30 Wrz 2016, Pią 0:20, PID: 580995
Powiem od razu o co chodzi,otóż czasem czuję się gorzej od mordercy,w sensie uważam,że ludzie mnie tak odbierają,dlatego,ze siedzę w domu,że jestem leniem wg nich.Nie jestem w stanie pójść na żadne studia czy do pracy i przez to czuję się skreślony ze społeczeństwa.Jak idę raz na 2 tygodnie do psychologa szczególnie mocno to odczuwam,gdy przechodzę obok ludzi,wiem że myslą sobie-kim ty koleś jesteś,jesteś zwykłym 0,do niczego się nie nadajesz itd.Byc może za dużo Dostojewskiego się naczytałem,ale czasem pragne takiej bezinteresownej ludzkiej miłości,uściskać kogoś,porozmawiać,zapłakać razem.Chciałbym sprawić,aby ktoś się przeze mnie uśmiechnął.Wiecie o co mi chodzi?Cieszyć się takim zwykłym zyciem,ale wiem,że nigdy nie będę w stanie tego zrobic,nigdy nie będę być mógł taki przed ludźmi.Mam nadzieję,że gdy umrę odczuję chociaż namiastkę tego po drugiej stronie,choć i w to wątpię,bo za co niby miałbym to dostać,skoro odsuwałem sie od ludzi.Prawdopodobnie czeka mnie piekło,jeśli takie istnieje.