05 Paź 2015, Pon 0:28, PID: 477622
Zaczynam w tym tygodniu i trochę się boję. Wiem, że wielu z was studiuje albo już studia skończyło, macie jakieś rady?
05 Paź 2015, Pon 0:28, PID: 477622
Zaczynam w tym tygodniu i trochę się boję. Wiem, że wielu z was studiuje albo już studia skończyło, macie jakieś rady?
05 Paź 2015, Pon 8:20, PID: 477632
znaleźć ludzi którzy będą cię lubić za to kim jesteś bez udawania nikogo i trzymać się tych ludzi z całej siły?
05 Paź 2015, Pon 20:30, PID: 477788
a ja radzę nie unikac ludzi. na początku studiów zazwyczaj są integracje, chodzenie po zajęciach na piwo etc w celu poznania się. wiem, że nie każdy to lubi, ale warto się przemóc. bo mimo wszystko spędzisz z tymi ludźmi 5 najbliższych lat, a jak sie będzie odmawiać, odmawiac i odmawiać, to w końcu cię wykluczą, a samemu to ciężko, bo zawsze są jakieś grupowe projekty, jak zachorujesz to fajnie jest móc zwrócić się do kogoś o notatki. Także spróbuj sie nie zamykac na innych, na pewno spotkasz kogoś podobnego do siebie i nawiążecie jakąś więż pozdrawia świeża absolwentka (z nutką zazdrości, że to już za mną a przede mną szukanie pracy )
05 Paź 2015, Pon 21:06, PID: 477798
Tak zgadzam się z powyższymi opiniami. Trzeba chodzić na spotkania i integracje, żeby chociaż zostać zapamiętaną bo potem to może pomóc.
06 Paź 2015, Wto 0:06, PID: 477856
Ja się przemogłam, poszłam na piwo z całą grupą ludzi, których nie znałam, i wyszła jakaś tragedia Po prostu mnie to przerosło, rzuciłam się niepotrzebnie na głęboką wodę, nie byłam na to gotowa. Ale ja to ja, jeśli czujesz się na siłach i masz chęć poznać jakichś ludzi, to śmiało. Znajomych na studiach warto mieć. Ja poznałam parę osób poprzez zwykłe rozmowy na wydziałowych korytarzach i w takich dwuosobowych interakcjach czułam się bardziej komfortowo. Spotkania grupowe z obcymi to jednak nie moja bajka.
06 Paź 2015, Wto 20:42, PID: 478130
hk napisał(a):Na integrację z tego co widziałem umawiały się głównie osoby, które potrafią pisać tylko o chlaniu i o tym jak nie ogarniają tego co babka mówi. Wiecie, te szalone typy xd.Właśnie ludzie mają skłonność do etykietowania od razu, tez bardzo bym chciał, żeby ci fajni- społeczni ludzie, którzy mają mase znajomych okazywali się głupimi, żebym ja mógł się czuć samotnie, ale chociaż inteligentnie w porównaniu do nich Ale bardzo często okazuje się, że te osoby są mega zdolne. Widzę to po moim kierunku.
06 Paź 2015, Wto 20:55, PID: 478144
Fszystko na fejsie - za+ sposób na cementowanie fobii przez trzy/pieć pięknych lat.
Nie idźcie, , tą drogą!
06 Paź 2015, Wto 21:18, PID: 478162
Tośka, hk - pocieszyliście mnie. Wiem, że nie można się izolować ale dobrze wiedzieć, że można i tak dać radę. Wychowawca mnie kiedyś straszył, że na studiach bez znajomości sobie nie dam rady, że mnie zaszczują i zdeptają. Cham. Sama bym po nim chętnie podeptała.
06 Paź 2015, Wto 21:47, PID: 478166
U mnie nie było wszystkiego na fejsie (dziwny rok, dziwni ludzie, dziwna uczelnia? A moze normalna?) i nawet te moje pojedyncze, słabe znajomości kilka razy mi dupę uratowały. A jedna koleżanka pomogła mi nawet znacznie bardziej niz dajac notatki w pewnej cholernie ważnej sprawie.
Ja rozumiem forum dla fobików i trzba się pocieszać i budować pczucie bezpieczeństwa, świetnie mieć poduszkę ratunkową, ale mam nadzieję, że "wszystko na fejsie" ma tylko Placebo uspokoić i pokazać, że jakby co, to moze się ratować, a nie, że ma na fejsie przeżyć studia. Serio, ludzie, uczcie sie do nędzy na błędach Zasa. Chociaż w ten sposób moje życie sie komuś przyda.
06 Paź 2015, Wto 21:53, PID: 478172
najlepiej zagaduj od razu do jak najwiekszej ilosci ludzi.
nie musisz zaraz isc na impreze, jesli to za trudne, ale "pierwsze dni" na studiach sa idealne do lapania znajomosci, bo wszyscy ludzie sa nowi, troche sie stresuja i rozmawiaja na te same tematy (nie trzeba sie prezyc na wymyslanie tematow do rozmow) najlepiej zacznij od pierwszego dnia
06 Paź 2015, Wto 23:31, PID: 478188
Tośka napisał(a):Da się studiować bez znajomych na roku. Utworzenie grupy na fejsbuku rozwiązuje wszystkie problemy dotyczące zajęć, notatek, zaliczeń. Tam są wszystkie informacje i masz do nich dostęp nawet wtedy, gdy z nikim w grupie nie rozmawiasz. Integracje wyglądają różnie. Przeważnie są nimi zainteresowani typowi imprezowicze, którzy tylko piją piwsko i śmieją się głośno z nie wiadomo czego. Z tego, co zdążyłam zauważyć, ludzie skromni, spokojni, na takie integracje nie chodzą. Jeśli chcesz mieć dobrych znajomych, to poszukaj takiej właśnie spokojniejszej grupki.albo zacznij chlać piwsko i śmiać się z niewiadomo czego :-) jak to mówią, jeśli nie możesz pokonać wroga to się do niego przyłącz. powiem wam tak - połowę moich studiów spędziłem w jaskini z nikim się nie kumplując i to było bardzo słabe i smutne. bardzo dużo i bardzo dobrze się uczyłem i ch* i depresję z tego miałem. w drugiej połowie jakoś się otworzyłem, znalazłem parę życzliwych osób, pojawiłem się na kilku imprezach... i powiem, że czułem się za+. później bardzo żałowałem tego straconego czasu (ale może nie był stracony? może potrzebowałem jakiegoś czasu żeby znormalnieć? może jakbym wystartował za wcześnie to tylko bym zraził innych do siebie?) tak więc powiem tak - idź swoją drogą, popełniaj błędy, naprawiaj błędy, nie naprawiaj błędów, rób co chcesz tak naprawdę. tylko spróbuj się nie zamykać totalnie na innych bo to chyba najgorsza droga. i ciesz się tym czasem - bo w późniejszym życiu trudno o taką wolność i beztroskę jak w czasie studiów. no i nie przesadzaj z ilością nauki. i z olewaniem nauki też nie przesadzaj. no i, zagadka dla ciebie [Obrazek: 1326748943-NP37PW.jpg] * TLDR: nie przeginaj w żadną stronę i będzie dobrze :-)
07 Paź 2015, Śro 10:20, PID: 478214
pohbdinjam nie bój się zagadywać, o cokolwiek, nawet takie pierdoły, jak sala, w jakiej macie zajęcia "bo się zgubiłam", nie chodzi wiaodmo od razu o szukanie jakichs przyjaźni, czy cos, ale takie luźne w miarę "relacje", opierające sie głównie na zasadzie 'czesc'-'czesc', 'co tam'-'och ten głupi wykładowaca' (czyli tematyka dot. przede wszystkim studiów; to chyba w miarę bezpieczne- nie powoduje nagłych skoków ciśnienia), to jest okej, pozwala sie czuć w miare normalnie
08 Paź 2015, Czw 13:01, PID: 478408
Niby wszystko na fejsie (u mnie też było), ale idąc na zajęcia i siedząc nieraz po 8 godzin na wykładach nie masz fejsa (chociaz w sumie teraz studenci cisną z tabletami na wykłady, ja zaliczałam się do tych z kajetami Miło jest chyba z kimś porozmawiać, w przerwie pójśc na obiad, na weekend się z kimś umówić?
Ja na swoim pierwszym roku byłam typowym odludkiem. Dodając fakt, że poszłam na studia 600km od miejsca zamieszkania, nie znałam nikogo, po zajęciach uciekałam na stancję i było okropnie. Między innymi dlatego rzuciłam te studia - bo czułam się dziwnie. Na drugich zmieniłam podejście - szłam na każdą integrację, o której wiedziałam. Na pierwszych nie było jakoś strasznie, były tłumy, szło się zazwyczaj do pubu gdzie grała muzyka, jakoś nikomu nie rzuciło się w oczy moja małomówność. Potem takie integracyjne wypady trochę ucichły, a ja nie trafiłam do tej imprezowej części, ale poznałam bliżej parę osoób, i studia przetrwałam chyba dzięki nim (w takim sensie, że chciało mi sie w ogóle iść na zajęcia, żeby się z nimi spotkać). Potem na 4 i 5 roku wybierało się specjalności, moja grupka się rozpadła (tzn każdy wybrał coś innego, miał o innych porach fakultety) no i znowu się zrobiło smutno, szłam na tą uczelnię tylko na zajęcia i do domu. Także ja radze jednak otworzyć się na ludzi, bo studia to chyba jedyne miejsce gdzie można tak na prawdę kogoś poznać
08 Paź 2015, Czw 18:57, PID: 478494
Scarlett_Venice - +1
10 Paź 2015, Sob 21:47, PID: 478952
Zakuwać , zakuwać i jeszcze raz zakuwać. Znajomi nie są tak ważni. Ważne żebys sie uczyła i skonczyła studia. To z dyplomu potem bedziesz sie cieszyć nie z ilości poznanych ludzi.
11 Paź 2015, Nie 11:59, PID: 479088
11 Paź 2015, Nie 23:13, PID: 479336
Sunnivia
dałbym plus 1, gdyby był ciągle na etapie negowania potrzeby kontaktów z ludźmi.. Ale to jest okłamywanie siebie samego.
12 Paź 2015, Pon 0:02, PID: 479360
Jak dać radę na studiach? Pić, pić i jeszcze raz pić . Albo mieć wy+ na wszystko %%%%%%%% . JADĄ ŚWIRY JADĄ
12 Paź 2015, Pon 14:57, PID: 479446
niepotrzebny napisał(a):Sunnivia Ja nie neguję potrzeby kontaktów z ludźmi. Napisałam "że znajomi nie są tak ważni " co nie znaczy że wcale nie są potrzebni. Ale sama wiem że znajomości zawierane na studiach są bardzo ulotne. Z iloma osobami ze studiów albo ze swoich szkół macie bliski kontakt ? Kończą się studia, kończy się szkoła kończy się wraz z tym wiele znajomości. A dyplom zostaje. Po za tym autor/autorka postu nic nie wspomina o ogromnej potrzebie zawierania znajomości na studiach tylko raczej o daniu sobie na nich rady więc odebrałam to tak jakby pytała pod względem samego studiowania , nauki egzaminów. chodzi mi o to żeby nie przekładac nauki ponad znajomości a na pewno na dzien przed zaliczeniami inni studenci będą namawiać na picie i imprezowanie. chyba że naprawdę jakaś wielka przyjaźń się trafi i warta będzie poświęceń.
12 Paź 2015, Pon 16:50, PID: 479488
Z iloma osobami ze studiów albo ze swoich szkół macie bliski kontakt ?
właścwie to już z nikim.tak sobie myślę - moze to przez fobię?! i zbyt małe parcie na socjalizację?!
12 Paź 2015, Pon 16:57, PID: 479490
Sunniva, myślę, że masz rację. Nauka jest ważniejsza, przecież zaczęłam te studia bo chcę się rozwijać i moim głównym celem teraz jest ukończenie ich. Dzięki za wszystkie komentarze ale bardziej interesowałoby mnie jak dać radę z tą nauką bo tutaj fobia też przeszkadza. Ciągły stres, problemy ze skupieniem, wypowiedzi, prace w grupach, prezentacje... jak nie dać się presji i opanować stres? Myślę, żeby poprosić psychiatrę o jakąś zamulającą hydroksyzynę, beta-blokery czy coś. Nie chcę leków ale przeraża mnie wizja tego, że będę miała wypowiadać się przed grupą i nie chcę by widzieli jak się stresuję i trzęsą mi się ręce.
12 Paź 2015, Pon 16:57, PID: 479492
Sunniva, myślę, że masz rację. Nauka jest ważniejsza, przecież zaczęłam te studia bo chcę się rozwijać i moim głównym celem teraz jest ukończenie ich. Dzięki za wszystkie komentarze ale bardziej interesowałoby mnie jak dać radę z tą nauką bo tutaj fobia też przeszkadza. Ciągły stres, problemy ze skupieniem, wypowiedzi, prace w grupach, prezentacje... jak nie dać się presji i opanować stres? Myślę, żeby poprosić psychiatrę o jakąś zamulającą hydroksyzynę, beta-blokery czy coś. Nie chcę leków ale przeraża mnie wizja tego, że będę miała wypowiadać się przed grupą i nie chcę by widzieli jak się stresuję i trzęsą mi się ręce.
12 Paź 2015, Pon 17:40, PID: 479502
Sunniva napisał(a):Z iloma osobami ze studiów albo ze swoich szkół macie bliski kontakt ? Ja z jedną, a dopiero co skonczylam studia. Pewnie za rok już nie będe miała z nią kontaktu Ale ja to zawsze mialam taki problem, ze nie sprawiało mi kłopotu (aż takiego) zawierać znajomości, co je utrzymywać. Przechodzić na bardziej zaawansowany poziom. To się tyczy zarówno relacji na stopie koleżeńskiej jak i intymnej. Jasne, ze nauka i dyplom są ważne, a na studia nie idzie się, żeby poznać przyjaciół do grobowej deski czy miłosc życia (chociaż miło, jak się tak stanie, a studia to jest podatny grunt dla tego typu rzeczy). Chodziło mi bardziej o to, żeby nie iśc na studia po to, zeby w odosobnieniu wytrwac na wykładach a potem niepostrzeżenie uciec do domu i zaszyć się w swojej samotni. Tak na pewno się da przetrwać studia, ale...po co?
12 Paź 2015, Pon 17:43, PID: 479504
nie bój, nie ty jedna będziesz się stresować
a na prezentacje dobry sposób to trenowanie na głos do niewidzialnej publiczności. Dzięki temu dobrze się wyuczysz i stres nie będzie sprawiał, że się zatniesz tak łatwo. Warto posiłkować się multimedialną prezentacją: możesz stać lekko bokiem do publiczności, spoglądać na ekran i traktować prezentację jak konspekt warto, żeby prezentacja była ciekawa - świadomość, że ludzie będą zaciekawieni treścią a nie tobą pomaga. Oprócz tego i -przede wszystkim- warto nastawiać się pozytywnie: głupi uśmiech sporo daje. Można zagadywać do ludzi wcześniej i żartować. Hamerykanie często na początku prezentacji umieszczają żart. To nie tylko pomaga pozytywnie nastawić publiczność, ale pomaga też samemu przemawiającemu. W końcu, skutkiem tego jest, że cała publiczność śmieje się razem z tobą - trudno o lepszy dowód bycia zaakceptowanym.
12 Paź 2015, Pon 17:55, PID: 479508
BlankAvatar napisał(a):Hamerykanie często na początku prezentacji umieszczają żart. To nie tylko pomaga pozytywnie nastawić publiczność, ale pomaga też samemu przemawiającemu. W końcu, skutkiem tego jest, że cała publiczność śmieje się razem z tobą - trudno o lepszy dowód bycia zaakceptowanym. Czego najżywszym dowodem ten oto pan: https://www.youtube.com/watch?v=FMSj1RidNHI Widać, że od najlepszych amerykańskich kołczów uczył się nie tylko retoryki i godnego pozazdroszczenia luzu w majtkach, ale i od razu ichniego języka. |
|