02 Lut 2013, Sob 8:30, PID: 337228
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09 Lut 2013, Sob 6:13 przez slon.)
. ...
03 Lut 2013, Nie 0:13, PID: 337366
Idziemy na piwo? Niestety zauważyłem, że po alkoholu fobia ginie.
03 Lut 2013, Nie 0:32, PID: 337377
zzzzzz
03 Lut 2013, Nie 3:13, PID: 337390
Zdaje się, że pisałem parę miesięcy temu, że piję piwo średnio raz w tygodniu (bo lubię), czasem raz na dwa i żadne hamulce mi nie puszczają. Doskonale zdaję sobie sprawę z faktu upojenia i tego, że w takim stanie zaczyna się pierdzielić od rzeczy i nieskładnie, toteż tego unikam. Ostatecznie trochę jednak łatwiej mnie na parkiet wyciągnąć (bo na trzeźwo, wiadomo, ni hu hu. Chyba, że grają metal) ; )
Problem w tym, że o ile wcześniej raz na tydzień wystarczyło kompletnie, teraz chęci pojawiają się znacznie częściej. Chyba się uzależniam, a szkoda, bo błędów pewnych mi bliskich ludzi nie chcę powtarzać ; ) "Na szczęście" jestem dość ograniczony finansowo, także częste picie całkowicie odpada.
03 Lut 2013, Nie 3:42, PID: 337391
fobia ginie, mozna kogos poznac, ale pozniejsze spotkanie na trzezwo nie jest juz takie latwe
03 Lut 2013, Nie 4:03, PID: 337395
alkohol? No dobra, polewaj.
03 Lut 2013, Nie 15:10, PID: 337443
Piję tylko jak jestem na jakiejś imprezie/weselu a że to za często się nie zdarza to mogę śmiało napisać że prawie w ogóle nie piję.
06 Lut 2013, Śro 1:53, PID: 337865
U mnie nie ma czegoś takiego jak fobia po alkoholu. Po prostu znika i właśnie dlatego tak lubię pić. Wystarczą 3 piwa i jestem inną osobą; gadam, śmieje się, żartuję i generalnie jest spoko. Gorsza sprawa, że zwykle na tych 3 piwach się nie kończy i wtedy to już w ogóle nie zachowuję się jak ja. Oczywiście nie zawsze, ale często zdarza się, że wpadam w jakiś imprezowy amok i robię różne głupie rzeczy. Kilka razy zdarzyło mi wystawić do wiatru znajomych, bo akurat trafiło się inne towarzystwo, z którym postanowiłam poszaleć. Bywa też, że urywa mi się film i z imprezy pamiętam tylko urywki, a wtedy to już istna pożywka dla mojej fobii, bo następnego dnia wyobrażam sobie różne skandaliczne rzeczy w moim wykonaniu i czuję się fatalnie. Ostatnio postanowiłam ograniczyć wypijany alkohol, bo nie chce popaść w alkoholizm, ale całkowicie z niego zrezygnować też nie potrafię. Staram się pić tyle, żeby mieć dobry humor, ale się nie upijać. Na chwile obecną się udaje.
06 Lut 2013, Śro 18:46, PID: 337960
Kuwa, impertynencko: mam krwawą 7 miesięczną serię - litraż do AA, a przy tym strach i, kuwa, gral... Ćwiartka dziennie dzień w dzień i trzecia seria w życiu kilku miesięczna... Pa... Mięsiwo łagodzi skutki... Lepsze niż, kuwa, leki...
07 Lut 2013, Czw 19:26, PID: 338114
Please! Mi to godosz! Chwała. Niech będzie chwała za ten czas....!
08 Lut 2013, Pią 3:04, PID: 338238
Zgadzam sie z tym, ze alkohol na jakis czas zmniejsza objawy fobii a nawet je calkowicie likwiduje. To zalezy od tego ile sie go spożyje. Ale ludzie moga dziwnie zareagowac na kogos kto przez caly czas jest cichy i nagle staje sie dusza towarzystwa. Ludzie z fobia, cisi, moga nagle chciec wydobyc z siebie cala gromadzona w samotnosci energie i nie trudno wtedy przesadzic z za dobrym humorem. Narobi sie wstydu, glupot i pozniej trzeba bedzie stawic temu czola na trzezwo. Co moze prowadzic do wiekszego odizolowania od ludzi badz szukania pomocy po raz kolejny w kieliszku.
Wazne zeby zachowac umiar.
08 Lut 2013, Pią 14:45, PID: 338250
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08 Lut 2013, Pią 15:00 przez krys840.)
Alkohol wydaje mi się tymczasowym rozwiązaniem ( nie chce mi się gadać o dziedzictwie żołdaków w tym kraju, którzy tego nie przekładają na dyplomatyczny sukces a tu trzeba co najmniej zdeprecjonować takie ikony jak Christiano Ronaldo, który pije z dziewczyną wino, bo inaczej dzicy Ruscy będą się wyżywali na nas; kuwa, też jesteśmy ścierwa pewnie, nawiasem mówiąc, ale uwielbienie wobec tych, co ci podsuwają alkohol i normy nauki i pracy dla niewolników z wschodu... ).
Dzięki alkoholowi potrafię wyjrzeć głębiej, choć problem jest na zewnątrz, a zatem traktuję go jak zayskiwanie na czasie. Po upojeniu, które smakuje mi jak shake w Mcdonaldzie, a to nawet 0,5 i więcej czuję mobilizację. Zaczynam naprawdę trzeźwieć, choć kości mi trzeszczą i ogarnia mnie przerażenie - świadomość jest wyższa i podjudzanie na ulicy mnie nie dotyka... Dodam jeszcze, że podnosi percepcję tam, gdzie obraz kliniczny jest ważny dla ciebie, tj., obraz kliniczny nastrojów ludzkich, gdzie każdy kłamie, że stoimy, a klapnietę mamy uszka....
17 Lut 2013, Nie 5:55, PID: 339712
wcześniej się przywitałam, ale teraz wtrącę się w dyskusję
na razie nie mam w zasadzie problemu z alkoholem, ale uwielbiam pić i na szczęście/nieszczęście sporo ludzi, z którymi się widuje, też lubi pić; a po % od razu wszystkie lęki znikają, wszelkie bóle, nerwy, smutne myśli; a do tego znika napięcie i od razu staję się gadatliwa, i chociaż na chwilę zapominam w problemach
17 Lut 2013, Nie 23:40, PID: 339782
Alkohol przez długi czas był dla mnie wybawieniem od problemów w kontaktach z ludźmi. Później zacząłem też pić w samotności. Chwila radości tylko po to, żeby na drugi dzień czuć się gorzej niż przed piciem. Dzień na kacu jest dla mnie nie do zniesienia, tym bardziej jak urwie mi się film. Rozmyślam wtedy co mogłem zrobić, powiedzieć nie tak. Po paru latach picia moja fobia chyba się uodporniła na skutki alkoholu. Kiedyś zdarzało mi się być duszą towarzystwa po wypiciu, teraz nie mam nawet tego. Z tego powodu postanowiłem zostać abstynentem tym bardziej, że wróciłem do leków. Przynajmniej na czas postu . Mam nadzieję, że się uda.
18 Lut 2013, Pon 0:33, PID: 339798
jeremiaszek wytrwałości i powodzenia :-D
02 Cze 2013, Nie 9:35, PID: 353101
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02 Cze 2013, Nie 9:35 przez mery.)
raczej rzadko piję, ale jak są jakieś okazje typu komunia siostrzeńca itp. to tak, muszę uważać, zresztą nadużywanie alkoholu mam w genach po przodkach, dziadkach, babciach. Czasami też piję w lato, jak są upały, wtedy muszę napić się czegoś zimnego, ale nie sądzę, żeby to było uzależnienie, jak nie ma tego mogę się napić czegoś innego.
13 Lis 2013, Śro 20:40, PID: 370242
Nie piję, ale nie dlatego że dbam o zdrowie. Piwo mi nie smakuje, według mnie śmierdzi, chociaż raz na miesiąc jedno wypiję, bo mają takie ładne opakowania i reklamy Co najśmieszniejsze po jednym piwie mam lekkie zawroty głowy, a mam 21 lat. Jeszcze nigdy nie wypiłem dwóch na raz - pewnie już byłbym pijany A do tego jestem ektomorfikiem, czyli osobą o bardzo szybkiej przemianie materii, więc filmu nie obejrzę przy piwie. Wódkę piłem raz w życiu na weselu siostry. Brat kazał ją tak jakby szybko połknąć i popić napojem, co uczyniłem. Dwa malutkie kieliszki i miałem lekkie zawroty głowy. Wina piłem tylko te markowe, jedno nawet mi dosyć posmakowało, ale nie na tyle by je kupować. Ogólnie boję się alkoholu, a raczej jego skutków. Nie chciałbym się porzygać wśród znajomego/znajomych, więc wolę omijać takie spotkania. Poza tym myślę, że mógłbym wpaść w alkoholizm, patrząc na moją fobię i rodzinę, w której alkoholików nie brakuje.
14 Lis 2013, Czw 23:48, PID: 370340
Mi alkohol smakuje, zwłaszcza słodkie wina. Niestety potem muszę odwiedzać łazienkę milion razy, szczególnie po piwie tak się dzieje. Staram się nie przeholowywać z ilością alkoholu, ale różnie to bywa. Kiedy jestem wśród obcych ludzi i siedzę zestresowana to wypicie czegoś jest najlepszym lekarstwem na "rozluźnienie". Chociaż u mnie z tym rozluźnieniem też różnie bywa. Czasem piję piję i nic to nie daje, dopiero po czasie, ale wtedy okazuje się, że już porządnie mnie wzięło . A niektóre rzeczy nawet po alkoholu się nie zmieniają. Na przykład bez względu na to ile wypiję, nie cierpię żeby ktoś mnie w jakikolwiek sposób dotykał (nie chodzi tu o żadne podteksty, ale o przyjacielski dotyk). Tak samo jest z tańczeniem, a właściwie nietańczeniem.
15 Lis 2013, Pią 2:10, PID: 370361
Alkohol rzadko sporzywam, choć kusi bo gdy się go trochę wypije, to chociaz przez kilka godzin można sie poczuć jak zwykły człowiek, bez żadnego podswiadomego lęku, nic, zupełny spokój... Nawet ręka nie drgnie, gdy trzymam praktycznie po brzegi wypelniony kieliszek, super sprawa.Ostatni raz tak pijany byłem pół roku temu na ognisku Co ciekawe gdy jestem gdzieś u rodziny i ma być picie, to zawsze odmawiam. Ponieważ siedząc przy stole pelnym ludzi, przy rozpoczęciu picia rozlalbym ze stresu z kieliszka wódkę tak mi się ręce trzęsą, jeszcze te malutkie wymiary szkła to potęgują Raz taką wpadkę zaliczylem, na szczęście ludzie to przyjeli z żartem, więcej mi nie potrzeba
Wiem, to jest chore
19 Lis 2013, Wto 0:35, PID: 370838
Publicznie nie piję w ogóle, podobnie w samotności. Na imprezach muszę za to znosić te same docinki, że znów nie piję, ale za to łapię plusy u emerytek, że jestem bardzo grzeczny i kulturalny.
Lęki alkoholem leczyłem raz (przed zajęciami z języka niemieckiego). Na szczęście nie udało się. Na zajęcia nawet nie dojechałem, bo wysiadłem na pierwszym przystanku. Później już nigdy nie próbowałem (z chodzeniem na zajęcia niemieckiego też dałem sobie spokój) i też na pewno nigdy nie spróbuję. Mam tę pewność z uwagi na fakt posiadania cery hiperwrażliwej i rozregulowanego układu współczulnego.
23 Lis 2013, Sob 21:27, PID: 371275
Dla wszystkich, którzy zastanawiają się czy pić
http://www.youtube.com/watch?v=CZWOAiguPvI
27 Maj 2014, Wto 17:57, PID: 394046
Lęki alkoholem leczę gdyż po przeczytaniu wszystkich za i przeciw lekom uważam, że jest mniej od nich szkodliwy. Działa doraźnie choć trzeba mieć kontrolę nad spożywanymi ilościami żeby działał wtedy kiedy tego chcemy. Z tego powodu nie mam już takiej frajdy jak kiedyś z wypicia czasem na imprezie czy zimnego piwka w lecie bo alkohol zaczął mi się mocno kojarzyć ze stresującymi sytuacjami przed którymi po niego sięgam. Jest obecnie moim jedynym sposobem na pozbycie się leku przed jedzeniem. Zastanawiam się często nad lekami ale zbyt mnie przeraża fakt co może po nich wystąpić po ich odstawieniu.
27 Maj 2014, Wto 21:43, PID: 394082
What_ever - mam w 100% tak samo jak Ty ...
28 Maj 2014, Śro 1:39, PID: 394102
Nigdy nie piłem, nie piję i prawdopodobnie nie będę pić. Jestem abstynentem pierwotnym. Jak miałem gdzieś 15 lat to strasznie denerwowała mnie ta "tradycja", że trzeba się napić np. wznosząc toast na sylwestra, że wszyscy piją i to normalne. Postanowiłem, że ja alkoholu nigdy do ust nie wezmę, a że nie miałem znajomych to nie było to żadnym wyzwaniem. Z czasem ten mój bunt przeciwko piciu przekształcił się w straszny lęk. Boję się alkoholu bardziej niż spotkań z ludźmi. Nawet gdybym chciał się napić to ten lęk by mi nie pozwolił.
|
|