23 Kwi 2014, Śro 1:15, PID: 390292
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23 Kwi 2014, Śro 1:19 przez mustella.)
Witam!
Mam od prawie roku gorszy okres w życiu. Źle mi idzie na studiach, nie mam już praktycznie znajomych. Mój tydzień składa się z trzech dni na uczelni, po czym wracam na resztę tygodnia do rodzinnego miasta. Nigdzie praktycznie nie wychodzę w celach towarzyskich (chyba że z rodzicami). Nawet jak się idę z kimś spotkać (bardzo rzadko) to czuję, że jedyne czego bym chciała, to wrócić do domu. Wychodzę na uczelnię - chcę wracać do domu, jadę samochodem - chcę wracać do domu... Wydaje mi się, że wszyscy mają takie fajne życie, jakieś pasje, a mnie ono ucieka. Właściwie to nie czuję tego życia, bardziej jakąś egzystencję, takie jedzenie żeby być najedzonym ale bez smaku. Nic mnie już nie cieszy, nikogo nie potrafię polubić (szczerze mówiąc to wszyscy mnie denerwują).
W domu albo próbuję się coś uczyć (bez ambicji, ktoś mi kazał coś zrobić, to zrobię, ale nic ponadto), albo gram ze znajomymi w lola (ludzie, których nigdy nie widziałam osobiście). Chyba jedynie jak gram właśnie to jestem w miarę zadowolona, mam z kim porozmawiać i nie muszę się niczym przejmować.
Chodzę prywatnie na język, żeby jakoś zabić resztę czasu.
Miałam parę miesięcy temu chłopaka, ale jedyne czego chciałam będąc z nim, to być sama. Denerwowało mnie to, że nie miałam czasu dla siebie. Teraz denerwuje mnie, że nie mam z kim iść nawet do głupiego parku.
Dużo znajomych straciłam, bo przestałam pić alkohol, resztę, bo chyba sama chciałam ich stracić. Nie wiem, może z zazdrości. W tej chwili to wydaje mi się, że wszyscy są idiotami a równocześnie że są ode mnie lepsi i że wszystko co robią, to po to, żeby mnie jeszcze bardziej zdołować.
Czy ja jestem na coś chora? Ciągle tylko siedzę i płaczę, albo jestem smutna. Mam już dosyć tego, że nie wiem czego chcę. Zawsze byłam raczej typem domownika, ale lubiłam też wychodzić z koleżankami z liceum. Czuję, że się rozpadam.
Pomocy!
(przepraszam, że post taki w takim dziale, ale to była jedna ze stron, które mi wyskoczyły w googlach a nie mam już siły, na prawdę... w sumie tak jak teraz patrzę to powinno być w dziale z depresją i fobią)
Mam od prawie roku gorszy okres w życiu. Źle mi idzie na studiach, nie mam już praktycznie znajomych. Mój tydzień składa się z trzech dni na uczelni, po czym wracam na resztę tygodnia do rodzinnego miasta. Nigdzie praktycznie nie wychodzę w celach towarzyskich (chyba że z rodzicami). Nawet jak się idę z kimś spotkać (bardzo rzadko) to czuję, że jedyne czego bym chciała, to wrócić do domu. Wychodzę na uczelnię - chcę wracać do domu, jadę samochodem - chcę wracać do domu... Wydaje mi się, że wszyscy mają takie fajne życie, jakieś pasje, a mnie ono ucieka. Właściwie to nie czuję tego życia, bardziej jakąś egzystencję, takie jedzenie żeby być najedzonym ale bez smaku. Nic mnie już nie cieszy, nikogo nie potrafię polubić (szczerze mówiąc to wszyscy mnie denerwują).
W domu albo próbuję się coś uczyć (bez ambicji, ktoś mi kazał coś zrobić, to zrobię, ale nic ponadto), albo gram ze znajomymi w lola (ludzie, których nigdy nie widziałam osobiście). Chyba jedynie jak gram właśnie to jestem w miarę zadowolona, mam z kim porozmawiać i nie muszę się niczym przejmować.
Chodzę prywatnie na język, żeby jakoś zabić resztę czasu.
Miałam parę miesięcy temu chłopaka, ale jedyne czego chciałam będąc z nim, to być sama. Denerwowało mnie to, że nie miałam czasu dla siebie. Teraz denerwuje mnie, że nie mam z kim iść nawet do głupiego parku.
Dużo znajomych straciłam, bo przestałam pić alkohol, resztę, bo chyba sama chciałam ich stracić. Nie wiem, może z zazdrości. W tej chwili to wydaje mi się, że wszyscy są idiotami a równocześnie że są ode mnie lepsi i że wszystko co robią, to po to, żeby mnie jeszcze bardziej zdołować.
Czy ja jestem na coś chora? Ciągle tylko siedzę i płaczę, albo jestem smutna. Mam już dosyć tego, że nie wiem czego chcę. Zawsze byłam raczej typem domownika, ale lubiłam też wychodzić z koleżankami z liceum. Czuję, że się rozpadam.
Pomocy!
(przepraszam, że post taki w takim dziale, ale to była jedna ze stron, które mi wyskoczyły w googlach a nie mam już siły, na prawdę... w sumie tak jak teraz patrzę to powinno być w dziale z depresją i fobią)