03 Lip 2015, Pią 15:00, PID: 451404
Podejrzewam u siebie fobię społeczną, aczkolwiek symptomy nie są aż tak uciążliwe i zaawansowane jak tutaj opisane przez niektórych, ale powoli zaczynają utrudniać mi życie.
Najbardziej dotkliwie odczuwam to gdy idę na uczelnię, stresuję się dosłownie wszystkim, mam wrażenie, że nie dam rady wysiedzieć na zajęciach, nie mogę się skoncentrować, czasem te ataki paniki są tak silne, że mówię sobie w duchu, że rzucam te studia i już więcej tu nie przyjdę. To pomaga, ale tylko na chwilę, potem znowu chodzę na zajęcia i znowu jest to samo. Nie zdarza mi się to codziennie, ale powiedzmy 2,3 razy na tydzień.
Z wychodzeniem z domu nie mam problemów, ale też mam wrażenie, że wszyscy przechodnie się na mnie gapią.
Problem pojawia się przy komunikacji miejskiej, wolę iść pieszo, niż wsiadać do zatłoczonego autobusu/tramwaju.
Odczuwam też lekki lęk przed jazdą pociągami, ale jak już wsiadam, to po kilkunastu minutach on ustępuje.
Oprócz tego mam pewien problem z dogadywaniem się z kobietami.
Przy facetach potrafię się totalnie wyluzować, ale jak już w towarzystwie jest chociaż jedna kobieta to czuję się oceniana od stóp do głów. Nie potrafię rozmawiać z żadną dziewczyną na żaden temat, w głowie mam tylko to, co ona sobie o mnie pomyśli dlatego totalnie odpuściłam tego rodzaju znajomości.
Z mężczyznami jest dobrze, akceptują mnie taką jaką jestem, mogę się przy nich wygłupiać i po prostu być sobą.
Generalnie jestem uważana za osobę pewną siebie, roześmianą i spontaniczną, ale prawda jest taka, że za każdym razem jak robię coś nowego (nowe studia, przeprowadzka do nowego miasta, daleka podróż, randka) odczuwam paraliżujący strach, a mimo to idę i to robię chociaż czasem mam wrażenie, że zaraz padnę gdzieś na ulicy i nikt mi nie pomoże.
Czy mógłby mi ktoś pomoc w tej kwestii?
Właściwie nie wiem co mi jest, najbardziej dokuczliwe są te ataki paniki na uczelni, kiedy mam ochotę wstać i wyjść z sali w trakcie zajęć i nigdy tam nie wrócić.
Najbardziej dotkliwie odczuwam to gdy idę na uczelnię, stresuję się dosłownie wszystkim, mam wrażenie, że nie dam rady wysiedzieć na zajęciach, nie mogę się skoncentrować, czasem te ataki paniki są tak silne, że mówię sobie w duchu, że rzucam te studia i już więcej tu nie przyjdę. To pomaga, ale tylko na chwilę, potem znowu chodzę na zajęcia i znowu jest to samo. Nie zdarza mi się to codziennie, ale powiedzmy 2,3 razy na tydzień.
Z wychodzeniem z domu nie mam problemów, ale też mam wrażenie, że wszyscy przechodnie się na mnie gapią.
Problem pojawia się przy komunikacji miejskiej, wolę iść pieszo, niż wsiadać do zatłoczonego autobusu/tramwaju.
Odczuwam też lekki lęk przed jazdą pociągami, ale jak już wsiadam, to po kilkunastu minutach on ustępuje.
Oprócz tego mam pewien problem z dogadywaniem się z kobietami.
Przy facetach potrafię się totalnie wyluzować, ale jak już w towarzystwie jest chociaż jedna kobieta to czuję się oceniana od stóp do głów. Nie potrafię rozmawiać z żadną dziewczyną na żaden temat, w głowie mam tylko to, co ona sobie o mnie pomyśli dlatego totalnie odpuściłam tego rodzaju znajomości.
Z mężczyznami jest dobrze, akceptują mnie taką jaką jestem, mogę się przy nich wygłupiać i po prostu być sobą.
Generalnie jestem uważana za osobę pewną siebie, roześmianą i spontaniczną, ale prawda jest taka, że za każdym razem jak robię coś nowego (nowe studia, przeprowadzka do nowego miasta, daleka podróż, randka) odczuwam paraliżujący strach, a mimo to idę i to robię chociaż czasem mam wrażenie, że zaraz padnę gdzieś na ulicy i nikt mi nie pomoże.
Czy mógłby mi ktoś pomoc w tej kwestii?
Właściwie nie wiem co mi jest, najbardziej dokuczliwe są te ataki paniki na uczelni, kiedy mam ochotę wstać i wyjść z sali w trakcie zajęć i nigdy tam nie wrócić.