27 Cze 2013, Czw 0:04, PID: 355981
Hej Ja siedziałam w domu rok. Może bez przesady, raz na kilka godzin wyszłam, ale bardzo rzadko a równało się to z ogromnym stresem i innymi przygodami. Ale rok z życia mam plecy. Potem poszłam na studia (albo to albo praca, wolałam studia) i to był mój przymus, żeby wychodzić. To też był stres i jest nadal, ale, tak jak pisała Alexandria, należy chyba znaleźć sobie motywację. I to taką stałą, właśnie np praca. Wtedy wiesz, że musisz pójść. Myślę, że powinieneś pomyśleć też o terapii (kolejny powód do wychodzenia z domu). Bo najgorsze to zamknąć się z sobą samym w 4 ścianach, bez pomocy, której potrzebujemy a sami się jedynie hamujemy.
Myślę, że nie powinieneś pić, jeśli tracisz kontrolę i się tłuczesz. Alkohol Ci nie rozwiąże problemów, jedynie przytłumi i zaślepi ogląd jeszcze bardziej (chociaż niektórych chyba otwiera...ale no.). Da złudzenie, że jest ok ale jak miałeś okazję się przekonać, nie jest.
Wyjazd jest dobrym pomysłem, jeśli nie ucieczka, żeby schować się w nowym miejscu, lecz zacząć ŻYĆ w nowym miejscu.
A co z bliskimi właśnie? Z rodziną? Albo ten sąsiad? Może on mógłby też jakoś Ci pomóc? Ja, jeszcze wtedy, za żadne skarby nie wyszłam z domu sama, nie było takiej opcji, jak już, to właśnie ze znajomymi...
Pozdro!
Myślę, że nie powinieneś pić, jeśli tracisz kontrolę i się tłuczesz. Alkohol Ci nie rozwiąże problemów, jedynie przytłumi i zaślepi ogląd jeszcze bardziej (chociaż niektórych chyba otwiera...ale no.). Da złudzenie, że jest ok ale jak miałeś okazję się przekonać, nie jest.
Wyjazd jest dobrym pomysłem, jeśli nie ucieczka, żeby schować się w nowym miejscu, lecz zacząć ŻYĆ w nowym miejscu.
A co z bliskimi właśnie? Z rodziną? Albo ten sąsiad? Może on mógłby też jakoś Ci pomóc? Ja, jeszcze wtedy, za żadne skarby nie wyszłam z domu sama, nie było takiej opcji, jak już, to właśnie ze znajomymi...
Pozdro!