20 Sie 2014, Śro 12:23, PID: 407818
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 20 Sie 2014, Śro 13:03 przez igelkott.)
Witajcie,
Wreszcie znalazłam miejsce, gdzie są osoby z takim samym problemem jak mój. Cierpię na typową socjofobię - głównie objawia się u mnie panicznym lękiem przed rozmowami telefonicznymi, wystąpieniami publicznymi, jedzeniem publicznie. Chciałabym opisać tutaj moją sytuację, ponieważ nie wiem co mam zrobić. Logicznie rzecz biorąc sprawa jest prosta ale ta fobia wszystko psuje a nikt z mojego otoczenia mnie nie rozumie... A Wy na pewno zrozumiecie :-(
Jestem zaraz po studiach, skończyłam jedną z ciekawych filologii i, o dziwo, od razu dostałam ofertę pracy jako konsultant w firmie współpracującej z krajem, którego języka się uczyłam. Praca dobrze płatna, ładne biuro, cały etat, wszystko świetnie, praca raczej biurowa, tłumaczenia, raporty, takie rzeczy. Po tygodniu pracy zwolnili panią, która zajmowała się tam marketingiem, wyszukiwaniem klientów dla firmy i wstępnymi rozmowami z tymi klientami, umawianiem szefa na spotkania zagraniczne z tymi firmami (rozmowy w języku obcym, dodatkowy stres dla mnie). I co? Przerzucono te obowiązki na mnie. Przez dwa dni nosiłam 2 telefony służbowe i miałam pod koniec tygodnia wykonać masę telefonów za granicę. Po drodze przytrafiły się wolne dni, w czasie których miałam atak paniki. Płacz, histeria, leki uspokajające, nie muszę chyba opisywać... Skończyło się to tak, że rozwiązałam umowę o pracę i od 2 dni siedzę w domu. ALE podpisując porozumienie zaproponowano mi żebym jeszcze się zastanowiła, że mogę wrócić nawet za tydzień i zaproponowano mi dwukrotnie wyższą stawkę... Dodam, że jestem naprawdę dobrze zorganizowaną osobą, pracę dyplomową w tym języku obcym obroniłam na 5, zawsze miałam stypendium za dobre oceny itd. Więc znowu - z logicznego punktu widzenia wiem, że jestem dobra w tym co robię ale z drugiej strony mam bardzo niską samoocenę, która niestety daje o sobie znać bardzo często, bardzo źle o sobie samej myślę przez 90% czasu.
Siedzę teraz w domu i się zastanawiam. Na logikę - idealna praca, wcale nie taka trudna, wynagrodzenie kosmiczne, zaraz po studiach, pełen etat a ja chcę studiować zaocznie. A z drugiej strony? Na samą myśl o tych telefonach skręca mnie, niedobrze mi :-(
Co byście zrobili na moim miejscu? Spróbowali jeszcze raz? Może po iluś tam telefonach byłoby mi lepiej? Patrząc rozsądnie to aż głupio odrzucać taką ofertę ale nie wiem czy to nie jest silniejsze ode mnie. Ten atak paniki który miałam.. nie mogłam nic zrobić, oddychać normalnie :-(
Ta fobia niszczy mi możliwości.
Jaka jest Wasza opinia?
Wreszcie znalazłam miejsce, gdzie są osoby z takim samym problemem jak mój. Cierpię na typową socjofobię - głównie objawia się u mnie panicznym lękiem przed rozmowami telefonicznymi, wystąpieniami publicznymi, jedzeniem publicznie. Chciałabym opisać tutaj moją sytuację, ponieważ nie wiem co mam zrobić. Logicznie rzecz biorąc sprawa jest prosta ale ta fobia wszystko psuje a nikt z mojego otoczenia mnie nie rozumie... A Wy na pewno zrozumiecie :-(
Jestem zaraz po studiach, skończyłam jedną z ciekawych filologii i, o dziwo, od razu dostałam ofertę pracy jako konsultant w firmie współpracującej z krajem, którego języka się uczyłam. Praca dobrze płatna, ładne biuro, cały etat, wszystko świetnie, praca raczej biurowa, tłumaczenia, raporty, takie rzeczy. Po tygodniu pracy zwolnili panią, która zajmowała się tam marketingiem, wyszukiwaniem klientów dla firmy i wstępnymi rozmowami z tymi klientami, umawianiem szefa na spotkania zagraniczne z tymi firmami (rozmowy w języku obcym, dodatkowy stres dla mnie). I co? Przerzucono te obowiązki na mnie. Przez dwa dni nosiłam 2 telefony służbowe i miałam pod koniec tygodnia wykonać masę telefonów za granicę. Po drodze przytrafiły się wolne dni, w czasie których miałam atak paniki. Płacz, histeria, leki uspokajające, nie muszę chyba opisywać... Skończyło się to tak, że rozwiązałam umowę o pracę i od 2 dni siedzę w domu. ALE podpisując porozumienie zaproponowano mi żebym jeszcze się zastanowiła, że mogę wrócić nawet za tydzień i zaproponowano mi dwukrotnie wyższą stawkę... Dodam, że jestem naprawdę dobrze zorganizowaną osobą, pracę dyplomową w tym języku obcym obroniłam na 5, zawsze miałam stypendium za dobre oceny itd. Więc znowu - z logicznego punktu widzenia wiem, że jestem dobra w tym co robię ale z drugiej strony mam bardzo niską samoocenę, która niestety daje o sobie znać bardzo często, bardzo źle o sobie samej myślę przez 90% czasu.
Siedzę teraz w domu i się zastanawiam. Na logikę - idealna praca, wcale nie taka trudna, wynagrodzenie kosmiczne, zaraz po studiach, pełen etat a ja chcę studiować zaocznie. A z drugiej strony? Na samą myśl o tych telefonach skręca mnie, niedobrze mi :-(
Co byście zrobili na moim miejscu? Spróbowali jeszcze raz? Może po iluś tam telefonach byłoby mi lepiej? Patrząc rozsądnie to aż głupio odrzucać taką ofertę ale nie wiem czy to nie jest silniejsze ode mnie. Ten atak paniki który miałam.. nie mogłam nic zrobić, oddychać normalnie :-(
Ta fobia niszczy mi możliwości.
Jaka jest Wasza opinia?