07 Paź 2015, Śro 17:14, PID: 478270
Horizon, ja w liceum miałam podobnie, tylko 1 osobę tam znałam. Staraj się nawiązywać jakieś relacje, choćby powierzchowne a będzie dobrze.
07 Paź 2015, Śro 17:14, PID: 478270
Horizon, ja w liceum miałam podobnie, tylko 1 osobę tam znałam. Staraj się nawiązywać jakieś relacje, choćby powierzchowne a będzie dobrze.
07 Paź 2015, Śro 19:51, PID: 478310
Horizon ciesz sie że jestes w nowej szkole a nie, że skończyła sie twoja edukacja, bo wtedy to dopiero dramat gdy nagle okazuje się ze nie masz wkoło siebie nikogo dosłownie. Nowe znajomości przyjdą z czasem, nie martw się.
20 Paź 2015, Wto 16:34, PID: 481424
mAM kilku dobrych kumpli z jednymi znam sie już np od podstawowki z innymi ze szkoly sredneij jeszcze z innymi z netu i mi to w 100 % wystarcza jestem troche typem samotnika
27 Paź 2015, Wto 20:52, PID: 483082
mam jedną przyjaciółkę i dwóch kolegów, mam skomplikowany charakter, jestem zamknięta w sobie i nieufna, więc można sobie wyobrazić, że oni musieli być bardzo wytrwali, żeby mnie poznać, kiedyś jeszcze miałam znajomych z internetu, czterech chłopaków, myślę że to dobry pomysł, rozmawiać na GG, można nauczyć się rozmawiać, to dobry trening prowadzenia rozmowy.
25 Lis 2015, Śro 18:40, PID: 490500
http://www.wykop.pl/link/2875641/szokuja...zyjaciela/
W komentarzach też ciekawie, widać życie sporej części ludzi też tak różowo nie wygląda.
25 Lis 2015, Śro 20:21, PID: 490538
Poznałam na studiach paru fajnych ludków nie czuję się już odludkiem, jak to było w szkole.
25 Lis 2015, Śro 21:16, PID: 490560
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25 Lis 2015, Śro 22:04 przez Ertix.)
Nie mam nikogo, bo wiem, że pewnie nikt nie byłby w stanie ze mną wytrzymać. :] Tak, jestem samotny. To boli i przeszkadza, ale i jednocześnie pomaga, bo przynajmniej czuję się sobą.
Chociaż chciałbym mieć kogoś, kogoś kto mnie zrozumie i zaakceptuje takiego jakim jestem. Poza tym po cholerę mi znajomi? Jak już to tylko na krótko i na dystans, ale może kiedyś zmienię swoje podejście. Uważnie dobierać parę osób, a nie mieć 30-stu osobową grupę która na każdym spotkaniu chwaliłaby mi się zdjęciem z fejsbuka zjedzonych przez siebie placków. Nie ufam ludziom na ogół. Wszyscy chcą na ogół albo seksu, albo kasy, albo spełniania chorych oczekiwań, a potem i tak knują za Twoimi plecami co by tu zrobić żeby Ci spie..rzyć życie. Ludzie są beznadziejni, zakłamani i podli. A bardzo wrażliwych facetów (czy w ogóle osoby niepełnosprawne bądź chore) najlepiej wysłaliby do obozów karnych i znęcali się tam nad nimi. Istne getto na świecie, i tyle w temacie.
25 Lis 2015, Śro 22:08, PID: 490588
Dzisiaj moja kuzynka wysłała mi to (czyżby widziała mą fobię? :
"Julianne Holt-Lunstad, psycholog z Brigham Young University, wraz ze współpracownikami przeanalizowała 148 badań podłużnych dotyczących relacji społecznych i ryzyka śmierci. Okazało się, że większe szanse na długie życie ma osoba, która uczestniczy w różnych relacjach, niż ta, która rzuca palenie, przestaje pić alkohol albo zrzuca zbędne kilogramy, zaczyna regularnie ćwiczyć, szczepi się przeciw grypie i oddycha czystym powietrzem. I wcale nie chodzi tylko o kontakt z bliskimi przyjaciółmi, ale też z członkami rodziny, sąsiadami, kolegami z pracy, wiernymi z parafii i znajomymi. Innymi słowy, częste kontakty z przyjaciółmi i rodziną pozwalają w większym stopniu przewidywać, jak długo będziemy żyć, niż cokolwiek innego, nad czym mamy kontrolę. Jednocześnie wiemy, że trzy czynniki o 30 procent zwiększają prawdopodobieństwo przedwczesnej śmierci: mieszkanie w pojedynkę, częste odczuwanie samotności, rzadkie bezpośrednie kontakty z ludźmi. Nie ma znaczenia, czy ktoś jest nieśmiały lub woli spędzać czas w samotności – ludzi, którzy na co dzień mają mało prawdziwych kontaktów międzyludzkich, dotyczy większe ryzyko spadku odporności oraz większa podatność na choroby przewlekłe."
26 Lis 2015, Czw 9:52, PID: 490752
W różnych relacjach? W patologicznych także? To zwiększone ryzyko zachorowań i śmierci jest raczej spowodowane stresem, który może być skutkiem np. samotności/odludnienia i powodem chorób.
26 Lis 2015, Czw 11:21, PID: 490764
Ciekawe czy wzieli pod uwagę fakt, ze jak masz kogoś obok siebie, to ten ktoś ci pomoze w razie wypadku, zakrztuszenia, potknięcia w łazience, ataku jakiejś choroby. Może nie tylko stres tu zabija, ale brak pomocnej dłoni w razie czego.
26 Lis 2015, Czw 17:28, PID: 490808
Nie mam przyjaciół, ani jednego. Jedną osobę mogę nazwać kumpelką, ale znam ją tylko przez neta, w dodatku różnie to bywa z tą znajomością. Znajomi gdzieś tam są jacyś, z którymi czasem zamienię słowo, ale nic poza tym. Generalnie to samotność króluje w moim życiu.
26 Lis 2015, Czw 18:47, PID: 490816
Przyjaciółkę, dziewczynę. Poza tym mogę pogadać i spędzić czas z bratem. Mam też kontakt z dwoma grupami z innych for w realu. Ale od miesiąca nie byłem na takim grupowym spotkaniu i w ogóle rzadziej chodzę, mimo iż jedna grupa organizuje spotkania co tydzień. Przez lęk na takich spotkaniach nie mogę być sobą i jest to dla mnie męczące.
26 Lis 2015, Czw 22:50, PID: 490868
Nie wiem, przez poczucie bycia zerem stopniowo przestawałem wychodzić do znajomych.Ostatni raz kiedy byłem posiedzieć przy piwie to było tuż przed wakacjami i tak tylko siedziałem milcząc
27 Lis 2015, Pią 12:40, PID: 490932
PMCL napisał(a):tak tylko siedziałem milcząc Jak ja tego u siebie nienawidzę! Czasem mam tak, ze aż mnie dusi od środka żeby coś zagadać ale sie nie odzywam, ostatnio jednak nie przeszkadza mi to, bo w barze wszyscy inni dużo mówią, więc nie czuję się źle. Najgorzej jak sie odezwie do mnie ktoś obcy, zwykle pare zdań i urywam rozmowę. Jestem chyba juz za stara na takie powierzchowne relacje. Ostatnio poznałam fajną dziewczynę, od pierwszej sekundy miałyśmy wspólne tematy, dużo spędzamy razem czasu albo piszemy do siebie. Takie znajomości to ja rozumiem, a nie wymęczone rozmowy o niczym w barze. Ale to musi przyjść naturalnie i swobodnie, a już wątpiłam, ze po 30tce da sie poznać kogoś fajnego. Mam też z nowych znajomych jedną stalkującą mnie wręcz koleżankę. Lubię ją ale gdzie nie spojrzę tam jest i czasem mam dość. Muszę jej odmawiać. Na szczęście jestem odporna na jej fochy, więc mam parę godzin spokoju kiedy sie obrazi, bo coś jej nie pasuje w moim zachowaniu.
02 Gru 2015, Śro 0:57, PID: 492500
Obecnie od ok. 1 roku mam jedną osobę, z którą rozmawiam od czasu do czasu, wcześniej były jedynie udawane przyjaźnie. Teraz też nie jest to jednak jakaś wielka przyjaźń, można powiedzieć, że jesteśmy bliskimi znajomymi. Tę osobę poznałem w nowej szkole i w sumie wcale się o to jakoś nie starałem, to samo wyszło, a teraz myślę że wlaśnie dzięki temu się nam udało. Często poszukując znajomości, staramy się być lepsi, inni, udajemy nie tylko przed innymi, ale także przed samym sobą. Dlatego takie znajomości nie mogą być trwałe, lepiej zwyczajnie wyjść do ludzi, a reszta to kwestia czasu. Niestety, przynajmniej dla mnie, to bardzo trudne, nie dość, że za wszelką cenę staram się unikać wszelkich sytuacji towarzyskich, to jeszcze, gdy już się w takiej sytuacji znajdę, nie potrafię swobodnie się zachowywać, widać że się stresuje, i dlatego często wtedy milczę, tak jak pisano o tym wcześniej. Teraz, z jednej strony chciałbym poznać jeszcze jakeś osoby, żeby czasem porozmawiać, czy razem spędzić czas, ale z drugiej strony, na samą myśl o tym ogarnia mnie lęk, którego nie jestem w stanie przezwyciężyć. I jak na razie, to sytuacja bez wyjścia, ale mam nadzieję, że ulegnie to zmianie.
05 Gru 2015, Sob 23:58, PID: 493440
Jak dotąd w życiu (a mam 23 lata), udało mi się zawrzeć tylko jedną przyjaźń. Odkąd za czasów podstawówki zostałam odrzucona przez grupę koleżeńską, borykam się z ogromną samotnością. Niejednokrotnie próbowałam zaprzyjaźnić się z innymi, czy to w realu, czy w internecie, ale takie znajomości szybko się rozpadały. Mam wrażenie, że od zawsze byłam sama. Za czasów szkolnych zawsze siedziałam sama w ławce, sama pod ścianą na przerwie, sama wracałam do domu z zajęć, wszędzie byłam sama i jakby na uboczu, jakby niewidzialna. Jest w tym wiele mojej winy, ponieważ nigdy nie próbowałam się zbytnio dopasować do reszty. Właściwie to wiecznie miałam wrażenie, że nigdzie nie pasuję. Nie interesowały mnie imprezki, chłopaki i piwo. Nie interesowały mnie zakupy, seriale czy sport... Na studiach było to samo, co ostatecznie przyczyniło się do zaprzestania nauki i wyjazdu z kraju.
Tak czy inaczej w pewnym momencie życia udało mi się poznać jedną osobę. Z początku była to znajomość internetowa, długo balansująca na krawędzi rozpadu, ponieważ w tamtym czasie, mając same niepowodzenia w relacjach z innymi, nie bardzo mi już na niczym zależało. Ku mojemu zaskoczeniu jednak owa znajomość wyewoluowała w przyjaźń a potem nawet w coś więcej i ostatecznie ta osoba została moim mężem. Odkąd wyjechałam udało mi się nawiązać wiele znajomości. O dziwo głównie z ludźmi po 50-tce, ale jest też kilka młodszych osób, z którymi mam "okej" kontakt. Na chwilę obecną nie mam jednak żadnych bliskich przyjaciół (poza moim mężem), co czasem boli. Do tego teraz dochodzi bariera językowo-kulturowa, już nie tak znaczna, jak dawniej, ale wciąż utrudniająca mi czasem komunikację z innymi. Mój główny problem to chyba to, że zawsze czuję się gorsza od innych - szczególnie ilekroć rozmawiam z ludźmi w podobnym wieku. Nie mam czym zaimponować, nie mam za bardzo o czym rozmawiać, mój wygląd też raczej ludzi do mnie nie zachęca...
06 Gru 2015, Nie 0:46, PID: 493470
Nie mam znajomych ani przyjaciół. Co najwyżej 2 jakby koleżanki z którymi spotykam się jak czegoś chcą ode mnie albo jak chcą gdzieś wyjść a nie mają z kim. Na zasadzie wykorzystania
06 Gru 2015, Nie 10:44, PID: 493560
Też nie mam kompletnie żadnych przyjaciół, znajomych tylko gdy potrzebują kogoś do gry, ale rzadko to się zdarza. Czasami jak spotkam kogoś z dawnych znajomych przez przypadek to pogadam przez chwilę. Podobno samotność wzmacnia... ale ja nie chcę być mocny tylko szczęśliwy.
09 Gru 2015, Śro 21:27, PID: 494726
Nie mam przyjaciół,tylko znajomych i chłopaka.Brakuję mi bardzo przyjaciół chciałabym mieć choćby jedną przyjaciółkę,ale jest to chyba nie możliwe,za bardzo izoluję się od ludzi.
09 Gru 2015, Śro 22:00, PID: 494764
Cocooochannelka napisał(a):Nie mam przyjaciół,tylko znajomych i chłopaka.Brakuję mi bardzo przyjaciół chciałabym mieć choćby jedną przyjaciółkę,ale jest to chyba nie możliwe,za bardzo izoluję się od ludzi.a dlaczego nie izolujesz sie od chlopaka?
13 Gru 2015, Nie 20:38, PID: 495850
Cześć Wam.
Mam 26 lat. Za sobą szkoły, pracę w kilku miejscach, zespół rockowy, a mimo to nie ma w moim życiu nikogo. Dosłownie, kiedy czytam Wasze posty, jak samotni jesteście to wierzyć mi się nie chce, że jednak nie jestem jedyną taką osobą, która w książce adresowej w telefonie ma kilka zaledwie pozycji. A mojej są rodzice, dziadkowie, szefostwo z firmy. Koniec. Jeden kumpel jedynie, z którym widzę się raz na rok, szczególnie w okresie wigilijnym. Z którym rozmawiam raz na jakiś czas przez telefon. Zastanawiam się często dlaczego tak jest. Oczywiste, że jako introwertyk poznawanie nowych ludzi, jest dla mnie wybitnie trudne, ale mimo wieku, nadal nie odkryłem dlaczego tak jest. Moimi jedynymi kompleksami są... moje kompleksy. I nie mam pojęcia na czym polegają. Jedyne towarzystwo w życiu, to sieć - czaty, wszelkiej maści. Co ciekawe z facetami, za nic nie potrafię pisać. Z dziewczynami, wychodzi mi to naprawde dobrze, z tym że jak to dziewczyny, poznają, polubią, chcą przejść na kamerę, spotkać się. I.. o zgrozo - poznać ze swoimi znajomymi. Zacząłem rozmawiać dużo przez telefon, od czasu gdy poznaje w sieci płeć piękną, sam, dość szybko proponuję rozmowę telefoniczną( to dobry sposób na terapię - rozmawiać z obcymi o czymkolwiek przez telefon)I nie mam z tym problemu. Ten mały szczegół, że nie jestem obok rozmówczyni, pozwala mi na śmiałość, poczucie humoru. Jednak stojąc w małej Żabce, gdzie nie ma za mną, ani przedemną nikogo, nie potrafie spojrzeć sprzedawczyni w oczy. Nie wiem czy ktokolwiek to przeczyta do końca, ale piszę. Dziś rano Was znalazłem, i postanowiłem wykorzystać te miejsce jako niepowtarzalną okazję do pisania o sobie. A tego właśnie potrzebuje od dawna. Wydaje mi się że dla kogoś takiego jak ja, zaznajomienie się z kimś podobnym jest dobrym pomysłem. Przez całe życie nie spotkałem nikogo, ani na żywo, ani w sieci, kto byłby choć troche podobny do mnie. Wszystkiego dobrego!
13 Gru 2015, Nie 23:55, PID: 495942
no u nas niedojebanych życiowo nie brakuje. takze - witaj w klubie
17 Paź 2019, Czw 15:06, PID: 808029
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 17 Paź 2019, Czw 15:31 przez Chrom.
Powód edycji: nowa treść
)
Chyba moment powchodzenia kolegów w związki dobił te znajomości. Nigdy nie było tych ludzi za wielu a teraz jest chyba bardzo słabo. Chociaż zakolegowałem się z jednym kolegą, tylko rzecz jest taka, wiadomo przez obowiązki nie ma praktycznie czasu. Inny kolega długa znajomość od czasów szkoły, popadł z kolei w depresję no i wiadomo jak to z tym jest. Jedyny przyjaciel wskutek różnych zdarzeń wylądował na drugim końcu Polski ale trzymamy kontakt.
Jednak jakoś te relacje są rzadkie i kompletnie nie umiem poznawać ludzi. Zwykle znajomość szybko się sypie mimo ,że próbuję utrzymywać. Może też przez przepuszczenie lat liceum i studiów z powodów opisanych w moim powitalnym poście, chciałbym po prostu zbyt dużo? Nie wiem sam Nie wiem co jest nie tak
17 Paź 2019, Czw 23:06, PID: 808069
Tak na prawdę nawet nigdy nie miałem znajomych, w szkole byli jacyś koledzy, ale tak żeby z kimś poza szkołą się spotykać albo pisać to nie. Po zakończeni szkoły to w ogóle dramat. A o przyjaciołach czy dziewczynie nawet nie wspominam.
17 Paź 2019, Czw 23:07, PID: 808070
Mialam kiedys 2 przyjaciolki. Z jedna zerwalam kontakt pare lat temu, z druga wszystko sie popsulo, a moj wyjazd za granice tylko uswiadomil mi, ze nazywalam przyjaznia cos, co nia nie bylo. Mija 2 miesiac w Niemczech, a moja "przyjaciolka" nawet do mnie nie napisla, co slychac u mnie itp..... I tu wyjasniam, ja zawsze inicjowalam kontalt wiec fajnie by bylo, gdyby ona to zrobila, ale widocznie ma mnie w tylku.
Co do znajomych, to tutaj na mieszkaniu mamy fajnych wspollokatorow, mega sa, pomocni, rozmowni i sympatyczni. Najlepsi ludzie z jakimi mieszkalam i co ciekawe, nie maja wyksztalcenia, laska jest po zawodowce, a chlopak po gimnazjum, reguly sie po takich ludzoach jedzie, zwlaszcza w necie, a ja mam zupelnie odmienne zdanie. Wczesniei latami mieszkalam z wyksztalciuchami, studentami i takich snobow, spietych tylkow, zamulow i ludzi o mentalnosci starych dziadow nie ma chyba w zadnej innej grupie spolecznej. I pomyslec, ze tacy zazwyczaj uwazaja sor za lepszych.... |
|