26 Wrz 2007, Śro 20:00, PID: 3155
alkoholu praktycznie nie piję wcale, rzadko kiedy w śladowych ilościach... sama z sobą nigdy nie piję, bo to dla mnie sensu nie ma...
26 Wrz 2007, Śro 20:00, PID: 3155
alkoholu praktycznie nie piję wcale, rzadko kiedy w śladowych ilościach... sama z sobą nigdy nie piję, bo to dla mnie sensu nie ma...
26 Wrz 2007, Śro 20:05, PID: 3156
Lubię sobie wypić i zawsze gdy przesadzę robię głupie rzeczy. Obecnie nie piję dużo i często, kilka piw na tydzień, ale gdy jeszcze nie siedziałem całymi dniami w domu, to chlałem dużo, głównie tanie pryty i inne wynalazki, w tym spirytus z mety, jak menel jakiś I w sumie to się cieszę, że nie wychodzę zbyt często na dwór, bo teraz byłbym pewnie alkoholikiem, jak kilku kolegów z dawnej klasy, którzy umiaru nie znali i już w wieku 16 lat zaczęli chlać codziennie, przez ostatnie cztery lata chyba nic się w tej kwestii nie zmieniło... Ja całe szczęście nie lubiłem wtedy dużo pić, teraz też nie lubię, chociaż czasami to robię Ale naprawdę rzadko, bo wiem, jak to się może skończyć, no i alkohol w sumie nie za bardzo mi pomaga.
26 Wrz 2007, Śro 20:23, PID: 3160
Alkohol jest substancją o działaniu lękogennym! Gdzieś już o tym pisałem na tym forum.
26 Wrz 2007, Śro 20:28, PID: 3162
Michał napisał(a):Alkohol jest substancją o działaniu lękogennym! Gdzieś już o tym pisałem na tym forum. Wiem, że to nie prowadzi do niczego dobrego. lękogennym? znaczy powoduje/potęguje strach? nie wiedziałam o tym. tym bardziej będę teraz rezygnowac z tego chociaż nie wiadomo jak będzie. p.s Antyk, wspaniale że przestałeś pic to świństwo. chyba nie chciałbyś żeby ktoś powiedział do ciebie: "jest ci ciemno? to znaczy że chlałeś metyl" (niewielka ilośc metylu powoduje ślepotę a większa śmierc)
26 Wrz 2007, Śro 20:34, PID: 3163
Tak jak to zrozumiałaś. Przepraszam, ża nie napisałem wprost. Alkohol potęguje lęk. Nie w działaniu zaraz po wypiciu i też nie od sporadycznych niewielkich ilości, ale gdyby ktoś pił regularnie to może wpaść w niezłe bagno.
26 Wrz 2007, Śro 22:05, PID: 3173
No właśnie, nadużywanie może spowodować lęk, zwidy i inne cholerstwa, ale kilka piw (czyt. 2-4, czyli tyle ile piję ja) w ciągu tygodnia raczej nigdy do tego nie doprowadzi, nie? Mimo wszystko alkohol to tylko chwilowa ucieczka od problemów, lęku i rzeczywistości, szkoda, że nie ma jakiejś cudownej substancji, która już na zawsze uczyniłaby nas odważnymi i szczęśliwymi
26 Wrz 2007, Śro 22:10, PID: 3174
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27 Wrz 2007, Czw 0:00 przez Michał.)
Może nie doprowadzi, nie wiem, ale osoby z lękami powinny jak najbardziej ograniczać.
edit: do poniżej: No kto by pomyślał, patrząc na Twój avatar? [Obrazek: zeby.gif] [Obrazek: jezyk1.gif]
26 Wrz 2007, Śro 23:46, PID: 3182
Ja niedawno byłem u kumpla na 18 i to on sie pozygał i nie wiedział co sie dzieje a ja stałem sie duszą towarzystwa Jak miałem 15 lat i nie miałem fobii to piłem prawie codziennie potem jak dorastałem i zaczynałem odbiega od grupy ops: zmniejszała sie ilośc libacji. Teraz to juz praktycznie wogóle nie pije. Od czasu do czasu tylko z kuzynem.
27 Wrz 2007, Czw 0:39, PID: 3189
Mi raz w życiu zdarzyło sie miec tzw. urwany film.Było to dosyć dawno, bo zaraz po zdaniu matury.Teraz praktycznie nic nie pije.No może ze dwa, trzy piwka na miesiąc.Jakoś tak mnie do tego nie ciągnie.Zresztom po alkocholu źle się czuję - mam słabą głowę.
27 Wrz 2007, Czw 14:51, PID: 3208
ja piję ostatnio dość często i w niestety w różnych okolicznościach... na imprezach no to standard, ale zdarza mi się też np. w szkole jak wiem, że będę odpytywana przy tablicy czego bym nie zniosła gdyby nie kilka łyków czystej. średnio wychodzi kilka razy w tygodniu.
27 Wrz 2007, Czw 16:02, PID: 3213
SinVida napisał(a):ja piję ostatnio dość często i w niestety w różnych okolicznościach... na imprezach no to standard, ale zdarza mi się też np. w szkole jak wiem, że będę odpytywana przy tablicy czego bym nie zniosła gdyby nie kilka łyków czystej. średnio wychodzi kilka razy w tygodniu. I nikt nigdy nie zorientował się, że jesteś nietrzeźwa albo wstawiona? tak to własnie szkoła. nic nie wolno ale tak naprawdę każdy i tak znajdzie sposób żeby to zmienic A tak na poważnie, to spróbuj nie pic przed pójściem do szkoły. właściwie to boję się o Ciebie no bo stąd do alkoholizmu jest niewielka droga. możesz np. używac jakiś tabletek uspokajających wiem że można je kupic bez recepty i raczej nie są uzależniające, chociaż od wszystkiego się można uzależnic, więc uważaj ile ich bierzesz. powodzenia.
27 Wrz 2007, Czw 16:14, PID: 3215
No to teraz kilka moich doświadczeń:
Ja kiedyś piłam, a teraz ze względu na zdrowie odpuściłam sobie zupełnie. Piłam nawet codziennie po kilka piw, rzecz jasna na moją głowę kilka piw to już dużo, wypiję więcej wódki chyba, ale i tak mam słaby łepek z koleżankami mieszałyśmy alkohole jak szło, wódka, piwo, butelka martini i tak na zmianę w jeden wieczór, czasem było tak, że jeszcze następnego dnia byłam pijana film urywał się rzadko, a nwet jeśli, to zawsze sobie opowiadałyśmy nawzajem, co się działo. ale moim zdaniem było fajnie zawsze miałyśmy ubaw po pachy co innego moja koleżanka, która zawsze upija się z rozpaczy, a potem robi z siebie totalną... szkoda gadać, idzie do ludzi i płaszczy się przed nimi i poniża... masakra... pamiętam jak kiedyś piłyśmy razem cały wieczór, a potem musiałam ją prawie nieść do domu, a jest dwa razy większa ode mnie, a do domu miałyśmy około 4km... zmierzając do meritum, od kiedy nie piję, nie brakuje mi alkoholu, czasem miałabym ochotę na piwko, ale nie muszę pić i ztego się cieszę, niektórzy nie wyobrażają sobie imprezy bez alkoholu,bo nie umieją się bez niego bawić. I tu moim zdaniem jest problem, po alkoholu niektórzy są duszami towarzystwa, ale nie są tak naprawdę sobą. Następnego dnia mają kaca a z ich towarzyskiej natury pozostaje ból głowy... Żeby tego było mało, Pamiętam jak rok temu pojechałam do Bydgoszczy na Terminal Summer Beat, wszyscy się dziwili, że mało wypiłam, a na końcu oni chcieli jechać do domu, bo chciało im się spać i już nie mogli, a ja chciałam się jeszcze bawić, bo impreza była świetna. I tak ucięli mi kilku fajnych dj'ów... Alkohol na pewno nie jest dobrym doradcą, a dla osób z fobią staje się niebezpieczny, bo z czasem może im się wydawać, że bez niego nie idzie funkcjonować, bo ich ośmiela i kiedy sobie łykną świat nagle zmienia barwy i oni sami też są lepsi... A to nieprawda...
27 Wrz 2007, Czw 16:20, PID: 3217
A na mnie alkohol wcale nie działa rozluźniająco. Nawet jeśli wypiję więcej (raczej wina, bo za piwem nie przepadam) to tylko kręci mi się w głowie i najchętniej poszłabym spać. Nie mam pojęcia, w którym momencie po spożyciu alkoholu można mówić o "wyluzowaniu".
27 Wrz 2007, Czw 16:27, PID: 3218
Sugar Sweet - póki co nikt się nie zorientował, bo staram się maksymalnie kontrolować (na tyle, na ile to możliwe), poza tym nie piję dużo. zobaczymy jak będzie dalej. a jeśli chodzi o tabletki uspokajające to mam przepisane od lekarza i łykam je od pół roku, ale nic mi nie pomagają.
alkoholizmu się nie boję - aktualnie jestem na takim etapie, że mam wszystko gdzieś. niestety.
27 Wrz 2007, Czw 16:46, PID: 3221
Ja kiedyś dobrze znosiłem alkohol. Niby było wyluzowanie, trochę weselej, ale strasznie mi się język i myśli plątały. Film nigdy mi się nie urwał mimo, że kumplom już dawno. Wiele razy też nie byłem spity. Objawów kacowych prawie nie miałem, lekkie pragnienie następnego dnia. Nie specjalnie potrzebowałem alkoholu, żeby się lepiej bawić. Jak dla mnie żadna rewelacja. Piłem z głupoty i dla towarzystwa. Aż przestał mi służyć. Mając kwas aldehydowy w organiźmie następnego dnia czułem jakbym umierał. Teraz 50-tki (wina) nie wypiję, żeby nie mieć somatycznych objawów lęku.
27 Wrz 2007, Czw 19:30, PID: 3224
A ja nie piję wcale bo dla mnie każdy alkohol wydaje się gorzki tzn. piwo, wino i wódka (no wódki jeszcze nie probowałem). Kiedyś piłem taki likier czekoladowy i był nawet smaczny, słodki. Ale na przykład zawsze jak mam okazję się napić to odmawiam. Trochę ze strachu bo nie wiem jak będę się zachowywać po alkoholu.
27 Wrz 2007, Czw 20:00, PID: 3226
SinVida napisał(a):Sugar Sweet - póki co nikt się nie zorientował, bo staram się maksymalnie kontrolować (na tyle, na ile to możliwe), poza tym nie piję dużo. zobaczymy jak będzie dalej. a jeśli chodzi o tabletki uspokajające to mam przepisane od lekarza i łykam je od pół roku, ale nic mi nie pomagają. Współczuję Ci i nie chcę wyjśc na jakąś naiwniaczkę ale może spróbowałabyś czegoś zamiast leków? wiesz, należy umiec się wyluzowac, znależc jakąś odskocznię od dnia codziennego coś co pomaga "naładowac akumulatory" więc mam na myśli jakieś hobby robienie codziennie czegoś co się naprawdę lubi i jeśli dzień jest naprawdę do bani to przynajmniej pociesza nas myśl, że jednak spotka nas coś dobrego. na pewno. to nie musi byc nic skomplikowanego. np. słuchanie ulubionej muzyki i temu podobne rzeczy. p.s najlepiej jest robic to w samotności.
28 Wrz 2007, Pią 1:05, PID: 3242
SinVida napisał(a):w szkole jak wiem, że będę odpytywana przy tablicy czego bym nie zniosła gdyby nie kilka łyków czystej.Tez tak zawsz robie tylko ze chodze do szkoły prywatnej i nawet jakby sie jakis proesor skroił to najwyzej kazalby mi isc do domu
28 Wrz 2007, Pią 3:28, PID: 3251
Cytat:a jeśli chodzi o tabletki uspokajające to mam przepisane od lekarza i łykam je od pół roku, ale nic mi nie pomagają.Może poproś lekarza o inne leki? Bo widać, że te Ci nie służą... Po co się truć czymś co nic nie daje?
28 Wrz 2007, Pią 15:38, PID: 3270
Ja po 2 - 3 piwach trace w ogole moja 'fajna' fobie spoleczna
Tzn moge nawet podejsc do laski i ja poderwac itp
28 Wrz 2007, Pią 15:52, PID: 3274
Nie wiem, [Obrazek: hmmm.gif] czy gratulować piwom, czy Tobie. [Obrazek: jezyk1.gif]
28 Wrz 2007, Pią 16:05, PID: 3275
jeśli chodzi o hobby, no to może kilkugodzinne rozwiązywanie zadań z matmy (tak wiem, jestem dziwna ) przynajmniej mam zajęcie ... ale to w sumie mnie jeszcze bardziej denerwuje niż uspokaja. na leżenie i słuchanie muzyki nie mam za bardzo czasu, poza tym to wszystko nie pomaga
a jeśli chodzi o zmianę leków... musiałabym najpierw chyba zmienić lekarkę, bo moja nie widzi żadnych problemów, uważa tylko że "mam nauczyć się z tym żyć ha ha ha"
28 Wrz 2007, Pią 21:16, PID: 3298
Oh, strasznie się czuję. ile cierpień może przyspożyc człowiekowi jeden dziwny wybryk. na przystanku zawsze jestem sama. a gdy przyszłam kiedyś to one wszystkie wsiadły do autobusu byle by tylko nie miec ze mną kontaktu. widziałam wzrok jednej koleżanki po którym pomyślałam, że im to sprawia przyjemnośc. tak to właśnie wygląda. one chcą mnie ukarac. ukarały mnie już po stokroc. widocznie muszę sobie ułożyc życie bez nich. miałam już nawet myśli samobójcze bo zorientowałam się, że nie mam nikogo kto mógłby mnie zrozumiec i że nigdy przez całe swoje życie nie miałam przyjaciół prawdziwych. albo chociaż jednego przyjaciela. a tak bardzo pragnęłabym miec.
może to głupie ale kiedy Ewelina jechała autobusem ze swoją siostrą udając że mnie nie zna, popłakałam się jak głupia. cały dzien zjobany. p.s A poza tym wyrósł mi pypec na języku.
02 Paź 2007, Wto 19:34, PID: 3729
Ja nie piję dla samego "picia", bo:
a) jeśli już, wolałbym mieć przyjaciół na zawsze, a nie tylko po paru głębszych b) np. wódka mi nie smakuje, ma okropny, taki wulgarny smak c) nie mówiąc już o siarkofrutach (winach za 2zł jakby ktoś nie wiedział ), sam zapach obrzydza d) wolę czerpać radość świadomie e) mam szacunek do własnego ciała. Jak widać trochę tego jest. Natomiast od czasu do czasu wypiję sobie piwo, np. do obiadu, meczu, przy wizycie, zwyczajnie dlatego, że mi smakuje . A na specjalne okazje szampan bądź jakiś egzotyczny alkohol w eleganckiej oprawie - cytryna, lód. To można nazwać piciem czegoś a nie chłeptaniem taniego wina na imprezce, bądź co gorsza pod blokiem. Dotąd jeździłem na wycieczki szkolne (sam nie wiem po co) i tam kumple dzień w dzień zachęcali, czasem dość nachalnie (sami wiecie...) do wypicia razem z nimi czegoś "mocniejszego", nawet założyli się miedzy sobą, kto mnie pierwszy "zachęci" do picia - byłem w zasadzie jedynym, który nie pił wódy i wina. Ja konsekwentnie odmawiałem i z zakładu nici Wspomniane chłeptanie ma zresztą taki sam cel jak narkotyki. Wprowadzić się w taki stan, żeby mieć 'schizy' (które notabene były głównym celem tych wycieczek szkolnych dla większości kumpli ). W przypadku wódki nie ma mowy o kulturalnym napitku przy rozmowie. Dodatkowo obrzydzają mnie wszyscy ludzie, którzy sami piją i do tego spijają innych, żeby sobie pod*pczyć, albo "lizać się". Owszem może (i powinno) być to fajne, ale w kulturalnych warunkach, nie z byle kim, nie w pierwszym lepszym kiblu, kiedy od obydwu stron cuchnie alkoholem. Całe szczęście, że moja styczność z takimi odpadami skończyła się w gimnazjum. Ależ elaborat wysmarowałem No, może ktoś chociaż to przeczyta Sugar, ja Cię rozumiem i pewnie reszta forum też. Nie przejmuj się zbytnio tymi "przyjaciółkami". A pypeć to kara za myśli samobójcze
02 Paź 2007, Wto 19:43, PID: 3731
No ja to przeczytałem i generalnie się zgadzam. No oprócz tego, że obecne piwo warzone zasadowo to syf. Nie to, co dawniej warzone kwasowo piwo, zwłaszcza ciemne. [Obrazek: mniam.gif] Pamiętam jak za piłem takie piwko, aktualne karmelowe mu do pięt nie sięga.
P.S. A co to jest pypeć? |
|