24 Maj 2014, Sob 15:42, PID: 393686
Witajcie,
ogólnie rzecz biorąc spory wkład w rozwój mojego zaburzenia miała matka. Zawsze była nadopiekuńcza, wyręczała mnie, nie pozwalając na rozwijanie własnych umiejętności radzenia sobie z problemami, a tym bardziej z relacjami społecznymi. Dodatkowo swoim zachowaniem wpoiła mi przekonanie o mojej nieporadności życiowej.
Przechodząc do sedna w dniu dzisiejszym poinformowała mnie, że wspaniałomyślnie kupiła mi pierścionek zaręczynowy dla mojej dziewczyny. Odbyło się to bez żadnych, choćby najmniejszych konsultacji ze mną. Wydała kobieta pewnie parę stów, a zwrócić ani wymienić go nie może.
Z racji, że dostrzegam już patologię jej nadopiekuńczości, poirytowałem się i powiedziałem że jej zachowanie było niewłaściwe, że to dla mnie sprawa zbyt osobista i jak może wtrącać się w relacje młodych, zakochanych w sobie ludzi. Oczywiście ze łzami w oczach poinformowała mnie, że przecież chce dobrze, ze prezenty się przyjmuje, że jak ja dam sobie bez rodziców w życiu radę czyli standardowa wiązanka nadopiekuńczej matki.
Po co to piszę? Piszę bo asertywne zachowanie jakie wykazałem, było dla mnie trudne, nie mam poparcia w rodzinie, a dziewczynie przecież się nie zwierzę z tego.
ogólnie rzecz biorąc spory wkład w rozwój mojego zaburzenia miała matka. Zawsze była nadopiekuńcza, wyręczała mnie, nie pozwalając na rozwijanie własnych umiejętności radzenia sobie z problemami, a tym bardziej z relacjami społecznymi. Dodatkowo swoim zachowaniem wpoiła mi przekonanie o mojej nieporadności życiowej.
Przechodząc do sedna w dniu dzisiejszym poinformowała mnie, że wspaniałomyślnie kupiła mi pierścionek zaręczynowy dla mojej dziewczyny. Odbyło się to bez żadnych, choćby najmniejszych konsultacji ze mną. Wydała kobieta pewnie parę stów, a zwrócić ani wymienić go nie może.
Z racji, że dostrzegam już patologię jej nadopiekuńczości, poirytowałem się i powiedziałem że jej zachowanie było niewłaściwe, że to dla mnie sprawa zbyt osobista i jak może wtrącać się w relacje młodych, zakochanych w sobie ludzi. Oczywiście ze łzami w oczach poinformowała mnie, że przecież chce dobrze, ze prezenty się przyjmuje, że jak ja dam sobie bez rodziców w życiu radę czyli standardowa wiązanka nadopiekuńczej matki.
Po co to piszę? Piszę bo asertywne zachowanie jakie wykazałem, było dla mnie trudne, nie mam poparcia w rodzinie, a dziewczynie przecież się nie zwierzę z tego.