03 Maj 2016, Wto 9:30, PID: 538000
Świetny post, tro.olu, genialnie dobrałeś ostatnie słowa. Co prawda nie jestem wierząca, ale dla mnie błogosławieństwem, o którym piszesz, jest sama nadzieja na życie bez tych wszystkich lęków - taka moja mała wyśniona wolność, swoboda, cieszenie się życiem, które przecież z każdym dniem ucieka. To daje mi siłę, żeby próbować dalej, chociaż czasami nie jest lekko. Największym krokiem na tej drodze było chyba nauczenie się, że sama siebie mogę wspierać, zamiast niszczyć. I zrozumienie, że nic nie jest moje na zawsze, więzi z ludźmi się zmieniają, wszystko kiedyś mija albo przyjmuje nową formę, a potem nastaje coś nowego.