08 Paź 2013, Wto 21:41, PID: 366662
cephalopagus napisał(a):jestem nudna, nieładna, nie mam ciekawych zainteresowań, dużej wiedzy ani inteligencji, nie potrafię nikogo zainteresować swoją osobą (bo niby czym, w jaki sposób), nikogo poznać, ludzie maja mnie za totalnego dziwakaW czym problem? Ja tez jestem nudny jak flaki z olejem, nie mam specjalnych zainteresowań, nie potrafię dogadać się z nikim, nie spotykam się z ludźmi, ludzie moga mnie mieć za dziwaka - ale co z tego? Nie ma większego problemu. Problem odejdzie jak przestaniesz wierzyć w to wszystko co usłyszałaś od innych i co dźwięczy w twoim umyśle sprawiając wrażenie czegoś realnego. To czym jesteś jest już w porzadku takie jakie jest. Porzuć wiarę, że musisz koniecznie dorównać komuś, stać się lepsza, atrakcyjniejsza i robić wrażenie na otoczeniu, być doceniana, itp. a oszczędzisz sobie masę stresu. Gdy już nie będziesz próbować być kimś innym niż jesteś, staniesz się bardziej spontaniczna.
Cytat:niezliczoną ilość razy słyszałam docinki dotyczące mojego wyglądu, od osób w różnym wieku i płci: od nieprzyjemnych spojrzeń, uśmiechów, przez komentarze, po jawne naśmiewanie się, zaczepianie i wulgarne teksty.Miej to gdzieś, niczego ci nie brakuje. Czy sama dla siebie potrzebujesz być piękna? Zadaj sobie pytanie: czy sama dla siebie muszę mieć 'atrakcyjne zainteresowania', czy sama dla siebie potrzebuję mieć figurę modelki? czy sama dla siebie muszę być śmiałą i pewną siebie osobą? itp. Czy możesz czuć się dobrze bez tego wszystkiego? Jak odczujesz wyraźnie, że twoje dobre samopoczucie nie ma nic wspólnego z tymi rzeczami to stracą one na sile, nie będą już tak frustrować, bo się od nich uniezależnisz.
Po prostu taki zostałem stworzony, dla kogo jest to problem? Ja już jestem perfekcją, nikt i nic mi jej nie odbierze. Jestem doskonałością. Nic nie sprawi, że doznam uszczerbku na czymś, to niemożliwe. Wyłącznie społeczeństwo sprawia, że wierzymy, że jest problem w czymś. Pranie mózgu, które przeszliśmy. Wobec tego trzeba się uniezależnić od społeczeństwa. Mogę nawet telepać ze strachu czy mówić ze strachem , olać to, taki jestem Problem jest dopiero kiedy do tego co jest 'z natury' zaczynam mysleć 'coś ze mną nie tak, trzeba się tego pozbyć'. To stwarza nieistniejący problem i potęguje strach. Załóżmy, że jest burza albo idzie za tobą agresywny pies i np. boisz się, ale jest to normalne dla ciebie, strach mija i jest ok, "nie przyklejasz" się do idei "coś nie tak z moim strachem", i nie usiłujesz coś z nim zrobić, np. ukryć go, itp. Więc nie ma problemu w nim. Problem pojawia się, jak myslisz "coś jest nie tak, inni mnie widza taką". Dodajesz problem, który jest opcjonalny, do tego nad czym nie masz większej kontroli (np. swoim ciałem).