21 Lip 2019, Nie 21:48, PID: 799631
(21 Lip 2019, Nie 16:41)Agnostyk1976Niemcy napisał(a):
(08 Lip 2019, Pon 18:02)Szinuja napisał(a):Moze po prostu twarz Jezusa, jaka zachowala sie podobno na chuscie oraz obraz twarzy Jezusa namalowanego podobno wiele wiekow pozniej miala tego samego artyste ktory to stworzyl za swojego krotkiego zycia. A ze jacys naukowcy twierdza tam cos to nie znaczy ze to prawda. Caly swiat bazuje na klamstwach.(08 Lip 2019, Pon 17:46)Onigirinori napisał(a): Nie mówię, że taka osoba jak Jezusu nie istniała i nie stworzyła sekty. Tylko, że nie wierze w jego boską naturę. A kwestię chorych psychicznie nie skomentuje.No ok, ale chodzi mi o to jak wyjasniasz w takim razie to, ze obraz na calunie turynskim jaki sie zachowal, nie byl do osiagniecia ani w czasach Jezusa ani w czasach Da Vinci, to jest obraz trojwymiarowy, jakby negatyw z kliszy. W tamtych czasach nie znano takich metod. I druga sprawa, (to pewnie do tego sie odniosles mowiac ,,chory psychicznie,,) , jak wedlug Ciebie jest mozliwe to, ze po nalozeniu (uzywajac metody komputerowej) obrazu twarzy Jezusa, jaki zachowal sie na chuscie ktora mial przykryta twarz, na obraz twarzy Jezusa namalowanego wiele wiekow pozniej z portretu Jezusa Milosiernego, obydwa obrazy sa identyczne i sie doskonalne pokrywaja.
Wybacz, musze obalic ta teze. Tu nie ma gdyban, domyslow. Obraz zostal namalowany przez Eugeniusza Kazimirowskiego w 1934 roku, wedlug wskazowek sw. Faustyny. Nie byl malowany w ukryciu, zamowiony byl przez ksiedza, ktorego nazwiska nie pamietam. Natomiast chusta istniala i byla przechowywana jako relikwia i zbadana na dlugo przed narodzeniem tego malarza.
(21 Lip 2019, Nie 16:41)Agnostyk1976Niemcy napisał(a): Ludzie wierza w swoje przekonania ktore uznaja mylnie za prawde. Np. czlowiek religijny jest przekonany ze Bog istnieje a ateista jest przekonany ze Bog nie istnieje, ale ani jeden ani drugi nic nie potrafia udowodnic. Oni po prostu wierza w swoje mysli, ktore sa zmanipulowane przez informacje ktore czlowiek przez cale zycie zbiera. Zalezy w jakiej czesci swiata sie urodziles, w jakiej rodzinie sie wychowales i jaki dostep do informacji miales, to takie poglady o swiecie masz a nie inne...W moim przypadku akurat bylo inaczej niz piszesz. Ja sie wychowalam w wierze katolickiej a nie wplynelo to na mnie w ten sposob, ze wierzylam. Ok dopuszczalam ze moze Bog jest, a moze go nie ma. Zastanawialam sie czasami ale daleko mi bylo do wiary. Nawrocilam sie dzieki Bogu, dzieki temu ze dal mi poznac, ze istnieje.
Swoja droga katolicyzm tzn prawdziwy katolicyzm i prawdziwa wiara a nie ten powieszchowny wcale nie oznacza smutku i wiecznego pokutowania ani ciaglego strachu, rezygnowania ze wszystkiego co przyjemne. Na odwrot, oczywiscie zycie nie robi sie nagle bezproblemowa sielanka ale ludzie sa duzo weselsi i radosniejsi.
Druga sprawa polecam wszystkim rekolekcje o nazwie Nowe zycie. Jezeli ktos ma jakis problem i sobie z nim nie radzi to niech sie wybierze na takie rekolekcje i poprosi o uzdrowienie. Ludzie zostaja uzdrowieni z nalogow, z alkoholizmu. Slyszalam o wielu cudach, ktorych nie da sie logicznie wytlumaczyc od osob mocno stapajacych po ziemi. Sama doswiadczylam rzeczy, ktorych sie nie da logicznie wytlumaczyc, ani przypadkiem.