22 Maj 2014, Czw 0:36, PID: 393548
Witam,
Mam na imię Marcin. Jestem na tym forum nowy, więc proszę o wyrozumiałość. Mam 20 lat i chciałbym podzielić się z wami spostrzeżeniami na temat nieśmiałości, powodzeniu w życiu i związków.
Zacznę od początku. Od dawien dawna jestem samotnikiem. Mieszkam na wsi przez co daleko jest do wszystkiego, tym bardziej do poznawania nowych ludzi. Życie nie zawsze było różowe. Zawsze byłem sam ze wszystkimi problemami, mimo ze mam rodziców. Nie chodzę głodny. Materialnie wszystko jest w porządku, ale psychicznie już nie bardzo.
Nie mam lęków przed wyjściem z domu, pracuję i uczę się zaocznie. Ale w tej całej codziennej gonitwie zauważam, że życie jest puste. Całe tygodnie, wieczory spędzam przed komputerem, lecz jeśli mam siłę i motywację biorę się za pasje jaką są samochody.
Moim głownym problemem jest to, że nie umiem nawiązać bliższych relacji z ludźmi. Fakt jestem nieśmiały i zawsze się raczej przyglądam rozmowie. Mam takie wrażenie, że ludzie mnie nie chcą słuchać. Nie mam kolegów, z którymi mogłbym wyjść na przysłowiowe piwo. Podobno uważaja mnie za kogoś pewnego siebie i samodzielne, takiego do który ma dume i nie chce rozmawiać.
Gdy jestem na uczelni jest trochę lepiej. Czasem nawet się gdzieś wyjdzie wieczorem co poprawia humor. Ale ogólnie reszte czasu jestem sam. Jeśli chodzi o związki z kobietami to jest tragedia. Byłem w związku, zakończył się katastrofą, załamaniem i nerwicą. Niby się już uspokoiłem, ale dalej jest z tym problem. One ode mnie uciekają. W domu nie spotykam w ogóle rówieśniczek. Na zjeździe jest lepiej. Niby ide do klubu i próbuje do nich zagadywać. Wystarczy parę zdań i panny nie ma. Próbuje nawiązywać kontakty przez internet. Bez skutku. Nie jestem zdesperowany, ale nie chce się bać później kobiet i moim celem jest poznać jakąś.
Ogólnie mam wrażenie, że moje życie to klęska, nic się nie udaje mam wrednego pecha, o wszystko trzeba długo walczyć i nie ma żadnego wsparcia.. Chciałbym je zmienić, ale cóż mogę?
Co robię źle może powinienem czekać? Czy może za bardzo się przejmuje wszystkim?
Chciałem się tylko wygadać. Dziekuje za uwage.
Mam na imię Marcin. Jestem na tym forum nowy, więc proszę o wyrozumiałość. Mam 20 lat i chciałbym podzielić się z wami spostrzeżeniami na temat nieśmiałości, powodzeniu w życiu i związków.
Zacznę od początku. Od dawien dawna jestem samotnikiem. Mieszkam na wsi przez co daleko jest do wszystkiego, tym bardziej do poznawania nowych ludzi. Życie nie zawsze było różowe. Zawsze byłem sam ze wszystkimi problemami, mimo ze mam rodziców. Nie chodzę głodny. Materialnie wszystko jest w porządku, ale psychicznie już nie bardzo.
Nie mam lęków przed wyjściem z domu, pracuję i uczę się zaocznie. Ale w tej całej codziennej gonitwie zauważam, że życie jest puste. Całe tygodnie, wieczory spędzam przed komputerem, lecz jeśli mam siłę i motywację biorę się za pasje jaką są samochody.
Moim głownym problemem jest to, że nie umiem nawiązać bliższych relacji z ludźmi. Fakt jestem nieśmiały i zawsze się raczej przyglądam rozmowie. Mam takie wrażenie, że ludzie mnie nie chcą słuchać. Nie mam kolegów, z którymi mogłbym wyjść na przysłowiowe piwo. Podobno uważaja mnie za kogoś pewnego siebie i samodzielne, takiego do który ma dume i nie chce rozmawiać.
Gdy jestem na uczelni jest trochę lepiej. Czasem nawet się gdzieś wyjdzie wieczorem co poprawia humor. Ale ogólnie reszte czasu jestem sam. Jeśli chodzi o związki z kobietami to jest tragedia. Byłem w związku, zakończył się katastrofą, załamaniem i nerwicą. Niby się już uspokoiłem, ale dalej jest z tym problem. One ode mnie uciekają. W domu nie spotykam w ogóle rówieśniczek. Na zjeździe jest lepiej. Niby ide do klubu i próbuje do nich zagadywać. Wystarczy parę zdań i panny nie ma. Próbuje nawiązywać kontakty przez internet. Bez skutku. Nie jestem zdesperowany, ale nie chce się bać później kobiet i moim celem jest poznać jakąś.
Ogólnie mam wrażenie, że moje życie to klęska, nic się nie udaje mam wrednego pecha, o wszystko trzeba długo walczyć i nie ma żadnego wsparcia.. Chciałbym je zmienić, ale cóż mogę?
Co robię źle może powinienem czekać? Czy może za bardzo się przejmuje wszystkim?
Chciałem się tylko wygadać. Dziekuje za uwage.