10 Lip 2016, Nie 0:06, PID: 557921
Witajcie,
tak jak w temacie - afenfosmofobia. Jest to lęk przed dotykiem. Podejrzewam, że właśnie mnie to dotyczy jednak nie w 100 %.
A więc po kolei.
Od kiedy pamiętam nie lubiłam być dotykana. Jako małe dziecko (w opowiadaniu mamy, bo wiadomo, że nie pamiętam) byłam bardzo nieufna, w stosunku obcych jak i najbliższych, najlepiej tolerowałam mamę. Nie dałam się przytulić, połaskotać, obciąć sobie włosów, przekłuć uszu, zbadać przez lekarza. Kiedy mama oddalała się tylko z mojego pola widzenia, a przykładowo zostawałam z babcią od razu zanosiłam się płaczem i nikt nie mógł mnie uspokoić. Nawet na prawie każdym zdjęciu na którym jestem "z kimś" płaczę Byłam nieśmiała i wycofana. Wolny czas i zabawę najlepiej spędzałam sama. No ale kiedyś trzeba było iść do przedszkola O ile moi najbliżsi"starali się"rozumieć moją niedotykalską naturę to wśród nowych ludzi i dzieci po prostu było mi źle. Ten okres nawet po tylu latach wspominam najgorzej. Nie miałam przyjaciół i nikt mnie rozumiał. No ale cóż stawałam się coraz starsza i musiałam się kryć z tym, że nie cierpię dotyku. Utrudnia mi to życie, bo np u fryzjera muszę to jakoś przecierpieć. Jednak dotyk nieznanych mi osób i nie dotykających mnie, hm, z premedytacją nie jest aż tak dokuczliwy. Przykładowo ścisk w autobusie nie wywołuje u mnie dużego lęku. Oczywiście jest "niekomfortowy" dla mojej psychiki, czuję się jakbym cały czas była przygotowana do ucieczki.
Czytałam już w internecie trochę o nietolerowaniu dotyku, ale w większości przypadków osoby miały po prostu większą sferę prywatności od innych i źle reagowały na przypadkowy dotyk obcych osób. Zauważały to u siebie późno, bo w wieku dorosłym. Zaczęłam szukać fobii, którą ktoś kiedyś wspomniał w poście, ale pod hasłem afenfosmofobia jest tylko wytłumaczenie Być może ktoś z Was spotkał się kiedyś z podobną fobią i potrafi mi powiedzieć czy to jakoś przejdzie, czy lepiej nad sobą po prostu pracować. Każde Wasze przemyślenie czy rada na pewno będą dla mnie cenną wskazówką
tak jak w temacie - afenfosmofobia. Jest to lęk przed dotykiem. Podejrzewam, że właśnie mnie to dotyczy jednak nie w 100 %.
A więc po kolei.
Od kiedy pamiętam nie lubiłam być dotykana. Jako małe dziecko (w opowiadaniu mamy, bo wiadomo, że nie pamiętam) byłam bardzo nieufna, w stosunku obcych jak i najbliższych, najlepiej tolerowałam mamę. Nie dałam się przytulić, połaskotać, obciąć sobie włosów, przekłuć uszu, zbadać przez lekarza. Kiedy mama oddalała się tylko z mojego pola widzenia, a przykładowo zostawałam z babcią od razu zanosiłam się płaczem i nikt nie mógł mnie uspokoić. Nawet na prawie każdym zdjęciu na którym jestem "z kimś" płaczę Byłam nieśmiała i wycofana. Wolny czas i zabawę najlepiej spędzałam sama. No ale kiedyś trzeba było iść do przedszkola O ile moi najbliżsi"starali się"rozumieć moją niedotykalską naturę to wśród nowych ludzi i dzieci po prostu było mi źle. Ten okres nawet po tylu latach wspominam najgorzej. Nie miałam przyjaciół i nikt mnie rozumiał. No ale cóż stawałam się coraz starsza i musiałam się kryć z tym, że nie cierpię dotyku. Utrudnia mi to życie, bo np u fryzjera muszę to jakoś przecierpieć. Jednak dotyk nieznanych mi osób i nie dotykających mnie, hm, z premedytacją nie jest aż tak dokuczliwy. Przykładowo ścisk w autobusie nie wywołuje u mnie dużego lęku. Oczywiście jest "niekomfortowy" dla mojej psychiki, czuję się jakbym cały czas była przygotowana do ucieczki.
Czytałam już w internecie trochę o nietolerowaniu dotyku, ale w większości przypadków osoby miały po prostu większą sferę prywatności od innych i źle reagowały na przypadkowy dotyk obcych osób. Zauważały to u siebie późno, bo w wieku dorosłym. Zaczęłam szukać fobii, którą ktoś kiedyś wspomniał w poście, ale pod hasłem afenfosmofobia jest tylko wytłumaczenie Być może ktoś z Was spotkał się kiedyś z podobną fobią i potrafi mi powiedzieć czy to jakoś przejdzie, czy lepiej nad sobą po prostu pracować. Każde Wasze przemyślenie czy rada na pewno będą dla mnie cenną wskazówką