05 Lis 2014, Śro 10:29, PID: 419274
Nie daję rady czasami.Po prostu chcę się na kimś wyżyć,opier*dolić kogoś,żeby wyrzucić z siebie ten cały gniew i frustrację,ale nie mogę tego zrobić,nie mogę nawet krzyknąć na cały głos,kiedy jestem sam,bo sąsiad by usłyszał,nigdzie nie czuję,że jestem sam i nigdy nie mam pewności,że ktoś mnie nie usłyszy,jedyne co mogę zrobić to zgnieść i skopać butelkę.Nie mogę się rozpłakać na filmach,płaczę tylko wtedy,gdy sam oglądam,a i to nie zawsze.Czuję że wszyscy ludzie są jedną,pier*oloną zbiorową inteligencją jak gethy w Mass effect i że wszyscy są skupieni na mnie.Z nikim od paru lat nie rozmawiałem tak szczerze,bez lęku,nawet z psychologiem.(czasy sprzed tych 7,8 lat pamietam jak przez mgłę,jakby to było z 50 lat temu)Duszę to wszystko w sobie.W ciągu dnia wypowiem może tylko z kilkanaście,kilkadziesiąt słów.Mam tylko jeszcze nadzieję,że kiedys się przełamę i pier*olne im wszystkim prosto z mostu