sama w kąciku, wpadały połączenia, starałam się pomóc (jak czegoś po prostu nie wiedziałam, nie rozumiałam, nie potrafiłam pomóc mieliśmy do dyspozycji wsparcie merytoryczne, czyli osoby wyznaczone tylko i wyłącznie do pomagania i jakoś szło). Wiadomo, że czasem trafią się ludzie mega niemili, albo tacy którym nie sposób wytłumaczyć, że działanie systemu jest prawidłowe, tylko chcą na nim dokonywać rzeczy niemożliwych, ale ogólnie idzie przetrwać.
Do tego jest ciągła rotacja (płacą niezbyt) i niedobór pracowników więc po jakimś czasie człowiek przestaje się stresować tym że Cię wywalą, bo trzeba by było ostro dać ciała żeby tak się stało.
Reasumując na szkoleniu myślałam, że umrę tak bardzo bałam się tego momentu jak będę musiała usiąść na stanowisku i po prostu rozmawiać, ale było to do ogarnięcia, mimo, że zamówić pizze to dalej dla mnie wyzwanie, walące serce i konieczność wyjścia do wc żeby nikt nie słyszał jak drży mi głos jak zamawiam
Więc jak ktoś myśli, że się totalnie nie nadaje do takiej pracy, może się mylić
A przez pół roku miałam podobną prace jak 9Kinia6: pracowałam w call center u jednego z ubezpieczycieli, gdzie udzielaliśmy pomocy technicznej w związku z obsługą programu do wystawiania polis.
Tylko i wyłącznie połączenia przychodzące. I o dziwo było bardzo ok, siedziałam sobie sama w kąciku, wpadały połączenia, starałam się pomóc (jak czegoś po prostu nie wiedziałam, nie rozumiałam, nie potrafiłam pomóc mieliśmy do dyspozycji wsparcie merytoryczne, czyli osoby wyznaczone tylko i wyłącznie do pomagania i jakoś szło). Wiadomo, że czasem trafią się ludzie mega niemili, albo tacy którym nie sposób wytłumaczyć, że działanie systemu jest prawidłowe, tylko chcą na nim dokonywać rzeczy niemożliwych, ale ogólnie idzie przetrwać.
Do tego jest ciągła rotacja (płacą niezbyt) i niedobór pracowników więc po jakimś czasie człowiek przestaje się stresować tym że Cię wywalą, bo trzeba by było ostro dać ciała żeby tak się stało.
Reasumując na szkoleniu myślałam, że umrę tak bardzo bałam się tego momentu jak będę musiała usiąść na stanowisku i po prostu rozmawiać, ale było to do ogarnięcia, mimo, że zamówić pizze to dalej dla mnie wyzwanie, walące serce i konieczność wyjścia do wc żeby nikt nie słyszał jak drży mi głos jak zamawiam
Więc jak ktoś myśli, że się totalnie nie nadaje do takiej pracy, może się mylić