23 Mar 2015, Pon 22:48, PID: 438868
witam, mam 15 lat, od ok. roku mam fobię społeczna. wczesniej nie mialem zadnego problemu w kontaktach z ludzmi, co wiecej bylem raczej jak by to okreslic, 'rozchwytywany'. aczkolwiek w podstawowce (wtedy nie bylem tego swiadomy) ale mialem symptomy nerwicy natręct (obsesyjne mycie rąk, strach przed chorobami itp.), jednak nie mialo to wplywu na moj kontakt z ludzmi
tak wiec jako ze uprawiam narciarstwo zjazdowe, do 1gim poszedlem do szkoly sportowej do zakopanego. pol mojej rodziny tam mieszka wiec nie czulem sie raczej osamotniony, mialem tam sporo kolegow. ale tata zdecydowal ze lepiej bedzie jesli zamieszkam w internacie. tak wiec przez pierwsze trzy miesiace bylo super, bylem dusza towarzystwa, zawsze robilem z kolegami zarty ludziom z sasiednich pokojow, ogolnie super. wszystko zaczelo sie po tym jak zlamalem noge tuz przed sezonem. stalem sie strasznie drazliwy i ogolnie mozna powiedziec ze kontakty z kolegami sie pogorszyly, odzywalem sie tylko wtedy kiedy musialem. kiedy juz moglem wrocic do sportu, pod koniec sezonu - troche odzylem ale juz nie bylem "tym samym sobą" co wczesniej. kiedy bylem w jakichs tlocznych miejscach to zaczynaly mi lzawic oczy i mialem drgawki. wiem ze to brzmi smiesznie, ale przez to wszystko podjalem chyba najgorsza dotychczasowa decyzje w moim zyciu, mianowicie do 2gim postanowilem wrocic do domu i chodzic do zwyklego rejonowego gimnazjum. tak wiec jestem, nie mam problemow z kolegami ale tez nie jestem juz taka dusza towarzystwa jak dawniej. wlasciwie to w ogole nie jestem juz towarzyski, unikam rozmow. caly czas ogarnia mnie straszny zal ze zdecydowalem sie wrocic i jeszcze ta fobia. nawet mijajac zgarbione babcie na ulicy lzawia mi oczy, leja mi sie smarki, mam na przemian drgawki albo ogarnia mnie takie dziwne, niezbyt przyjemne cieplo. wiadomo ze rozwiazaniem bylo by pojscie do psychiatry, tyle ze nie wyobrazam sobie rozmowy z tatą na ten temat, moja mama nie zyje wlasnie z powodu nerwicy, a sam to moge najwyzej pojsc do psychologa szkolnego ktory bez zgody taty tez nic nie moze w sumie zrobic
mam metlik w glowie, w sumie nie wiem na co licze z waszej strony. po prostu chcialem sie wyzalic troche.
tak wiec jako ze uprawiam narciarstwo zjazdowe, do 1gim poszedlem do szkoly sportowej do zakopanego. pol mojej rodziny tam mieszka wiec nie czulem sie raczej osamotniony, mialem tam sporo kolegow. ale tata zdecydowal ze lepiej bedzie jesli zamieszkam w internacie. tak wiec przez pierwsze trzy miesiace bylo super, bylem dusza towarzystwa, zawsze robilem z kolegami zarty ludziom z sasiednich pokojow, ogolnie super. wszystko zaczelo sie po tym jak zlamalem noge tuz przed sezonem. stalem sie strasznie drazliwy i ogolnie mozna powiedziec ze kontakty z kolegami sie pogorszyly, odzywalem sie tylko wtedy kiedy musialem. kiedy juz moglem wrocic do sportu, pod koniec sezonu - troche odzylem ale juz nie bylem "tym samym sobą" co wczesniej. kiedy bylem w jakichs tlocznych miejscach to zaczynaly mi lzawic oczy i mialem drgawki. wiem ze to brzmi smiesznie, ale przez to wszystko podjalem chyba najgorsza dotychczasowa decyzje w moim zyciu, mianowicie do 2gim postanowilem wrocic do domu i chodzic do zwyklego rejonowego gimnazjum. tak wiec jestem, nie mam problemow z kolegami ale tez nie jestem juz taka dusza towarzystwa jak dawniej. wlasciwie to w ogole nie jestem juz towarzyski, unikam rozmow. caly czas ogarnia mnie straszny zal ze zdecydowalem sie wrocic i jeszcze ta fobia. nawet mijajac zgarbione babcie na ulicy lzawia mi oczy, leja mi sie smarki, mam na przemian drgawki albo ogarnia mnie takie dziwne, niezbyt przyjemne cieplo. wiadomo ze rozwiazaniem bylo by pojscie do psychiatry, tyle ze nie wyobrazam sobie rozmowy z tatą na ten temat, moja mama nie zyje wlasnie z powodu nerwicy, a sam to moge najwyzej pojsc do psychologa szkolnego ktory bez zgody taty tez nic nie moze w sumie zrobic
mam metlik w glowie, w sumie nie wiem na co licze z waszej strony. po prostu chcialem sie wyzalic troche.