31 Sty 2013, Czw 5:29, PID: 336837
Ja przeczytalam, (chyba zrozumialam) co chciales wyrazic ale nie znalazlam problemu. Tak masz i juz, Ty sie ciesz, ze masz samoswiadomosc na takim poziomie. To co pisales o "niechceniu" - dla mnie luzik. Klne jak szewc bardzo czesto bo mi nie wychodzi...no i co z tego. Nie chce mi sie wykonywac pewnych codziennych czynnosci rowniez. Wiesz co? Mam RZS - choroba stawow z autoagresji, mi to dopiero te szklanki z rak leca. To tak na marginesie. Czesto jest tak, ze mi sie gotowac nie chce ale wiem, ze powinnam ale wolalabym nie. Wstac sobie rano (zazwyczaj to wstaje w poludnie) i zaczac malowac ale nie moge bo musze ugotowac...to znaczy nie musze...ale ta swiadomosc, ze powinnam. Sama sobie ja stwarzam. To jest niefajne. Tylko, ze jak zaczne malowac to sie wylaczam na tydzien i mnie praktycznie nie ma poki nie skoncze. Lubie ten stan i powiem Ci od serca nie nawidze tego poczucia, ze musze zrobic cos innego...jestem zaangazowana w moja prace do tego stoonia, ze mnie bardzo irytuja codzienne czynnosci...bardzo...nienawidze ich wtedy...sa jak wrzod na dup*e. Jak ty masz tak na codzien to ja to rozumiem tak, ze sie Twoja glowa nie chce zajmowac bo to sa . W moim mniemaniu to Twoja psychika potrzebuje odzywki. Tak to sobie "wydummalam" w mojej malej glowce. Prawdopodobnie jestes stworzony do "wyrzszych celow" i nudza cie te codzienne czynnosci. Bo one sa nudne. Ja je wykonuje bo bardziej lubie pozadek niz balagan. Uwielbiam jesc, i lubie dobrze zjesc. Dlatego bardzo czesto gotuje. To z potrzeby wyobrazni kubkow smakowych jedynie...ale jezeli ma to byc gotowanie bo trzeba (w tym moim rozumieniu) to nienawidze...robienie czegokolwiek bo tak trzeba jest okroopne, zazwyczaj nudne...zbyt nudne.