22 Cze 2015, Pon 10:36, PID: 449700
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22 Cze 2015, Pon 10:48 przez herba.)
No i stało się. Prawie udało mi się zaliczyć oblany semestr, więc udałam się do psychiatry ( chyba ten typ ze mnie, który swoim uporem potrafi robić sobie krzywdę). Od 7 tygodni Escitalopram próbuje się rozgościć w moim małym, nerwicowo- depresyjnym świecie. Na początku ból głowy, zero ochoty na seks(do dziś). O dziwo powróciło normalne spanie przez 3 tygodnie. Lęki i motywacja bardzo chwiejne. Nasiliły się agresywne zachowania, ogólnie troszkę poprawa w koncentracji, jednak poddałam się i wzięłam urlop tuż przed sesją ( niby źródło lęku, z którym najbardziej walczyłam chwilowo zostało wyeliminowane). Nie musiałam chodzić na zajęcia, wstawać, walczyć z egzaminami i kolejnymi publicznymi występami..I już myślałam, że jest poprawa, ale to chyba złudne wrażenie. Od tygodnia zero chęci ( a może bardziej fizycznej siły). Złość, ogólne otępienie i nasilenie lęków ( chyba najbardziej odczuwam to teraz, kiedy powrót do domu sprawił, że ludzie wokół próbują mnie otaczać). Ogóln otępienie, ( nawet przytpieni smaku). Wizyta u lekarki za tydzień, a ja nie wiem jak się zebrać. Obawiam się, że moje lęki żyją we mnie własnym życiem.. Czy walcząc z lękami społecznymi i nasileniu ogólnych objawów depresyjnych warto sobie troszkę odpuścić, czy wręcz przeciwnie - wychodzić, zmuszać się do pracy( tak, wysiłek to odczuwany nawet w spowolnionej mowie). Może cała walka polega właśnie na tym, aby mimo wszystko próbować się zmuszać do wyjść z domu?
Pozdrawiam wszystkich walczących fobików !
Pozdrawiam wszystkich walczących fobików !