04 Lip 2008, Pią 23:41, PID: 39627
Piszecie o grach... w moim przypadku ani komputer ani konsola nie przeszkodziły mi zachować związek z realnym światem. Miałem wtedy -naście lat, zgraną paczkę kumpli z bloku, całe dnie spędzane poza domem, wycieczki blisko i daleko za miasto, robienie rzeczy niebezpiecznych i głupich. Komputer zawsze lubiłem, fakt, ale służył za kolejną obok piłki zabawkę, którą można się pobawić ze znajomymi. Czyli pomagał mi się integrować a nie izolować. Z resztą wiadomo: multiplayer rządzi - ale tylko wtedy gdy partner do gry siedzi obok ciebie z joystickiem albo joypadem w ręce - a nie gdy grasz z obcym Amerykaninem przez internet, albo mozolnie pakujesz bohatera w mmorpg, itp. I raczej nigdy nie postrzegałem gier jak ucieczkę przed czymkolwiek, i nadal tak ich nie widzę. Za przykład podam Second Life. Kurczę, toż to gra (symulator życia?) stworzona dla fobików ze światem pełnym fobików. Dziękuję, ja jednak nie skorzystam. Na szczęście nadal wolę żywych ludzi.
Ach, ci co mieli Pegasusa, pamiętacie pielgrzymki kumpli do was, żeby pograć w "komandosów"? Ja pamiętam. Taak, piękne czasy.
Ach, ci co mieli Pegasusa, pamiętacie pielgrzymki kumpli do was, żeby pograć w "komandosów"? Ja pamiętam. Taak, piękne czasy.