21 Sie 2014, Czw 21:26, PID: 407962
Chodziłam na religię od przedszkola do matury, do spowiedzi (z przymusu rodziców, nie z chęci), na mszę ( także z przymusu) co niedzielę i we wszystkie święta. Zawsze miałam wątpliwości, od przedszkola, im więcej miałam lat, tym więcej ich było. Nikt mi na nie nie potrafił odpowiedzieć.
Przeczytałam Biblię w wieku 9 lat, przerażający Bóg, jeszcze więcej pytań, niż odpowiedzi.
Przestałam chodzić do kościoła w wieku 19 lat, zostałam wyklęta przez rodziców i musiałam natychmiast opuścić dom. Z jednej strony agnostycym (rozum), a z drugiej-wszechobecny lęk przed Bogiem. Zawsze mi towarzyszył, że ukarze mnie za to, że nie umiem wierzyć, że mam wątpliwości, że pójdę do piekła, że pragnę niezależności, swobody.
Widzę nieugiętego, srogiego Stwórcę, który już dawno przygotował dla mnie męki piekielne. Boję się zwłaszcza ultrakonserwatywnego ortodoksyjnego katolicyzmu i protestantyzmu.
Chcę uciec przed Bogiem, złorzeczę mu, nienawidzę, źle o Nim mówię, a jednoczęśnie drżę ze strachu, że jestem tylko nic nieznaczącą, małą jednostką, nie umknę Jego karze i gniewowi.
Mogę dotknąć krzyża, wejść do kościoła, ale zawsze ogarnia mnie tam strach, boję się księży, widzę w nich Jego "urzędników", którzy mnie prześwietlają na wylot, widzą moje wnętrze.
Miał ktoś kiedyś podobnie? Jak to zwalczyć, skąd się to wzięło?
Przeczytałam Biblię w wieku 9 lat, przerażający Bóg, jeszcze więcej pytań, niż odpowiedzi.
Przestałam chodzić do kościoła w wieku 19 lat, zostałam wyklęta przez rodziców i musiałam natychmiast opuścić dom. Z jednej strony agnostycym (rozum), a z drugiej-wszechobecny lęk przed Bogiem. Zawsze mi towarzyszył, że ukarze mnie za to, że nie umiem wierzyć, że mam wątpliwości, że pójdę do piekła, że pragnę niezależności, swobody.
Widzę nieugiętego, srogiego Stwórcę, który już dawno przygotował dla mnie męki piekielne. Boję się zwłaszcza ultrakonserwatywnego ortodoksyjnego katolicyzmu i protestantyzmu.
Chcę uciec przed Bogiem, złorzeczę mu, nienawidzę, źle o Nim mówię, a jednoczęśnie drżę ze strachu, że jestem tylko nic nieznaczącą, małą jednostką, nie umknę Jego karze i gniewowi.
Mogę dotknąć krzyża, wejść do kościoła, ale zawsze ogarnia mnie tam strach, boję się księży, widzę w nich Jego "urzędników", którzy mnie prześwietlają na wylot, widzą moje wnętrze.
Miał ktoś kiedyś podobnie? Jak to zwalczyć, skąd się to wzięło?