17 Wrz 2013, Wto 11:47, PID: 363744
Przytoczę swoją historię z liceum, moim zdaniem dowodzi, że najłatwiej jest powiedzieć otoczeniu jak się w nim czujemy.
Przez okres liceum również nie byłem zbyt popularny. Czy traktowany jak powietrze? Nie, miałem szokujące oceny z historii, która siała pogrom wśród moich kolegów a to już powód by ze mną pogadać. Niestety, z biegiem czasu ludzie zaczęli zauważać moje (w ich mniemaniu) złe strony. Otóż zawsze okropnie stresowałem się przed odpowiedzią choć zwykle byłem przygotowany. Samo stanie przy tablicy nie było problemem lecz oczekiwanie więc jeżeli spodziewałem się, iż nadchodzi mój czas sam zgłaszałem się do odpowiedzi. Do dzisiaj pamiętam nienawistne spojrzenia kolegów i koleżanek gdy wracałem do ławki z piątką. Wszyscy uznali mnie za lizodupa i kujona a do tego odrzutka gdyż ubierałem się inaczej niż wszyscy, słuchałem innej muzyki. Wiecie, anarchia, te sprawy
Oczy otworzyły mi się na wspólnym ognisku zorganizowanym gdzieś pod koniec I klasy. Nie chciałem iść ale dwie osoby, z którymi jako tako trzymałem kontakt mnie namówiły. Wiadomo, gdzie młodzież tam alkohol więc zrobiła się niezła popijawa. Gdy już mieliśmy lekko w czubie nawiązała się mała sprzeczka między mną a jedną z koleżanek, która w dość wyraźny sposób okazywała mi, że nie chce mnie na tej imprezie. Nawiązywała do mojego kujoństwa, twierdziła, iż przeze mnie nauczyciele wymagają więcej od nich. Poza tym, zapytała dlaczego przyszedłem skoro nikogo nie lubię. To był właśnie ten moment gdy odkryłem magię etanolu, odpowiedziałem bardzo wylewnie jak się czuję, dlaczego zachowuję się tak zachowuję a co najważniejsze szczerze powiedziałem, że nie mam o nich zdania bo... ich nie znam a chętnie poznam. Od tej pory wszystko szło w dobrym kierunku, dziewczyna, z którą się kłóciłem "za rączkę" prowadziła mnie przez społeczną warstwę liceum i stała się moim specjalistą od PR. Ona uczyła mnie życia w grupie a ja dawałem jej to za co wcześniej mnie nienawidziła - wiedzę. To nie koniec ckliwego zakończenia, przez 5 lat byliśmy parą.
Morał? Napij się na imprezie i wszystkim wygarnij! Oczywiście żartuję. Chodzi mi o to, że ludzi naprawdę nas nie rozumieją, oni myślą, że jesteśmy źli na cały świat, że pogryziemy gdy się do nas za blisko podejdzie. Jeżeli komuś nie powiesz o co chodzi to on nie wie o co chodzi.
Przez okres liceum również nie byłem zbyt popularny. Czy traktowany jak powietrze? Nie, miałem szokujące oceny z historii, która siała pogrom wśród moich kolegów a to już powód by ze mną pogadać. Niestety, z biegiem czasu ludzie zaczęli zauważać moje (w ich mniemaniu) złe strony. Otóż zawsze okropnie stresowałem się przed odpowiedzią choć zwykle byłem przygotowany. Samo stanie przy tablicy nie było problemem lecz oczekiwanie więc jeżeli spodziewałem się, iż nadchodzi mój czas sam zgłaszałem się do odpowiedzi. Do dzisiaj pamiętam nienawistne spojrzenia kolegów i koleżanek gdy wracałem do ławki z piątką. Wszyscy uznali mnie za lizodupa i kujona a do tego odrzutka gdyż ubierałem się inaczej niż wszyscy, słuchałem innej muzyki. Wiecie, anarchia, te sprawy
Oczy otworzyły mi się na wspólnym ognisku zorganizowanym gdzieś pod koniec I klasy. Nie chciałem iść ale dwie osoby, z którymi jako tako trzymałem kontakt mnie namówiły. Wiadomo, gdzie młodzież tam alkohol więc zrobiła się niezła popijawa. Gdy już mieliśmy lekko w czubie nawiązała się mała sprzeczka między mną a jedną z koleżanek, która w dość wyraźny sposób okazywała mi, że nie chce mnie na tej imprezie. Nawiązywała do mojego kujoństwa, twierdziła, iż przeze mnie nauczyciele wymagają więcej od nich. Poza tym, zapytała dlaczego przyszedłem skoro nikogo nie lubię. To był właśnie ten moment gdy odkryłem magię etanolu, odpowiedziałem bardzo wylewnie jak się czuję, dlaczego zachowuję się tak zachowuję a co najważniejsze szczerze powiedziałem, że nie mam o nich zdania bo... ich nie znam a chętnie poznam. Od tej pory wszystko szło w dobrym kierunku, dziewczyna, z którą się kłóciłem "za rączkę" prowadziła mnie przez społeczną warstwę liceum i stała się moim specjalistą od PR. Ona uczyła mnie życia w grupie a ja dawałem jej to za co wcześniej mnie nienawidziła - wiedzę. To nie koniec ckliwego zakończenia, przez 5 lat byliśmy parą.
Morał? Napij się na imprezie i wszystkim wygarnij! Oczywiście żartuję. Chodzi mi o to, że ludzi naprawdę nas nie rozumieją, oni myślą, że jesteśmy źli na cały świat, że pogryziemy gdy się do nas za blisko podejdzie. Jeżeli komuś nie powiesz o co chodzi to on nie wie o co chodzi.