24 Sie 2014, Nie 22:04, PID: 408420
Najpierw pomyślisz, a potem masz wyrzuty? Sumienia? To chyba wiąże się doskonale z twoim drugim problemem. Może to jeden problem?
24 Sie 2014, Nie 22:04, PID: 408420
Najpierw pomyślisz, a potem masz wyrzuty? Sumienia? To chyba wiąże się doskonale z twoim drugim problemem. Może to jeden problem?
24 Sie 2014, Nie 22:11, PID: 408426
Zas, nie bardzo rozumiem, co masz na myśli, możesz jeszcze raz napisać, o co chodzi?
24 Sie 2014, Nie 22:30, PID: 408444
24 Sie 2014, Nie 22:31, PID: 408446
Pomijając moje abstrakcyjne wycieczki
Duke napisał(a):Właśnie nie wiem, czy mi wolno o tym myśleć (nic nie zrobię). Najpierw pomyślę (najczęściej mimowolnie), a potem paraliżujące wyrzuty sumienia.Za każdym razem jak o tym pomyślisz oberwiesz piorunem w stopę.
24 Sie 2014, Nie 23:39, PID: 408470
Ja naprawdę nie wiem, jak mam do tego podejść. Żyję w ciągłym strachu. Nie wiem, czy mi wolno zadawać pytania, zastanawiać się, nie wiem, co się ze mną dzieje. Przepraszam wszystkich, jeżeli zadaję to pytanie, ale w końcu muszę, nie mam kogo zapytać, jak właściwie u kobiety objawia się pociąg seksualny?
26 Sie 2014, Wto 19:00, PID: 408720
27 Sie 2014, Śro 13:23, PID: 408826
Problem może być taki, że po prostu skrycie nienawidzisz tego, że jesteś kobietą, podobnie jak Twoja matka. Kobiety ogólnie wiele wycierpiały i niejednokrotnie wciąż cierpią z powodu swojej seksualności, tego, że to one muszą nosić ciążę i urodzić dziecko, podczas gdy mężczyzna może się ulotnić i nie przyznawać nawet do potomka. Może Twoja matka nienawidzi tego jakie ryzyko niesie za sobą współżycie. W wielu domach jest tak, że jeśli jest rodzeństwo to chłopakowi wolno więcej - wychodzić z kolegami, wracać późno, podczas gdy dziewczyna ma nakładane kajdany, właśnie z podświadomego lęku przed przykrą niespodzianką. Kobieta może postrzegać swoją seksualność jako coś niepożądanego, uwłaczającego, hamującego w życiu, stąd niechęć a nawet nienawiść.
27 Sie 2014, Śro 14:49, PID: 408856
Już ubiegłeś mój następny post, Sugar. Tak, nienawidzę swojej płci, jest mi z tym coraz trudniej. Jakkolwiek to zabrzmi, kobiety to naprawdę "przeklęte, brudne, słabe i niedołężne" istoty.
Są naznaczone swego rodzaju "piętnem śmierci" (umiera się w życiu raz, jako swego rodzaju "śmierć" można traktować dojrzewanie płciowe, u kobiet jest ono dłuższe i bolesne, jeszcze przechodzą menopauzę, która jest równie długa i uciążliwa). To nie jest kara za złe zachowanie, z tym po prostu się trzeba urodzić. Gdy patrzę i bawię się z kilkuletnią dziewczynką (moja sąsiadka), ogarnia mnie radość, miło jest jej słuchać, ile w niej radości, serdeczności, "czystości", "niewinności". Czasem płaczę, gdy pomyślę sobie, jaki los ją czeka za kilka lat i....wiem, to okrutne, ciężko się do tego przyznać, ale wiem, że wtedy ją znienawidzę, chociaż to nie jej wina, że z niewinnego dziecka zmieni się w kobietę (niedobrze mi się robi, gdy słyszę to słowo). Gdy widzę kobietę w wieku rozrodczym, to widzę istotę nieczystą, zbrukaną, lubieżnego demona, diabła. To nie działa tak, że chcę być mężczyzną (chociaż cierpi mniej), bo o ile młode kobiety to dla mnie lubieżne demony, to mężczyźni to zarośnięte, brutalne, prymitywne bestie. Nie chciałabym być napakowanym potworem z ohydnym organem w spodniach, który ślini się na widok kobiety i myśli tylko o tym, żeby ją zapłodnić. Ale tysiąc razy bardziej nie chcę być lubieżny demonem (czyt. kobietą). Jak już wspomniałam wcześniej, najlepiej byłoby dla mnie być eunuchem. To nie żart, bo wtedy przekleństwo seksualności w ogóle by mnie nie dotyczyło. Czasem mam ochotę uciec przed sobą, wyjść ze swojego organizmu, a najlepiej umrzeć, nie czuć nic. Nie muszę uprawiać seksu całe życie, ale sama świadomość tego, że jestem już biologicznie gotowa, że jestem potencjalnym obiektem "ataku" doprowadza mnie do szału. Wiem, że mam między nogami "śliską, wilgotną zgubę", która mnie może zniszczyć. Odrzucają mnie męskie narządy płciowe, ale żeńskie wcale nie są lepsze, ciągle się z nich "leje", jak dla mnie nie są takie jak inne organy, tylko są pasożytem, organem innym niż wszystkie, które "zatruwają" resztę organizmu. Mężczyzna może się wykastrować, ja nie, jest to bardziej skomplikowane. Jak mam żyć te 20 lat z takim przekleństwem?!
27 Sie 2014, Śro 15:37, PID: 408866
Spróbuj może dostrzec dobre strony tego, że jesteś kobietą. Ja nigdy nie myślałam w ten sposób, że kobiety są jakieś gorsze - może gorzej traktowane tak ale to się zmienia, słabsze tak ale fizycznie, gdzieś czytałam, że psychicznie kobiety są silniejsze. Nie rozumiem dlaczego porównujesz dojrzewanie z umieraniem, to przecież nic strasznego kiedy brzuch trochę poboli, zresztą faceci też dojrzewają. I nawet jeśli nie doświadczają okresu ani nie rodzą dzieci to nie znaczy od razu, że mają się lepiej - ciężko oceniać jak samemu nie było się w męskiej skórze.
Seksualność to piękny dar, leży to w naszej naturze i trzeba się z tym pogodzić, normalne jest też odczuwanie pociągu seksualnego i nie ma w tym nic złego, dlaczego miałabyś mieć z tego powodu wyrzuty sumienia? To grzech czy co?
27 Sie 2014, Śro 15:44, PID: 408868
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27 Sie 2014, Śro 16:05 przez Duke.)
Pociąg seksualny to naprawdę wstrętna rzecz, mogę ją porównać tylko do "demona", jako że późno się u mnie zaczęło, a ja się o to nie prosiłam. Tak, czuję się "grzesznie", gdy patrzę na mężczyznę, który mi się fizycznie podoba i nienawidzę tego uczucia, gdy wtedy "leci" mi na dole i gorąco na całym ciele. Gdyby można się było tego teraz pozbyć, zrobię to.
Dojrzewanie płciowe ma dużo wspólnego ze śmiercią, organizmy ludzi (dziewczynek zwłaszcza)zmieniają się wtedy nieodwracalnie, żeby zamienić się w maszynki do przedłużania gatunku, dzieci nie mają na to żadnego wpływu. Ogarnia mnie wściekłość, gdy widzę rodzinę (też moi sąsiedzi), podstarzały ojciec i matka+dwie nastoletnie córki (15-18). Wiem, to może być jakaś dewiacja, ale jak tylko sobie pomyślę, że przekwitła już matka trzyma w domu zdolne do rozmnażania, wydzielające krew i kleiste wydzieliny istoty, to ogarnia mnie wściekłość. Mam żal do tego ojca, że sam, chociaż szczęśliwie nie doświadcza tej katorgi, lekko, łatwo i przyjemnie sprowadził na świat te istoty, skazując je na wieczny strach i katorgę. Jeszcze jak ci rodzice myślą o tym, że one mogą potencjalnie zajść w ciążę.. Czasami sobie myślę, jak rodzice mogą później żyć ze świadomością, że ich dorosłe dzieci są już zbrukane, że straciły dziewictwo/prawictwo? Chyba muszą już ich nie kochać. Jak tylko dowiem się, ze ktoś to robił, to zaczynam go z całego serca nienawidzić. Wiem, że to irracjonalne, ale to tkwi głęboko w mojej podświadomości. Nie mieliście nigdy podobnych do moich spostrzeżeń na temat porównania kilkuletnich dziewczynek i młodych kobiet?
27 Sie 2014, Śro 15:51, PID: 408870
lepiej byś zrobiła jakbyś poszła do seksuologa..
27 Sie 2014, Śro 15:52, PID: 408872
Jak ta śliska, mokra zguba miałaby Cię zniszczyć? Ja sobie nie wyobrażam nieba bez seksu w tej postaci. Co bym tam robił, wąchał kwiatki?
27 Sie 2014, Śro 18:01, PID: 408922
Duke, ja miałam odwrotnie. Sądzę, że człowiek rodzi się jako taka tylko czysta kartka, kiedy dorasta dopiero staje się kimś, kobieta kiedy dojrzewa odkrywa kim jest i korzysta z tego, już nie mówię o przyjemności fizycznej ale to coś pięknego wydać dziecko na świat - każda matka ci to powie. Nie potrafię sobie wyobrazić jaki musi towarzyszyć temu ból ale co to jest w porównaniu do zadowolenia matki, że dała życie innemu człowiekowi i może patrzeć jak ono dorasta.
I co z tego, że później taki człowiek dojrzewa, traci dziewictwo i zakłada rodzinę? Dokładnie tak musi być, takimi stworzył nas bóg, czy cośtam... Nie mogę uwierzyć, że byłabyś w stanie znienawidzić twoją córkę tylko dlatego, że straciła dziewictwo. Za co? Bo miałaby się stać nagle kimś złym i zacząć krzywdzić ludzi? Nie rozumiem tego. Z tymi kleistymi wydzielinami to u ciebie wygląda jak jakaś obsesja. Jesteśmy niestety tak samo obrzydliwymi stworzeniami jak inne zwierzęta, tak samo musimy się czymś żywić, oddychać i rozmnażać. Ja nie widzę w tym nic takiego demonicznego. To naturalne i tak już musi być.
27 Sie 2014, Śro 18:57, PID: 408924
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22 Wrz 2014, Pon 21:55 przez Zniszczę Fobię.)
...
27 Sie 2014, Śro 19:14, PID: 408928
Dżoana napisał(a):I co z tego, że później taki człowiek dojrzewa, traci dziewictwo i zakłada rodzinę? Dokładnie tak musi być, takimi stworzył nas bóg, czy cośtam... Nie mogę uwierzyć, że byłabyś w stanie znienawidzić twoją córkę tylko dlatego, że straciła dziewictwo. Za co? Bo miałaby się stać nagle kimś złym i zacząć krzywdzić ludzi? Nie rozumiem tego. Córkę za to, że jest nieznośną, słabą, ohydną istotą, jej ciało z kilkuletniej niewinności, dziecięcości zmieniło się w diabelstwo, a ona "nadziała" się na obrzydliwy męski organ i została bezpowrotnie skażona. Gdyby jej ciało nie było zbrukane przez nieodwracalne diabelskie zmiany, to nie mogłaby utracić dziewictwa. Zniszczę Fobię, uważasz, że moi rodzice demonizowali seksualność?
27 Sie 2014, Śro 21:00, PID: 408948
Duke a matka dawała Ci do zrozumienia, że jesteś gorsza ponieważ jesteś kobietą, masz rodzeństwo?
27 Sie 2014, Śro 21:10, PID: 408950
W moim domu to matka rządziła, absolutnie we wszystkim. Ojciec był jej ślepo podporządkowany, gdy zwracałam mu uwagę, że matka nas krzywdzi, a on nic z tym nie robi, to odpowiedział "Mama ma zawsze rację, podtrzymuje nasz dom, bez niej byśmy zginęli."
Jednak mimo że miała nad ojcem władzę absolutną (nie pozwalała mu mieć żadnych kolegów, zabraniała mu kontaktów ze swoimi rodzicami, bo twierdziła, że "mąż powinien dla żony wyrzec się wszystkiego, nawet własnych rodziców"), to uważała kobiety za słabe, mniej inteligentne istoty,np. "W liceum poszłam na mat-fiza, bo tam było dużo chłopców, byli mądrzy, a najgorsze były te francuskojęzyczne babińce", "Klasy, w których jest przewaga dziewcząt nigdy nie są dobre w nauce." "Jak jest romans, to mężczyźnie nigdy to nie szkodzi, a kobietom zawsze, robią się głupsze, bo zawsze to męska płeć ma przewagę." "Dziewczyna nigdy nie będzie lepsza od chłopaka w nauce, ale jeśli chłopak staje się gorszy od dziewczyny w nauce, to jest to nienormalne." Według niej kobieta po 40 (mężczyzna nie, bo nie przechodzi menopauzy) to już "żywy trup" nieatrakcyjne, już nic je nie czeka. Powiedziała "Boże, mam 40 lat, dla mężczyzny nie jest to koniec, ale dla kobiety tak." Miała irytujący zwyczaj liczenia, ile lat miała jakaś znajoma, gdy zaszła w ciążę. Matka 20-letnia to była "prostytutka", a matka 30-letnia to "starucha". Gdy dowiedziała się, że jakaś ciotka miała 34 lata, gdy urodziła dziecko, uznała ją za "dewiantkę." Bezpośrednio nigdy mi nic takiego nie powiedziała, wręcz próbowano mnie "nawracać" na większą "niewieściość", jako że mój ubiór był uniwersalny, aseksualny, wyśmiewali mnie rodzice, chcieli "zrobić ze mnie laskę", ale mnie to nie odpowiadało. Kiedyś, miałam 17 lat, liceum, czytałam książkę przy biurko, ojciec wszedł, nie odwróciłam wzroku, usłyszałam głos "wiesz, doszedłem do wniosku, że ubiór nie ma znaczenia, liczy się wnętrze i osiągnięcia." Dotknął mnie "Zobacz"-powiedział, odwróciłam głowę, spojrzałam na niego i...się przeraziłam i rozpłakałam. Miał usta pomalowane szminką, perukę, czerwoną sukienkę, bransolety, pierścionki i klipsy. "Pożyczysz mi stanik, bo mama nie chce mi go dać?"-spytał. Nie wiem dlaczego, przecież nic takiego nie zrobił, a jednak płakałam później, gdy wyszedł z pokoju i go znienawidziłam. Potem dowiedziałam się, że to moja matka go tak ubrała.
27 Sie 2014, Śro 21:34, PID: 408956
Powtarzasz się. Jeśli zmyślasz, to za karę to wszystko się wydarzy w twoim przyszłym życiu.
28 Sie 2014, Czw 0:16, PID: 408996
Duke, idź do psychologa najpierw. Może problem tkwi to w jakim domu się wychowałaś. Nie ważne,że wtedy nie przeżywałaś tego,to zostało w twojej podświadomości. Jeśli też mówisz,że seks,to dzieło szatana,może idź porozmawiać z księdzem. Jego zapytasz się czy myślenie o tym jest złe. To nie jest głupi pomysł w sumie. Może Ci to faktycznie pomoże? Rozmowa z księdzem? Nie normalne jest też to,że masz obrzydzenie do swojej płci. Powinnaś akceptować to siebie jaka jesteś. Nie bez powodu Bóg dał ludziom te narządy,przecież stworzył ludzi na swoje podobieństwo. Stworzył mężczyznę i kobietę tak aby pasowali do siebie ciałami jak i duszami. Jeśli faktycznie seks byłby taki zły zdaniem Boga to nie dałby przyjemności jaką się z tego czerpię czyli orgazm. Uwierz,że seks nie jest obrzydliwy,często naprawdę jest z miłości ,gdy poznasz tego właściwego,to zaczniesz akceptować to wszystko jakoś.Może gdybyś znalazła takiego chłopaka,który też nigdy nie uprawiał seksu i jakbyś z nim bardzo powoli odkrywała sferę seksu jak i wasze ciała,to może przebiłabyś mur? Obrzydliwy jest brutalny seks,za pieniądze,albo z kim popadnie,no ale jeśli u ciebie w domu nie było ciepła rodzinnego,tej normalności,tej miłości to czemu w sumie teraz byś miała żyć normalnie i mieć zdrową psychikę...
28 Sie 2014, Czw 0:22, PID: 408998
Publiczność domaga się nowego rozdziału.
28 Sie 2014, Czw 0:53, PID: 409016
Lud domaga się krwi!
28 Sie 2014, Czw 10:41, PID: 409046
Kamikaze napisał(a):Duke, idź do psychologa najpierw. Może problem tkwi to w jakim domu się wychowałaś. Nie ważne,że wtedy nie przeżywałaś tego,to zostało w twojej podświadomości. Jeśli też mówisz,że seks,to dzieło szatana,może idź porozmawiać z księdzem. Jego zapytasz się czy myślenie o tym jest złe. To nie jest głupi pomysł w sumie. Może Ci to faktycznie pomoże? Rozmowa z księdzem? Nie normalne jest też to,że masz obrzydzenie do swojej płci. Powinnaś akceptować to siebie jaka jesteś. Nie bez powodu Bóg dał ludziom te narządy,przecież stworzył ludzi na swoje podobieństwo. Stworzył mężczyznę i kobietę tak aby pasowali do siebie ciałami jak i duszami. Jeśli faktycznie seks byłby taki zły zdaniem Boga to nie dałby przyjemności jaką się z tego czerpię czyli orgazm. Uwierz,że seks nie jest obrzydliwy,często naprawdę jest z miłości ,gdy poznasz tego właściwego,to zaczniesz akceptować to wszystko jakoś.Może gdybyś znalazła takiego chłopaka,który też nigdy nie uprawiał seksu i jakbyś z nim bardzo powoli odkrywała sferę seksu jak i wasze ciała,to może przebiłabyś mur? Obrzydliwy jest brutalny seks,za pieniądze,albo z kim popadnie,no ale jeśli u ciebie w domu nie było ciepła rodzinnego,tej normalności,tej miłości to czemu w sumie teraz byś miała żyć normalnie i mieć zdrową psychikę...Seks i miłość? Tego właśnie nie rozumiem. Myślę, że gdybyś jakiś chłopak mi przypadł do gustu, to właśnie z miłości, z szacunku do niego, nie nie robiłabym mu krzywdy, nie chciałabym, żeby został "skażony" moimi brudnymi wydzielinami i stracił bezpowrotnie swoją niewinność. Tak to właśnie wygląda w moich wyobrażeniach. Nie widzę różnicy między gwałtem, pornografią, prostytucją, prokreacją, seksem "z miłości" (jak dla mnie obrzydliwe jest kojarzenie seksu z miłością). Dla mnie jest to jeden pies, zakazany świat, do którego nie wolno wkraczać, a ludzie, którzy tam wkroczyli, nawet jeśli są porządnymi ludźmi, to zostają "napiętnowani" do końca życia. To wszystko, tak jak już pisałam, to tylko wymiana ohydnych, kleistych wydzielin za pomocą obrzydliwych narządów rozebranych ludzi. Jeżeli bym kochała jakiegoś chłopaka, to zostawiłabym go w spokoju z miłości. I nie za bardzo rozumiem związek między traktowaniem nas przez rodziców a relacjami z rówieśnikami płci przeciwnej, rodzice a zainteresowanie płcią przeciwną to przecież kompletnie różne rzeczy, nawet wzajemnie się wykluczające.
28 Sie 2014, Czw 10:54, PID: 409048
Jak w telewizji jest scena łóżkowa to odwracasz wzrok?
28 Sie 2014, Czw 15:02, PID: 409068
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 28 Sie 2014, Czw 15:09 przez Duke.)
No właśnie rodzice w dzieciństwie (i słusznie) zabraniali mi patrzeć na sceny łóżkowe, gdy leciał jakiś film. I bardzo się z tego cieszyłam. Nic wtedy o tym nie wiedziałam, ale wiedziałam, że jest to dziwne, niesamowite, brudne i złe. Cieszyłam się, że jestem cały czas dzieckiem i nie muszę się patrzeć na te "brudne, złe", okrutne i brutalne praktyki ludzi dorosłych.
Teraz mam 20 lat i chociaż wiem, że już mogę patrzeć na te sceny łóżkowe, to jednak nadal się ich boję i odruchowo wręcz zmieniam kanał albo odwracam wzrok. Wiem, że to może śmiesznie brzmi, ale tak naprawdę jest. Właściwie im więcej mam lat, tym bardziej boję się scen łóżkowych w filmach. Zawsze zadaję sobie pytanie "jak oni mogą?". Dla mnie jest to zło, agresja i brutalność. Nie wiem, jak to wszystko "ugryźć", ale szczerze mówiąc zaczynam się naprawdę bać, bo widzę, że ten strach na pewno ma inną, nie związaną z tym przyczynę, a zaczyna się rozlewać na wszystkie już dziedziny życia. Nawet wcześniej też ten strach przed seksem był, ale teraz, po przekroczeniu tej biologicznej bariery między dzieciństwem a dorosłością, zaczynam naprawdę wpadać w panikę, jakby ten lęk był przez lata ukrywany, a teraz wręcz eksplodował. Jak myślicie, na podstawie moich postów, jak to się stało, skąd się to wzięło, jeżeli nigdy tego nie robiłam, nikt mnie nigdy nie gwałcił ani nie molestował, a mnie przeraża nawet myśl o pocałunku z mężczyzną? |
|