13 Lis 2015, Pią 8:53, PID: 487744
A może było odwrotnie?
Uważam, ze oba zaburzenia psychiczne sa ze sobą ściśle związane. Coś w stylu nie masz przyjaciół=masz depresje, bądź masz depresje=nie masz przyjaciół.
Jeżeli chodzi o mnie to trudno mi stwierdzić jak to było.
Depresje zdiagnozowalam u siebie jakieś dwa lata temu lecz wiem, ze była ze mną zawsze obecna, juz od przedszkola, podobnie jak fobia społeczna.
Jednakże myślę, ze wcale nie odczuwałabym takiego bezsensu życia, gdybym miała choć jedną koleżankę, z która mogłabym gdzieś wyjść. Dwa lata temu zaczęłam chodzić na koncerty w pobliskim mieście i zawsze chodzę na nie sama (wiem, koncert dla fobika może wydawać się czymś niemożliwym, i z jednej strony jest, stres towarzyszacy jest ogromny, ale to jedyne co mnie ratuje od całkowitej izolacji).
Mam dwie koleżanki, ale mam wrażenie, ze mnie kompletnie zlewaja. Sa zawsze miłe i w ogóle, ale prawie zawsze nie mają czasu, bo lekcje czy coś, a weekendy się razem spotykają, a ze mną zazwyczaj, gdy druga nie może. Zawsze wtedy idę i udaje, ze jest fajnie, wesoło, bo tak chętnie spędzam z nimi czas i przychodzę wtedy w sumie szczęśliwa do domu ale i zdolowana, bo następne dni na pewno przesiedze samotnie w domu.
Wybaczcie, ze się tak rozpisalam. Nie planowałam tego zaczynając ten temat, ale jakoś odczułam potrzebe.
Uważam, ze oba zaburzenia psychiczne sa ze sobą ściśle związane. Coś w stylu nie masz przyjaciół=masz depresje, bądź masz depresje=nie masz przyjaciół.
Jeżeli chodzi o mnie to trudno mi stwierdzić jak to było.
Depresje zdiagnozowalam u siebie jakieś dwa lata temu lecz wiem, ze była ze mną zawsze obecna, juz od przedszkola, podobnie jak fobia społeczna.
Jednakże myślę, ze wcale nie odczuwałabym takiego bezsensu życia, gdybym miała choć jedną koleżankę, z która mogłabym gdzieś wyjść. Dwa lata temu zaczęłam chodzić na koncerty w pobliskim mieście i zawsze chodzę na nie sama (wiem, koncert dla fobika może wydawać się czymś niemożliwym, i z jednej strony jest, stres towarzyszacy jest ogromny, ale to jedyne co mnie ratuje od całkowitej izolacji).
Mam dwie koleżanki, ale mam wrażenie, ze mnie kompletnie zlewaja. Sa zawsze miłe i w ogóle, ale prawie zawsze nie mają czasu, bo lekcje czy coś, a weekendy się razem spotykają, a ze mną zazwyczaj, gdy druga nie może. Zawsze wtedy idę i udaje, ze jest fajnie, wesoło, bo tak chętnie spędzam z nimi czas i przychodzę wtedy w sumie szczęśliwa do domu ale i zdolowana, bo następne dni na pewno przesiedze samotnie w domu.
Wybaczcie, ze się tak rozpisalam. Nie planowałam tego zaczynając ten temat, ale jakoś odczułam potrzebe.