06 Sty 2016, Śro 17:40, PID: 503786
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06 Sty 2016, Śro 18:05 przez Ertix.)
Jaki jest Wasz stosunek do opinii wydawanych przez poradnie/szkołę/psychologów? Czy przyjmujecie się tym co tam o Was piszą (np. wysoka introwersja, problemy z nauką, ograniczenie w poszukiwaniu zatrudnienia, choroby różne, fobia społeczna itp.)? Jak sobie radzić z czymś takim w życiu? Z fobią? Z niepełnosprawnościami różnymi?
Ostatnio znalazłem stare opinie ze szkół o które poprosił mnie psycholog, i po przeczytaniu ich oraz po spojrzeniu w przeszłość zacząłem płakać nad sobą oraz mieć jak najczarniejsze myśli (np. że nie mogę samodzielnie egzystować..). Chciałbym móc robić/specjalizować się w dziedzinie do której od zawsze czułem może nie od razu zamiłowanie, ale znak, że powinienem w tym kierunku podążać, ale jak to zrobić skoro brakuje mi motywacji, mam ograniczenia, i nie mam od nikogo pomocy? Tak to cała reszta gówien mnie nie interesuje bo co to za praca która nie daje satysfakcji (choć zawsze można wyjechać zagranicę, ale z tym też się wiąże problem)? Jestem załamany tą Polską zaściankowością i rzeczywistością.. Przez to mam wrażenie, że się do niczego nie nadaję, nic nie umiem, i że pewnie skończę ''na zmywaku'', lub na innym wywożeniu gnoju, czy najwyżej w call centre. Że o dyskusji z ludźmi nie wspomnę, bo o czym tu pogadać z nimi jak ma się niepełnosprawność intelektualną, i praktycznie zero tematów do rozmowy (jestem typem osobowości INFP/ISFP)?
Zaznaczę także, że w gimnazjum uczęszczałem do klasy integracyjnej, a później do liceum terapeutycznego które z pomocą nie wiele miało wspólnego (no, poza tym, że było mniej materiału, bezstresowa forma nauki, a nauczyciele nie wywijali Tobą jak pałką, tylko widzieli w Tobie człowieka).
Dziś w nocy płakałem, głowa mnie bolała. Totalnie nie wiem co mam z sobą zrobić. Wszyscy mi radzą ''popraw maturę'', ale prawda jest taka, że od 1.5 roku po skończeniu szkoły (która i tak nie potrafiła mi przekazać wiedzy, a może to ja jestem zbyt głupi bo zapominam od razu i muszę tryliard razy daną rzecz powtarzać? ) siedzę w domu i nie robię NIC, nie mam też aspiracji/bodźców/zainteresowań/motywacji. . Mój ojciec z kolei mi mówi, że po co mi matura skoro się nie wybieram na studia (choć może kiedyś w przyszłości będę chciał studiować, przecież niektórzy pracodawcy wręcz tego wymagają, a ludzie i po 30-stu latach robią maturę), że nie miałbym szans by się dostać (bo taka też jest prawda), i że bym sobie na nich nie poradził skoro ledwo w szkole dawałem sobie radę...
Przepraszam, że tak o tym piszę, ale musiałem to w końcu z siebie wyrzucić. Może znajdzie się ktoś kto był/jest w podobnej sytuacji, i będzie zechciał mi pomóc? Najprościej jest pisać, że to lenistwo i w ogóle...
Ostatnio znalazłem stare opinie ze szkół o które poprosił mnie psycholog, i po przeczytaniu ich oraz po spojrzeniu w przeszłość zacząłem płakać nad sobą oraz mieć jak najczarniejsze myśli (np. że nie mogę samodzielnie egzystować..). Chciałbym móc robić/specjalizować się w dziedzinie do której od zawsze czułem może nie od razu zamiłowanie, ale znak, że powinienem w tym kierunku podążać, ale jak to zrobić skoro brakuje mi motywacji, mam ograniczenia, i nie mam od nikogo pomocy? Tak to cała reszta gówien mnie nie interesuje bo co to za praca która nie daje satysfakcji (choć zawsze można wyjechać zagranicę, ale z tym też się wiąże problem)? Jestem załamany tą Polską zaściankowością i rzeczywistością.. Przez to mam wrażenie, że się do niczego nie nadaję, nic nie umiem, i że pewnie skończę ''na zmywaku'', lub na innym wywożeniu gnoju, czy najwyżej w call centre. Że o dyskusji z ludźmi nie wspomnę, bo o czym tu pogadać z nimi jak ma się niepełnosprawność intelektualną, i praktycznie zero tematów do rozmowy (jestem typem osobowości INFP/ISFP)?
Zaznaczę także, że w gimnazjum uczęszczałem do klasy integracyjnej, a później do liceum terapeutycznego które z pomocą nie wiele miało wspólnego (no, poza tym, że było mniej materiału, bezstresowa forma nauki, a nauczyciele nie wywijali Tobą jak pałką, tylko widzieli w Tobie człowieka).
Dziś w nocy płakałem, głowa mnie bolała. Totalnie nie wiem co mam z sobą zrobić. Wszyscy mi radzą ''popraw maturę'', ale prawda jest taka, że od 1.5 roku po skończeniu szkoły (która i tak nie potrafiła mi przekazać wiedzy, a może to ja jestem zbyt głupi bo zapominam od razu i muszę tryliard razy daną rzecz powtarzać? ) siedzę w domu i nie robię NIC, nie mam też aspiracji/bodźców/zainteresowań/motywacji. . Mój ojciec z kolei mi mówi, że po co mi matura skoro się nie wybieram na studia (choć może kiedyś w przyszłości będę chciał studiować, przecież niektórzy pracodawcy wręcz tego wymagają, a ludzie i po 30-stu latach robią maturę), że nie miałbym szans by się dostać (bo taka też jest prawda), i że bym sobie na nich nie poradził skoro ledwo w szkole dawałem sobie radę...
Przepraszam, że tak o tym piszę, ale musiałem to w końcu z siebie wyrzucić. Może znajdzie się ktoś kto był/jest w podobnej sytuacji, i będzie zechciał mi pomóc? Najprościej jest pisać, że to lenistwo i w ogóle...