18 Sie 2015, Wto 20:17, PID: 462694
Mam pytanie, czy dobrym pomysłem jest mówić psychiatrze o myślach samobójczych i niedawnej próbie? Byłam ponad tydzień temu u psychologa i powiedziałam jedynie o tych myślach ale zapewniłam, że nigdy nie dojdzie do tego abym popełniła samobójstwo. Nie wiem czemu tak powiedzialam, chyba bardzo w to wtedy wierzyłam. Dobra, próba jest nieistotna, chodzi o bardzo silne i natrętne myśli samobójcze. Psycholog bardzo poważnie zareagował ale boję się, że psychiatra może poczynić ku temu jakieś kroki.
Jest prawdopodobieństwo, że gdy mu opowiem o moim aktualnym stanie psychicznym, to wyśle mnie do szpitala psychiatrycznego?
Pojutrze mam wizytę i nie wiem co robić. Z jednej strony chcę to przemilczeć, z drugiej czuję że nie wyrabiam. Zastanawiam się czy to jest moment w moim życiu, kiedy powinnam siebie uratować, póki nie jest za późno..
Fobia i depresja dają mi się za bardzo we znaki. Już sama nie wiem ile zostało mi sił. Z zewnątrz niby wyglądam jedynie na przygnębioną ale w środku czuję się źle, nawet gorzej niż podczas wcześniejszej depresji. Denerwuje mnie to, że gdy mam o tym komuś powiedzieć, nagle czuję się świetnie i zaczynam wszystkich uspokajać, później bezradność powraca i jest zbyt przytłaczająca.
Nie wiem też czy mówić o innych objawach. Mam ogromny strach przed samotnością, nie potrafię być sama w domu ze świadomością, że nikt nie przyjdzie. Mam wtedy napięte całe cało tak mocno, że aż mięśnie mnie bolą, bardzo silne skurcze żołądka, napady lęków, bóle serca, osłabienie i uczucie przed omdleniem oraz te glupie myśli samobójcze a nawet próby. Często nie potrafię nawet płakać, czuję że wszystkie moje silne emocje są przeze mnie stlamszone i niedługo wybuchną. Zaczęłam izolować się od wszystkich a praca mnie przerasta. Mam ochotę zrobić sobie krzywdę, czuję że jest coraz gorzej. Nie wiem czemu ale psycholorzce powiedziałam, że to był tylko stan przejściowy, który się nie pogłębia. Huśtawki emocjonalne, skrajne emocje i nakręcanie sebie mnie wyniszczają. Ostatnio dochodzą coraz silniejsze bóle głowy, które są uporczywe. Tęsknie za tamtymi dniami, kiedy miałam tylko słodkie bóle serca, one przynajmniej dawały mi przyjemność.
Proszę niech ktoś odpowie. Czy takie rzeczy powinnam powiedzieć psychiatrze i czy mam liczyć się ze szpitalem? Powiem szczerze, że co jakiś czas myślę, że taka opieka by mi się przydała. Mam wrażenie, że nie potrafię funkcjonować samodzielnie, im częściej zostaję sama tym bardziej jestem o tym przekonana
Najgorsze jest to, że to nie jest jakiś kryzys, mam te myśli już od kilku miesięcy i powoli stają się coraz silniejsze. W ten weekend znów będę sama, przeraża mnie to. Wiem co będzie mnie czekało i nie chcę tego.
Jest prawdopodobieństwo, że gdy mu opowiem o moim aktualnym stanie psychicznym, to wyśle mnie do szpitala psychiatrycznego?
Pojutrze mam wizytę i nie wiem co robić. Z jednej strony chcę to przemilczeć, z drugiej czuję że nie wyrabiam. Zastanawiam się czy to jest moment w moim życiu, kiedy powinnam siebie uratować, póki nie jest za późno..
Fobia i depresja dają mi się za bardzo we znaki. Już sama nie wiem ile zostało mi sił. Z zewnątrz niby wyglądam jedynie na przygnębioną ale w środku czuję się źle, nawet gorzej niż podczas wcześniejszej depresji. Denerwuje mnie to, że gdy mam o tym komuś powiedzieć, nagle czuję się świetnie i zaczynam wszystkich uspokajać, później bezradność powraca i jest zbyt przytłaczająca.
Nie wiem też czy mówić o innych objawach. Mam ogromny strach przed samotnością, nie potrafię być sama w domu ze świadomością, że nikt nie przyjdzie. Mam wtedy napięte całe cało tak mocno, że aż mięśnie mnie bolą, bardzo silne skurcze żołądka, napady lęków, bóle serca, osłabienie i uczucie przed omdleniem oraz te glupie myśli samobójcze a nawet próby. Często nie potrafię nawet płakać, czuję że wszystkie moje silne emocje są przeze mnie stlamszone i niedługo wybuchną. Zaczęłam izolować się od wszystkich a praca mnie przerasta. Mam ochotę zrobić sobie krzywdę, czuję że jest coraz gorzej. Nie wiem czemu ale psycholorzce powiedziałam, że to był tylko stan przejściowy, który się nie pogłębia. Huśtawki emocjonalne, skrajne emocje i nakręcanie sebie mnie wyniszczają. Ostatnio dochodzą coraz silniejsze bóle głowy, które są uporczywe. Tęsknie za tamtymi dniami, kiedy miałam tylko słodkie bóle serca, one przynajmniej dawały mi przyjemność.
Proszę niech ktoś odpowie. Czy takie rzeczy powinnam powiedzieć psychiatrze i czy mam liczyć się ze szpitalem? Powiem szczerze, że co jakiś czas myślę, że taka opieka by mi się przydała. Mam wrażenie, że nie potrafię funkcjonować samodzielnie, im częściej zostaję sama tym bardziej jestem o tym przekonana
Najgorsze jest to, że to nie jest jakiś kryzys, mam te myśli już od kilku miesięcy i powoli stają się coraz silniejsze. W ten weekend znów będę sama, przeraża mnie to. Wiem co będzie mnie czekało i nie chcę tego.