20 Lip 2014, Nie 22:42, PID: 403870
Ja od zawsze miałem problem z odezwaniem się do kogoś. Dziś nawet spytanie się kogoś, co było zadane, poprzedza przygotowywanie się do tego pytania. W klasie nie gadam z nikim. Rzadko zdarzało się, że nawiązałem rozmowę z pojedyńczą osobą. Oczywiście wtedy lęk odebrał mi zdolność do luźnej rozmowy. Jak zwykle mówiłem na wydechu i zaprzeczałem sobie w jednym zdaniu, np: koleżanka spytała się czy na górze w klasie biologii jest też tak gorąco jak na 2 piętrze, a ja na to: "No jest, ale są pootwierane okna, to w sumie jest chłodno " Nieźle, co? A najgorsze jest to, że potem się czuję zupełnie beznadziejny...