26 Paź 2014, Nie 11:28, PID: 417866
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27 Kwi 2015, Pon 14:00 przez Placebo.)
Są na forum osoby z zaburzeniami odżywiania? Kompulsywne objadanie się? Bulimia? Anoreksja? Ortoreksja? Nikt? Nie wierzę!
26 Paź 2014, Nie 15:27, PID: 417900
Ja miałem inne zaburzenie. Bardzo często (poza okresami upałow) czułem sie przeziebiony i wtedy czułem, że muszę duzo jeść żeby sie na dobre nie rozchorować. Przez to nie mogłem schudnać bo jakimś łakomczuchem nie jestem. W zimie przybywało mi do 10 kilo, w lecie odpowiednio spadało.
26 Paź 2014, Nie 22:27, PID: 417956
Zawsze lubiłem sobie podjeść i wciąż jest to dla mnie jeden ze sposobów na odreagowanie stresu. Jednak odkąd przykładam wagę do tego co wybieram do jedzenia, pozbyłem się częstych niestrawności, kłopotów dermatologicznych, przestałem notorycznie przeziębiać się i odwiedzać apteki (ostatnio katar miałem kilka lat temu - przechorowałem go w ciągu jednej doby od zarażenia się).
edit: Zapomniałem dodać, że w międzyczasie ubyło mi tkanki tłuszczowej, chociaż z jedzeniem nigdy się nie ograniczałem.
03 Lip 2015, Pią 22:06, PID: 451494
masterblaster, a na czym polegała zmiana Twoich nawyków żywieniowych? Jednym słowem, co wywaliłeś, a co dodałeś do swojego jadłospisu (chociaż w sumie mogę się domyślić , ale upewnić się nie zaszkodzi).
03 Lip 2015, Pią 22:27, PID: 451514
Przez pół dnia potrafię chodzić pół głodny a dopiero na wieczór lubię dobrze się najeść, robię to od kiedy pamiętam
04 Lip 2015, Sob 0:59, PID: 451560
Kamelia, przykładowo pomaga mi trzymanie się z daleka od:
- soli, - cukru, - glutenu (np. pieczywo, makaron) - kazeiny (mleko, sery, jogurty...), - jawnych tłuszczy w ogóle, zwłaszcza nasyconych (jak masło, mięso) - tłuszczy trans (oleje rafinowane, margaryna, słodycze), - pasty do zębów z fluorem (dysbioza przewodu pokarmowego) - alkoholu, - słodyczy oraz cukrów prostych (dżemy, miód) - antybiotyków, leków przeciwzapalnych i przeciwbólowych - produktów konserwowanych, rafinowanych, fermentowanych, długo dojrzewających Zacząłem sam sobie gotować potrawy z kaszy jaglanej, gryczanej, ryżu brązowego, soczewicy, ziół, warzyw korzeniowych, warzyw liściastych. Poza tym świeże, surowe warzywa i owoce do chrupania. Pomogło mi to zdrowotnie pod każdym chyba względem, z pewnością min. dlatego, że był to duży skok w jakości odżywiania i organizm mógł odpocząć od różnych rzeczy, którymi karmiłem się nieświadomie przez lata..
04 Lip 2015, Sob 13:13, PID: 451586
@masterblaster - moja dieta być może nie jest aż tak restrykcyjna jak Twoja, jednak można powiedzieć, że w dużej mierze unikamy tego samego. Ja mam jednak spory problem z gotowaniem. Czy możesz polecić jakieś SZYBKIE przepisy na kasze jaglaną? Moim ulubionym jest kasza jaglana z bananem i jabłkiem. Gotuje dwie torebki, miksuje banany i jabłka. Dodaje wszystko do siebie, mieszam i jem. Wiem, że to banalne, ale nie mam czasu na stanie przy garach.
04 Lip 2015, Sob 15:43, PID: 451604
Ja też nie mam za bardzo cierpliwości do okupowania kuchni, czytania przepisów czy wymyślnych potraw ale nawet z bardzo prostych połączeń potrafią wychodzić genialne dania jednogarnkowe.
Nawet na fast food trzeba nieraz czekać (widywałem długaśne kolejki mijając Mc-a). Nie wiem czy gotowanie kasz (pełnych i nieprzetworzonych) można jakoś specjalnie przyspieszyć (z makaronem może schodzić się dłużej niż z kaszą). Niektóre ziarna jak np. ryż brązowy, można wcześniej namoczyć co potrafi skrócić czas gotowania o połowę. Dla oszczędności czasu optymalnie byłoby chyba gotować w wolnowarze albo na kuchence z termostatem, nastawiając gotowanie odpowiednio wcześniej (kiedy jest czas). Można też za jednym zamachem zrobić większą porcję na dwa kolejne posiłki. Przygotowując śniadanie można jednocześnie nastawić coś innego na obiad. Garnek z posiłkiem może utrzymać ciepło co najmniej kilka godzin przykryty materiałem izolacyjnym np. kocem czy kołdrą. Danie może być też całkiem smaczne zostawione by wystygło. Kaszę jaglaną przykładowo kilka razy przepłukuję wodą w garnku w którym będzie się gotowała, dodaję opcjonalnie zioła, zimną wodę - 3 razy tyle ile było kaszy (porcja 100g kaszy to pół szklanki), następnie od razu do garnka kroję niezbyt grubo warzywa albo owoce albo jedno i drugie. Wszystko razem wstawiam na kuchenkę. Kasza szczególnie bez dodatków lubi kipieć na większym palniku, więc nie odchodzę zanim się nie zagotuje (kilka minut), następnie przestawiam na minimalny palnik (dodatkowo z płytką rozpraszającą) tak, że tylko słabo 'pyrka' i idę sobie, a za 15 minut przychodzę na gotowe (może przywierać gotując się dłużej). Delikatne owoce jak banany czy jabłko (również cebulę) można dodać pokrojone do gorącej kaszy i zamieszać (wolę jak są w kawałkach). Osobiście nie gotuję w foliowych torebkach ze względu na zmiany smaku i straty rozpuszczalnych składników odżywczych..
04 Lip 2015, Sob 19:59, PID: 451632
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04 Lip 2015, Sob 20:00 przez iLLusory.)
Jako, że teraz mogę sobie bardziej jeść co chcę, to wybieram częściej kaszę albo ryż brązowy. I tak się zastanawiam, czy jakbym kciała wzorować się na Tobie, master, to czy te kasza byłaby podstawą nie tylko obiadu, ale innych posiłków również? No bo co jesz na śniadanko na ten przykład?
04 Lip 2015, Sob 20:30, PID: 451638
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04 Lip 2015, Sob 20:31 przez Zasió.)
Kaszę na słodko pewnei. Albo na wytrawnie, z innym zestawem ziół
Dziś faktycznie nie posłużył mi węglowodanowy obiad. Ale odbiłem sobie kolację - zwierzęce białko i tłuszcz i już czuję się świetnie.
04 Lip 2015, Sob 22:47, PID: 451658
Dla mnie kasze i warzywa to preferowana baza kaloryczna posiłków (tak jak dla kogoś innego powiedzmy pieczywo, makaron, ziemniaki, mięso), ale nie znaczy to, że ograniczam się tylko do tego. Z drugiej strony nie mam nic przeciwko posilaniu się kaszą i warzywami trzy razy dziennie. Zresztą na bieżąco improwizuję ze składnikami, monotonia mi nie doskwiera, nie lubię też wpadać w jakieś smakowe schematy na dłużej. Lubię łączyć smaki i aromaty tak aby się nie zmieszały zupełnie w jeden wypadkowy. Lubię mieć w jednym daniu kilka odmiennych smaków, faktur, aromatów. Gotowanie bez soli ułatwia mz, odnajdywanie różnych subtelnych smaczków..
26 Lip 2015, Nie 21:09, PID: 455986
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26 Lip 2015, Nie 21:50 przez Kamelia.)
Dzięki za odp. masterblaster (dopiero teraz przeczytałam)
Od dawna wiem, że powinnam być na diecie opartej m.in. na kaszy jaglanej, żeby odkwasić organizm i tym podobne, ale jakoś nie mogę się przemóc Był czas, że jadałam przez kilka kolejnych dni na śniadanie, zwł. w lecie, ale potem miałam dość. Wiem, że sporo osób bazuje na kaszy jaglanej, można powiedzieć, że jest na nią od kilku lat boom, bo jako jedyna z kasz działa alkalizująco na organizm i dodatkowo zawiera spore ilości krzemionki, w którą ubogie są inne produkty. Ale teoria i wiedza - jedno, a praktyka i przyzwyczajenia... drugie Na chwilę obecną jestem jedynie na diecie bezglutenowej, bo wyszła mi nietolerancja glutenu. A tak poza tym to jem wszystko na co mam ochotę. Zawsze bardzo lubiłam nabiał, zwł. biały twaróg, ale od jakiegoś czasu jakoś mi nie podchodzi. Jogurtów owocowych specjalnie nie lubię, bo są zbyt słodkie, ser żółty to jedna z najciężej strawnych rzeczy, mimo iż polecana przez klasycznych dietetyków. W sumie to smakują mi zupy (oczywiście nie wszystkie) i na nich opieram swój główny posiłek, tyle że jedzony dość późno. Niestety nie wyobrażam sobie życia bez słodyczy (wiem, że jestem uzależniona) i kupuję różne ciastka bezglutenowe, słodkie jak cholera i najczęściej pożeram paczkę dziennie jak mam. Nie muszę chyba dodawać, że czuję się w związku z tym od wielu lat delikatnie mówiąc... kiepsko W związku z tym mam do Ciebie kilka pytań, jeżeli nie są zbyt osobiste i możesz odp. to będę wdzięczna Po pierwsze, co Cię skłoniło do tak radykalnej zmiany nawyków żywieniowych (złe samopoczucie, jakiś test obciążeń organizmu, większa samoświadomość, a może wziąłeś z kogoś przykład)? Po drugie, od jak dawna żywisz się w ten sposób? Po trzecie, czy takie mimo wszystko monotonne jedzenie dla kogoś z boku nie nudzi Ci się czasem (nie masz ochoty na coś "zakazanego")? I jeszcze miałabym do Ciebie prośbę o kilka przepisów na to, co można zrobić z soczewicy (ale dla kompletnego laika, amatora, antytalencia kulinarnego ) Z góry dzięki
26 Lip 2015, Nie 22:29, PID: 456002
Jak już jesteśmy w temacie diet, to ja fobikom dedykowałbym dużo chudego mięsa i dbanie o wysoki poziom witamin oraz soli mineralnych. Mięso może nie zawsze jest najzdrowsze, ale podnosi poziom testosteronu (hormon odwagi), a do tego białko ma najwyższy efekt cieplny, więc najmniej tuczy (to też dla osób mniej towarzyskich atut). Brak soli mineralnych i witamin źle wpływa ogólnie osłabieniem na człowieka, więc też warto trzymać w ryzach ten element diety.
27 Lip 2015, Pon 18:20, PID: 456182
@Kamelia
Zamiast myśleć o jedzeniu czegoś co Ci nie smakuje wykorzystuj intuicję i to co podpowiada Ci organizm do przyrządzania potraw, które będą Cię uwodziły smakiem. Kasza taka czy inna bynajmniej nie jest w tym zawadą. Jeśli z pszenicy można zrobić ileś tam rodzajów pieczywa, pierogów, makaronów ciast, ciastek itd. to jakakolwiek kasza daje wcale nie mniejsze pole do popisu. Ja ostatnio nie garnę się do słodkich smaków ale bywało, że na śniadanie, obiad i kolację jadałem potrawy z kasz lub warzyw, które smakowały jak wyborne desery. W każdej chwili mogę wrócić do odżywiania się po staremu i jeśli przez pięć lat tego nie zrobiłem to z pewnością nie dlatego, że mam taką silną wolę w opieraniu się pokusom albo skłonności masochistyczne. Lubisz zupy? Chcesz polubić kaszę? Można jadać zupy z kaszą albo kaszę w zupie. Zamiast słodyczy można tworzyć słodkie dania z kaszą, słodkimi owocami, słodkimi warzywami (np. dynia, pasternak, pietruszka, cebula), suszonymi owocami (np. daktyle, rodzynki, figi), ziołami (np. koper włoski, goździki, tymianek, cynamon). Kamelia napisał(a):Po pierwsze, co Cię skłoniło do tak radykalnej zmiany nawyków żywieniowych (złe samopoczucie, jakiś test obciążeń organizmu, większa samoświadomość, a może wziąłeś z kogoś przykład)?Wszystko plus brak jakichkolwiek argumentów by tego nie zrobić. Kamelia napisał(a):Po drugie, od jak dawna żywisz się w ten sposób?Pięć lat. Kamelia napisał(a):Po trzecie, czy takie mimo wszystko monotonne jedzenie dla kogoś z boku nie nudzi Ci się czasem (nie masz ochoty na coś "zakazanego")?Zdarza się, że zjem słodycze czy inne tradycyjne "rarytasy", ale wiesz co, takie wyjątki nawet jeśli mi smakują to i tak tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że nie mam ochoty do tego wracać. To nie żaden "przepis" ale wczoraj akurat jadłem ryż brązowy ugotowany razem z zieloną soczewicą. Około jedna część soczewicy, cztery części ryżu, woda - trzy razy tyle ile było w sumie ziaren, plus kurkuma, ciemno zielone liście paru odmian kapusty, nasiona kopru ogrodowego, może jeszcze coś dodałem ale nie pamiętam. Wszystko do garnka, zagotowałem, przestawiłem na minimalny palnik, po godzinie było gotowe (zostaje tylko zamieszać). Soczewicy nie jadam często, czasem robiłem z niej kiełki (metodą słoikową), łatwo się je hoduje, dużo wychodzi i są bardzo dobre mz. A pro po parcia na słodycze, niektórzy zwracają uwagę, że nadmiar czegoś może skłaniać do nadużywania czegoś innego. I tak np. nadmiar tłuszczu i białka zwierzęcego (mięso, nabiał) predysponuje do łaknienia słodyczy lub alkoholu. Tak sobie teraz pomyślałem, że głodówka to w sumie jest odżywianie się złogami białka i tłuszczu, więc po niej również może być trudno oprzeć się 'szybkim kaloriom'..
27 Lip 2015, Pon 18:58, PID: 456184
Och master,
Spróbowałam kaszy jaglanej, skoro tak bardzo polecasz. Smaczna w smaku, jednak w mój punkt bardziej trafia gryczana. Moja pierwsza myśl po ugotowaniu jaglanej i spróbowaniu i ogólnie po kontemplacji estetycznej: " Toż tak wyglądała żywność wszystkich ludów pierwotnych, a przynajmniej to bardzo prawdopodobne." Chodzi o to, że to co powstało w garnku po ugotowaniu i zniknięciu całej wody wyglądało jak breja. Mi to jakoś strasznie nie przeszkadza, ale czy jest sposób na to, żeby ugotować tę kaszę na sypko?
27 Lip 2015, Pon 21:09, PID: 456216
iLLusory napisał(a):czy jest sposób na to, żeby ugotować tę kaszę na sypko?Konsystencję pomiędzy 'na sypko', papką i kleikiem reguluje się ilością wody (tak jak z ryżem). Dodasz mniej wody, wyjdzie na sypko (kwestia wypraktykowania we własnych warunkach). Gotując np. surowe rzeczy razem z jaglaną daję więcej wody, bo ta kasza szybko wchłania wodę (gotowania jej też nie można za długo przeciągać) i reszta składników może nie zdążyć się ugotować. Z gryczaną jest łatwiej, bo nie skleja się tak łatwo, można ją zamieszać i pogotować nieco dłużej (można też przyrządzać na słodko jakby co).
27 Lip 2015, Pon 22:19, PID: 456244
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27 Lip 2015, Pon 22:21 przez Kamelia.)
masterblaster, jeszcze raz dzięki Chcesz powiedzieć, że rozważasz może głodówkę? Ja bym już dawno przeszła (bo łatwiej wyobrazić mi sobie niejedzenie niczego przez jakiś czas niż jedzenie rzeczy, na które nie mam ochoty i po których i tak chce mi się słodkiego ). Niestety biorę leki (uspokajające i nasenne) i nie podejrzewam, żeby to był najlepszy pomysł - zero jedzenia i prochy
Mam do Ciebie jeszcze kilka pytań, wybacz moją dociekliwość Jakbyś mógł napisać, jak wyglądały Twoje początki nowego stylu odżywiania i jak zapatruje się na nie Twoja rodzina. Czy po prostu każde gotuje dla siebie, to co mu pasuje, czy udało Ci się kogoś przekonać choć w jakimś stopniu do zdrowszego odżywiania? Domyślam się, że od dłuższego czasu nie bierzesz żadnych medykamentów...? Można wiedzieć, co wybierasz z napojów? A te kiełki z soczewicy nie pleśniały Ci jakoś szybko? I czy ogólnie soczewica nie wydaje Ci się zbyt ciężkostrawna (w końcu to strączkowiec)?
28 Lip 2015, Wto 8:14, PID: 456342
Na temat głodówki udało dowiedzieć mi się kilka rzeczy.
A mianowicie: 1. Po kilku dniach nic_nie_jedzenia organizm zaczyna spożywać toksyny, które zalegają. To pewnie stąd ten cudowny efekt oczyszczenia się toksyn. 2. Jak już skończy się zapas toksyn, organizm dopuszcza się autokanibalizmu, czyli spożywa sam siebie. Zdaje się że zaczyna się od kości. To chyba dlatego anorektyczki mają problem z osteoporozą, a śmierć ponoszą właśnie w wyniku autokanibalizmu. 3. Ktoś ze znajomych mi osób przeprowadził sobie kilkudniową głodówkę. Po jakimś czasie od zaprzestania przyjmowania pokarmów występuje samoistne drżenie mięśni. Podobno jak się przetrzyma ten moment, to pózniej już nie ma żadnych dyskomfortów ani odczuwania łaknienia. 4. Ja osobiście raczej tego nie spróbuję
28 Lip 2015, Wto 11:17, PID: 456388
Kamelia napisał(a):Chcesz powiedzieć, że rozważasz może głodówkę?Nic podobnego. Jak już to post Daniela. Głodówka tak jak nadmiar tłuszczu i białka sprzyja przewlekłej hipoglikemii, która min. napędza apetyt na słodkie. Rodzina teoretycznie nieco bardziej interesuje się zdrowszym stylem odżywiania ale nie ma to istotnego przełożenia na ich praktyki kulinarne, chociaż w sumie jadają więcej warzyw i kaszy gryczanej, odrobinę mniej mięsa, przetworzonych produktów itp. Siostra polubiła kaszę jaglaną. Ja gotuję po swojemu a oni po swojemu. Cytat:Domyślam się, że od dłuższego czasu nie bierzesz żadnych medykamentów...?Zgadza się, ewentualnie zioła, niektóre witaminy, minerały np. cynk ostatnio testuję. Cytat:co wybierasz z napojów?Popijam zwyczajną przegotowaną wodę, czasem zaparzam jakieś zioła (jeśli nie da się ich zjeść z kaszą). Z kiełkami soczewicy nic podejrzanego nie działo się nigdy. Nie polecam jeść dużo na raz soczewicy czy innych strączkowych, albo dzień w dzień przez dłuższy czas, ale to fajne urozmaicenie jeżeli dobrze tolerujemy daną roślinę (co może zależeć min. od pozostałych składników bieżącej diety).
28 Lip 2015, Wto 13:44, PID: 456416
iLLusory napisał(a):2. Jak już skończy się zapas toksyn, organizm dopuszcza się autokanibalizmu, czyli spożywa sam siebie. Zdaje się że zaczyna się od kości. To chyba dlatego anorektyczki mają problem z osteoporozą, a śmierć ponoszą właśnie w wyniku autokanibalizmu.Że zaczyna od kości? Gdzie ty coś takiego wyczytałaś. Z tego co wiem organizm najpierw zużywa rezerwy tłuszczu, jak go brakuje to bierze się za białko czyli mięśnie. Z kości energii nie pobierze, co najwyżej może jakieś tam makro- i mikroelementy, np. wapń w razie jak zajdzie potrzeba.
28 Lip 2015, Wto 14:34, PID: 456428
no wałśnie o te pierwiastki chodzi, które również są potrzebne do życia.
Nie widziałam nigdy anorektyczki z tłuszczem. A dokładnie jak jest z tym procesem no to nie wiem, ale zawsze można się dowiedzieć. Trzeba trochę pokopać. Szukanie informacji na dowolny temat nie boli. Tylko jednak nie potrzebuję tego.
28 Lip 2015, Wto 20:00, PID: 456498
Boże jacy wy jesteście ubodzy:
Żadne głodówki i diety odtruwające nie uwolnią was od toksyn, puki oddychacie, jecie i pijecie, będziecie mieć mniej lub więcej toksyn. Jak już weszły w was takie co nie wychodzą- to nie wyjdą, jak takie co wychodzą- to trochę cierpliwości. Odnośnie suplementów diety, nie istnieją żadne badania które potwierdziłyby iż poprawiają one funkcjonowanie organizmu, przy dobrze zbilansowanej diecie (prędzej można się zatruć zbyt dużym spożyciem ultraelementów). Jeśli chodzi o korzystanie z zasobów ludzkiego organizmu to: -Jeżeli nie dostarczacie 5-6 g/kg masy ciała/24h (przy przeciętnym trybie życia) cukrów prostych (również ich strawnych polimerów), to zużywanie glikogen (starczy na max 2 dni). Jak brakuje glikogenu, organizm zabiera się za mięśnie i spada wam masa mięśniowa. -Jeśli nie dostarczacie do organizmu ok. 1g/kg masy ciała/24h (przy przeciętnym trybie życia) człowiek zużywa rezerwy zgromadzone w warstwie podskórnej, tłuszcz wisceralny i przy skrajnym niedożywieniu tłuszcz zgromadzony w żółtym szpiku kostnym. -Jeśli nie dostarczacie ok. 1g/kg masy ciała/24h (przy przeciętnym trybie życia) tracicie masę mięśniową. -Jeżeli nie dostarczacie odpowiednich ilości soli mineralnych: korzystacie z rezerw (gł. kości i wątroba), potem robią się ubytki. -Jeśli nie dostarczacie odpowiednich ilości witamin (w tym tłuszczów z rozpuszczonymi A,D,E,K), chorujecie na często poważne awitaminozy (może wtedy wydaje się wam że to skutek zatrucia). Dziękuję za uwagę i mam nadzieję że rozwiałem część waszych możliwości.
29 Lip 2015, Śro 21:38, PID: 456818
masterblaster, póki co dzięki Ale podejrzewam, że jeszcze jakieś pytania mi się nasuną
iLLusory napisał(a):3. Ktoś ze znajomych mi osób przeprowadził sobie kilkudniową głodówkę. Po jakimś czasie od zaprzestania przyjmowania pokarmów występuje samoistne drżenie mięśni. Podobno jak się przetrzyma ten moment, to pózniej już nie ma żadnych dyskomfortów ani odczuwania łaknienia.Możesz napisać coś więcej o tym znajomym? Jak długo trwała u niego ta głodówka? Czy nie miał żadnych innych nieprzyjemnych objawów (poza drżeniem mięśni)? Czy wrócił do zwykłego odżywiania, czy od tego czasu bardziej się pilnuje? Jak się w ogóle czuje? Mam nadzieję, że masz z nim jakiś kontakt... Placebo napisał(a):Z tego co wiem organizm najpierw zużywa rezerwy tłuszczu, jak go brakuje to bierze się za białko czyli mięśnie. Z kości energii nie pobierze, co najwyżej może jakieś tam makro- i mikroelementy, np. wapń w razie jak zajdzie potrzeba.Dokładnie, pobiera wapń z kości i stąd tkanka kostna robi się bardziej porowata, co w efekcie prowadzi do osteoporozy. Inna sprawa, że nie tylko organizm anorektyczek pobiera wapń z kości, ale u każdej osoby, u której podaż tego pierwiastka wraz z dietą jest niewystarczająca, gdyż wapń przede wszystkim bierze udział w regulacji równowagi kwasowo - zasadowej w organizmie, która zazwyczaj jest zachwiana w kierunku kwasicy (Ca jest pierwiastkiem zasadotwórczym i przesuwa tę równowagę w stronę alkalizacji), jest aktywatorem różnych enzymów, wpływa na pobudliwość mięśniowo - nerwową oraz przepuszczalność błon komórkowych. Jeżeli jego ilość jest niewystarczająca do zaspokojenia wszystkich tych funkcji (co często się zdarza), organizm pobiera wapń z zębów i kości > co przy długotrwałym niedostatku Ca w organizmie może przyczyniać się do próchnicy zębów i osteoporozy właśnie.
29 Lip 2015, Śro 22:19, PID: 456844
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29 Lip 2015, Śro 23:01 przez iLLusory.)
Wniosek: próchnica bierze się stąd, że z pożywieniem nie są dostarczane substancje odżywcze. Ale to że mamy zęby w okropnym stanie, to nasza wina, bo nie używamy tej cudownej pasty z telewizji. To, że mam trochę trądziku tez moja wina bo nie smaruję mordy tym cudownym kremem z reklamy.
Tak, znajomy wrócił do odżywiania się takiego jakie prowadził przed głodówką. Głodówkę musiał zrobić, aby było możliwe wykonanie kolonoskopii. Obecnie przygotowywuje się organizm do takiego badania przy użyciu środków czyszczących jelito. Wtedy 3 dni glodówki. Znajomy mówił, że po tym jak przechodzi moment krytyczny nie czuje się zupełnie głodu, tak jakby ta funkcja została wyłączona.
29 Lip 2015, Śro 22:53, PID: 456868
iLLusory napisał(a):Znajomy mówił, że po tym jak przechodzi moment krytyczny nie czuje się zupełnie głodu, tak jakby ta funkcja została wyłączona. Nie jestem szpecem, ale czasem nie chce mi się robić jeść i bywa, że ze dwa trzy dni pod rząd prawie nic nie jem. Potwierdzam im mniej jesz tym mniej jeść ci się chce, tylko, że to z czasem przychodzi. W drugą stronę działa tak samo jak sobie pozwolisz na więcej to nagle żołądek rusza z kopyta i można żreć non stop. |
|