21 Paź 2007, Nie 0:51, PID: 5031
To, co poniżej napiszę, przeznaczone jest do wszystkich, którzy są (umm... myślą, że są) brzydcy. Ależ to pompatycznie zabrzmiało
Już tyle razy widziałem różne dziwne pary na ulicy/w szkole/gdziekolwiek indziej, że dawno przestałem wierzyć w to, że trzeba być superprzystojniakiem, żeby ściągać uwagę płci przeciwnej. Parę razy nie mogłem uwierzyć własnym oczom - bardzo zgrabne i ładne laski z jakimiś zgredami, dziećmi McDonalda (wiadomo, o co chodzi ) bądź faceci prosto z pokazu męskiej mody za rączkę z ... no, strachami na wróble (to i tak eufemizm). Przygrube, niedelikatne, wręcz przykłady, jak nie być ładnym. A chodzą z modelami przy boku i (o zgrozo) całują się z nimi.
A lepszego źródła wiedzy niż życie chyba nie ma. Także w szkołach, do których chodziłem, największymi "kobieciarzami" byli niepozorni, nierzucający się w oczy, a "macho" tylko wyglądem imponowali, bo dziewczyny u ich boku to była rzadkość.
Super-pary to tylko w TV można spotkać. No i w Hollywood, gdzie po prostu brzydkich nie przyjmują
Jaki z tego wniosek? Że uroda może pomagać, ale w żadnym wypadku nie przekreśla szans na powodzenie wśród płci przeciwnej . Tutaj psychika i osobowość gra główną rolę.
NAS zatem ogranicza 'tylko' fobia. Jak zawsze zresztą. A zatem lepiej jest nie skupiać się na swoim wyglądzie zewnętrznym, a na próbach przezwyciężania strachu przed "podrywem" (i kontaktami w ogóle). Trudne, ale za to będziemy krok do przodu niż wszyscy, którzy skupiają się na swoim wyglądzie
A jak jest u was z tego typu doświadczeniami?
Już tyle razy widziałem różne dziwne pary na ulicy/w szkole/gdziekolwiek indziej, że dawno przestałem wierzyć w to, że trzeba być superprzystojniakiem, żeby ściągać uwagę płci przeciwnej. Parę razy nie mogłem uwierzyć własnym oczom - bardzo zgrabne i ładne laski z jakimiś zgredami, dziećmi McDonalda (wiadomo, o co chodzi ) bądź faceci prosto z pokazu męskiej mody za rączkę z ... no, strachami na wróble (to i tak eufemizm). Przygrube, niedelikatne, wręcz przykłady, jak nie być ładnym. A chodzą z modelami przy boku i (o zgrozo) całują się z nimi.
A lepszego źródła wiedzy niż życie chyba nie ma. Także w szkołach, do których chodziłem, największymi "kobieciarzami" byli niepozorni, nierzucający się w oczy, a "macho" tylko wyglądem imponowali, bo dziewczyny u ich boku to była rzadkość.
Super-pary to tylko w TV można spotkać. No i w Hollywood, gdzie po prostu brzydkich nie przyjmują
Jaki z tego wniosek? Że uroda może pomagać, ale w żadnym wypadku nie przekreśla szans na powodzenie wśród płci przeciwnej . Tutaj psychika i osobowość gra główną rolę.
NAS zatem ogranicza 'tylko' fobia. Jak zawsze zresztą. A zatem lepiej jest nie skupiać się na swoim wyglądzie zewnętrznym, a na próbach przezwyciężania strachu przed "podrywem" (i kontaktami w ogóle). Trudne, ale za to będziemy krok do przodu niż wszyscy, którzy skupiają się na swoim wyglądzie
A jak jest u was z tego typu doświadczeniami?