18 Sie 2016, Czw 23:22, PID: 567961
Witajcie,
Problemy z bezsennością, dd i innymi lękami trwa u mnie prawie 10 lat, a fobią społeczną praktycznie całe życie. Ostatnio znów powróciły, przez co musiałam rzucić pracę. Na początku było lepiej, trochę odżyłam aczkolwiek cały czas czułam gdzieś, że bezsenność i lęki mogą wrócić z powodu bezczynności (tak źle i tak niedobrze...). Sama byłam zdumiona, że 2 tygodnie po odejściu z pracy spałam i funkcjonowałam na w miarę dobrym poziomie (pomimo rozstania z partnerem na dodatek). Problem zaczął się kiedy musiałam pojechać do miasta oddalonego o 100 km na szkolenie związane z moją pasją. I wtedy w nocy przyszły ogromne lęki, jak to będzie jutro? czy się nie spóźnię? jak wypadnę? (mimo że ja byłam słuchaczką i musiałam wykonać nazwijmy to pracę plastyczną). Ogromny lęk, serce walące jak oszalałe, przeszywające zimne dreszcze trwały całą noc. Okazało się, że szkolenie nie należało do najprzyjemniejszych, gdyż osoba prowadząca okazała się osobą strasznie wymagającą i niemiłą, a był to dopiero 1. dzień.
Jestem już po szkoleniu, ale uświadomiło mi to, że moja bezsenność wynika z lęku przed wydarzeniami, które czekają mnie dnia następnego (praca, załatwianie innych spraw).
Kiedy zaczęły się moje problemy z nerwicą zaczęłam bać się poranków, sama nie wiedziałam czym to jest spowodowane... Może lękiem przed tym, że się spóźnię do szkoły/pracy? Nie wiem, ale w mojej głowie jest coś takiego co każe mi czuwać, kiedy wiem że następnego dnia muszę rano wstać. Nawet kiedy czuję, że już zasypiam to nagle atakuje mnie silny lęk i tak w kółko.
Ostatnio problemy lękiem poszły o krok dalej i teraz gdy wiem, że jutro rano muszę wstać i coś załatwić, np. pojechać do rodziny by zaopiekować się ich dziećmi a później coś jeszcze załatwić to już się nakręcam tak naprawdę nic ważnego mnie nie czeka ale w mojej głowie taka sprawa zostaje wyolbrzymiona i za cholerę nie potrafię tego zrozumieć!!! doprowadza mnie to do szału, bo niedługo dojdzie do tego, że jak będę musiała wyjść do sklepu to z tego powodu nie zasnę w nocy...
Swangoz częściej łapię się na tym, że niektóre sprawy codzienne w mojej głowie urastają do rangi niemożliwych do wykonania. Kompletnie nie wiem jak mam sobie już radzić. Nie nadaję się kompletnie do życia, skoro boję się wszystkiego. Swangoz częściej mam myśli samobójcze...
Nie wiem jak mam wyrzucić z mojej podświadomości lęk przed jutrem, który dosłownie spędza mi sen z powiek... Czy w ogóle jest to możliwe? Bo ja czuję, że z tego nigdy nie wyjdę, już nawet leki nie pomagają i obawiam się, że terapia też nie sprawi, że przestanę być wszystkiego bojącym się dzieckiem...
Czy ktoś z Was też ma takie problemy jak ja?
Problemy z bezsennością, dd i innymi lękami trwa u mnie prawie 10 lat, a fobią społeczną praktycznie całe życie. Ostatnio znów powróciły, przez co musiałam rzucić pracę. Na początku było lepiej, trochę odżyłam aczkolwiek cały czas czułam gdzieś, że bezsenność i lęki mogą wrócić z powodu bezczynności (tak źle i tak niedobrze...). Sama byłam zdumiona, że 2 tygodnie po odejściu z pracy spałam i funkcjonowałam na w miarę dobrym poziomie (pomimo rozstania z partnerem na dodatek). Problem zaczął się kiedy musiałam pojechać do miasta oddalonego o 100 km na szkolenie związane z moją pasją. I wtedy w nocy przyszły ogromne lęki, jak to będzie jutro? czy się nie spóźnię? jak wypadnę? (mimo że ja byłam słuchaczką i musiałam wykonać nazwijmy to pracę plastyczną). Ogromny lęk, serce walące jak oszalałe, przeszywające zimne dreszcze trwały całą noc. Okazało się, że szkolenie nie należało do najprzyjemniejszych, gdyż osoba prowadząca okazała się osobą strasznie wymagającą i niemiłą, a był to dopiero 1. dzień.
Jestem już po szkoleniu, ale uświadomiło mi to, że moja bezsenność wynika z lęku przed wydarzeniami, które czekają mnie dnia następnego (praca, załatwianie innych spraw).
Kiedy zaczęły się moje problemy z nerwicą zaczęłam bać się poranków, sama nie wiedziałam czym to jest spowodowane... Może lękiem przed tym, że się spóźnię do szkoły/pracy? Nie wiem, ale w mojej głowie jest coś takiego co każe mi czuwać, kiedy wiem że następnego dnia muszę rano wstać. Nawet kiedy czuję, że już zasypiam to nagle atakuje mnie silny lęk i tak w kółko.
Ostatnio problemy lękiem poszły o krok dalej i teraz gdy wiem, że jutro rano muszę wstać i coś załatwić, np. pojechać do rodziny by zaopiekować się ich dziećmi a później coś jeszcze załatwić to już się nakręcam tak naprawdę nic ważnego mnie nie czeka ale w mojej głowie taka sprawa zostaje wyolbrzymiona i za cholerę nie potrafię tego zrozumieć!!! doprowadza mnie to do szału, bo niedługo dojdzie do tego, że jak będę musiała wyjść do sklepu to z tego powodu nie zasnę w nocy...
Swangoz częściej łapię się na tym, że niektóre sprawy codzienne w mojej głowie urastają do rangi niemożliwych do wykonania. Kompletnie nie wiem jak mam sobie już radzić. Nie nadaję się kompletnie do życia, skoro boję się wszystkiego. Swangoz częściej mam myśli samobójcze...
Nie wiem jak mam wyrzucić z mojej podświadomości lęk przed jutrem, który dosłownie spędza mi sen z powiek... Czy w ogóle jest to możliwe? Bo ja czuję, że z tego nigdy nie wyjdę, już nawet leki nie pomagają i obawiam się, że terapia też nie sprawi, że przestanę być wszystkiego bojącym się dzieckiem...
Czy ktoś z Was też ma takie problemy jak ja?