18 Lip 2016, Pon 6:05, PID: 559799
Mam dość tego stanu, nie wiem co to za stan. Depresja czy fobia? Męczę się już od dłuższego czasu.. Mam marzenia, pasję, ale nic z tego.. bo gdy zaczynam działać nagle wydaje mi się, że to nie ma sensu. Całymi dniami przesiaduję w domu nie mam nawet jednego! znajomego. Spotykałem się, poznawałem i na swojej drodze krzywdziłem ludzi.. mieli nadzieję na coś trwalszego a ja po prostu po czasie zrywałem z nimi znajomość, nawet nie potrafię powiedzieć z jakiego powodu więc zwykle zrywałem znajomość bez słowa z dnia na dzień.
Dzień w pracy to po prostu robienie z siebie idioty.. Próbuję być zabawny, wręcz uśmiecham się na siłę jakbym zakładał maskę i próbował ukryć siebie.. Przez to też jestem chyba dość denerwujący, irytujący..
Przy kontaktach w pracy dość często się denerwuję i nie potrafię zachować spokoju, wybucham krzyczę, ale język mi się plącze. Czuję nerwy jakbym się gotował i często robię się czerwony.
Nigdy od nikogo nie miałem żadnego wsparcia.. Często lubię się użalać nad sobą, mam bardzo niską samo-ocenę, ale tego jest chyba prawdziwy powód. Często też marudzę co sprawia mi to w pewnym sensie przyjemność..
Dodam, że za sobą miałem dość ciężkie dzieciństwo, 1-3 klasy podstawówki wszystko było ok, miałem znajomych z którymi normalnie się dogadywałem a później coś się zepsuło i tak byłem w klasie wyśmiewany od "brudasa" itp. w gimnazjum zacząłem wagarować i tak zaprzepaściłem szkołę uciekając od problemów. Oczywiście za wagary w domu mi się obrywało.. jakby te wagary były dla mnie przyjemnością.. często w zimę przy zimnie (gdzie pamiętam było tak zimno że aż wytrzymać nie mogłem) spacerowałem wzdłuż torów kolejowych i tak przez 8 godzin.. w samotności.
Zle się czuję jadąc autobusem, tramwajem będąc w sklepie itp. Nie potrafię też jeść w obecności innych jak i też pić.. Problem też jest w tym gdy idę np. do pracy i ktoś idzie za mną, kroki mi się mylą i wydaje mi się że mi się nogi plączą. Mam też coś dziwnego w sobie, że obserwuje ludzi.
Jedyne co w życiu robię to PRACA - DOM, KOMPUTER i tylko tyle.. Gdyby nie to że popadłem w masę długów myślę, że nawet do tej pracy bym nie wychodził.. Czuję, że za niedługo wyląduje pod mostem..
Dzień w pracy to po prostu robienie z siebie idioty.. Próbuję być zabawny, wręcz uśmiecham się na siłę jakbym zakładał maskę i próbował ukryć siebie.. Przez to też jestem chyba dość denerwujący, irytujący..
Przy kontaktach w pracy dość często się denerwuję i nie potrafię zachować spokoju, wybucham krzyczę, ale język mi się plącze. Czuję nerwy jakbym się gotował i często robię się czerwony.
Nigdy od nikogo nie miałem żadnego wsparcia.. Często lubię się użalać nad sobą, mam bardzo niską samo-ocenę, ale tego jest chyba prawdziwy powód. Często też marudzę co sprawia mi to w pewnym sensie przyjemność..
Dodam, że za sobą miałem dość ciężkie dzieciństwo, 1-3 klasy podstawówki wszystko było ok, miałem znajomych z którymi normalnie się dogadywałem a później coś się zepsuło i tak byłem w klasie wyśmiewany od "brudasa" itp. w gimnazjum zacząłem wagarować i tak zaprzepaściłem szkołę uciekając od problemów. Oczywiście za wagary w domu mi się obrywało.. jakby te wagary były dla mnie przyjemnością.. często w zimę przy zimnie (gdzie pamiętam było tak zimno że aż wytrzymać nie mogłem) spacerowałem wzdłuż torów kolejowych i tak przez 8 godzin.. w samotności.
Zle się czuję jadąc autobusem, tramwajem będąc w sklepie itp. Nie potrafię też jeść w obecności innych jak i też pić.. Problem też jest w tym gdy idę np. do pracy i ktoś idzie za mną, kroki mi się mylą i wydaje mi się że mi się nogi plączą. Mam też coś dziwnego w sobie, że obserwuje ludzi.
Jedyne co w życiu robię to PRACA - DOM, KOMPUTER i tylko tyle.. Gdyby nie to że popadłem w masę długów myślę, że nawet do tej pracy bym nie wychodził.. Czuję, że za niedługo wyląduje pod mostem..