20 Wrz 2008, Sob 18:49, PID: 68339
Tegorocznych wakacji wyjechałam zagranicę. Byłam tam przez 2 miesiące. Na początku ok. 3 tygodni, nie mogłam sie oswoić, a mianowicie, wiadomo, nieśmiały miewa problemy z mówieniem (pójście do sklepu, restauracji, kafejki itp.) w SWOIM JĘZYKU, a co dopiero w obcym. Z jednej strony np. siedzenie w towarzystwie obcokrajowcow, których sie rozumie 5 przez 10ąte, na małomówność ma sie alibi, z drugiej strony dla nieśmiałego są trudne nowe sytuacje (miejsca są jeszcze bardziej obce, ludzie są jeszcze bardziej obcy...). W drugim miesiącu pobytu, owszem oswoiłam się, z tym, że do ludzi tak jak dotychczas zwracałam sie skromnie i nieśmiało (choć bym nie chciała, jednak taka moja natura, nad którą nie panuje). Przyjechałam do Polski, nie wiedziałam co i jak, mało rzeczy do mnie docierało, moje obyczaje się lekko zmieniły. Z kolei w swoim kraju sie dziwnie czułam. Dziwi mnie właśnie to, że przez pierwsze 4 dni po powrocie byłam zadziwiająco śmiała, np. mama kazała mi pojść zapytac sie o cos kogos obcego to nie sprawiałao mi tego najmniejszego problemu. W szkole też się nikogo nie wstydziłam, zaczęłam nawet więcej mówić, byłam bardziej energiczna, zdecydowana i pewna. Z każdym dniem, jednak jakaś cząsteczka nieśmiałości powracała, i tak minęło 5 dni i jestem znów taka jak byłam, czyli kompletnie nieśmiała i teraz zwykłe pójście do biblioteki wypożyczyć książke sprawia mi problem. Nierozuiem, co to za gra? Mam wrażenie, że w 1 dniu mojego powrotu moja niśmiałość mnie jeszcze nie dogoniła, tak jakby została w tamtym miejscu, gdzie byłam i powoli do mnie wróciła. O co chodzi? :