27 Cze 2013, Czw 18:28, PID: 356022
Tak zwane pójście w świat to chyba nie jest zbyt dobry pomysł dla kogoś, kto ma tak skrajną fobię, że nie wychodzi z domu przez lata. Komuś może pomóc, ale myślę, że z większości tylko zaszkodzi. Pisząc to, posługuję się swoim przykładem. Ja nie miałam tak, żeby przed wyjazdem, przed względnym usamodzielnieniem się, nie wychodzić z domu. Wychodziłam wtedy kiedy musiałam, choć czułam lęk. Gdy wyjechałam do dużego miasta, oddalonego o kilkaset kilometrów, czułam się strasznie. Nie mogłam się przez długi czas zaklimatyzować, to trwało miesiącami. Miałam wtedy największą depresję dotychczas. Mimo, że nie byłam zupełnie sama, bo miałam wsparcie tzw. bratniej duszy, która mieszkała w pobliżu tego miasta.
Nie zaprzeczam, niektórym wyjazd gdzieś z dala od domu i świadomość, że jest się zdanym na samego siebie, może pomóc 'ogarnąć się', bo po prostu musisz coś zrobić, nie masz wyjścia. Ale jako że fobicy są zazwyczaj osobami, które widzą złe strony wszystkiego, które potrafią jakąś drobnostką czuć się przytłoczone, to, tak jak u mnie (choć i tak nie było ze mną tak najgorzej) może się to zakończyć depresją, przytłoczeniem, nasileniem lęków.
Nie zaprzeczam, niektórym wyjazd gdzieś z dala od domu i świadomość, że jest się zdanym na samego siebie, może pomóc 'ogarnąć się', bo po prostu musisz coś zrobić, nie masz wyjścia. Ale jako że fobicy są zazwyczaj osobami, które widzą złe strony wszystkiego, które potrafią jakąś drobnostką czuć się przytłoczone, to, tak jak u mnie (choć i tak nie było ze mną tak najgorzej) może się to zakończyć depresją, przytłoczeniem, nasileniem lęków.