27 Lut 2016, Sob 23:10, PID: 518330
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27 Lut 2016, Sob 23:11 przez Aloha123.)
Mizantropia – pojęcie ogólnie określające niechęć do gatunku ludzkiego. Nie jest to uczucie skierowane do poszczególnych jednostek, ale do ogółu populacji (z własną osobą włącznie)
Zauważyłem, że coraz częściej jestem po prostu wkurzony na wszystkich ludzi, najlepiej żeby w ogóle taki gatunek nie powstał, bo oni są tacy dziwni, wszystko dostosowują do własnych potrzeb, bo trzeba się rowijać, a naturę traktować jako ozdobę albo niszczyć. To takie.. ludzkie, a bez ludzi Ziemia może byłaby lepszym miejscem mt089 ale sam jestem człowiekiem, więc to taki paradoksik. Ale przejdźmy do sedna: często przez takie rozważania wpędzam się w strasznie depresyjny nastrój i tylko zniechęcam się do innych.A dodam, że bardzo się stresuję w towarzystwie innych, mam problemy z żołądkiem i natrętnymi myślami. Nie wiem co z tym zrobić... Czasem, idąc do szkoły(przechodzę przez wiadukt zastanawiam się czy gdybym skoczył pod pociąg, czy to byłoby bolesne, ale odpycham te myśli, bo przetrwam i tak dalej... Uciekam z niektórych lekcji( w granicach normy na razie nie wzbudzam podejrzeń) a szczególnie z w-fu który przyprawia mnie o nerwicę żołądka, potliwość i obrzydliwe podenerwowanie, a reszta lekcji to przeczekiwanie i spanie po hydroxyzinum. Już gdy wstaję rano to dostaję dreszczy i natychmiastowego skurczu żołądka. Wszystkim martwię się na zapas a podczas rozmowy czuję się jak dziecko, wydaje mi się że mam zbyt wysoki głos, zasłaniam twarz i mam totalną pustkę w głowie, trzęsą mi się do tego ręce...Czy może jestem jakimś egoistą i po prostu przegrałem w loterii genetycznej, nadaję się do jakiegoś zakładu zamkniętego? Co o tym sądzicie?Yellow_Light_Colorz_PDT_27
PS Trochę chaotyczne, ale da się chyba przeczytać
Zauważyłem, że coraz częściej jestem po prostu wkurzony na wszystkich ludzi, najlepiej żeby w ogóle taki gatunek nie powstał, bo oni są tacy dziwni, wszystko dostosowują do własnych potrzeb, bo trzeba się rowijać, a naturę traktować jako ozdobę albo niszczyć. To takie.. ludzkie, a bez ludzi Ziemia może byłaby lepszym miejscem mt089 ale sam jestem człowiekiem, więc to taki paradoksik. Ale przejdźmy do sedna: często przez takie rozważania wpędzam się w strasznie depresyjny nastrój i tylko zniechęcam się do innych.A dodam, że bardzo się stresuję w towarzystwie innych, mam problemy z żołądkiem i natrętnymi myślami. Nie wiem co z tym zrobić... Czasem, idąc do szkoły(przechodzę przez wiadukt zastanawiam się czy gdybym skoczył pod pociąg, czy to byłoby bolesne, ale odpycham te myśli, bo przetrwam i tak dalej... Uciekam z niektórych lekcji( w granicach normy na razie nie wzbudzam podejrzeń) a szczególnie z w-fu który przyprawia mnie o nerwicę żołądka, potliwość i obrzydliwe podenerwowanie, a reszta lekcji to przeczekiwanie i spanie po hydroxyzinum. Już gdy wstaję rano to dostaję dreszczy i natychmiastowego skurczu żołądka. Wszystkim martwię się na zapas a podczas rozmowy czuję się jak dziecko, wydaje mi się że mam zbyt wysoki głos, zasłaniam twarz i mam totalną pustkę w głowie, trzęsą mi się do tego ręce...Czy może jestem jakimś egoistą i po prostu przegrałem w loterii genetycznej, nadaję się do jakiegoś zakładu zamkniętego? Co o tym sądzicie?Yellow_Light_Colorz_PDT_27
PS Trochę chaotyczne, ale da się chyba przeczytać