03 Lis 2008, Pon 12:38, PID: 84928
Witam! Jestem po mózgowym porażeniu dziecięcym pod postacią niedowładu czterokończynowego piramidowego - porażenie prawej strony. W dzieciństwie miałam padaczke, dokładnie od 1992 r. Na II roku studiów nagle idąc ulicą złapał mnie lęk, nie mogłam dać kroku, potem bałam sie przechodzić przez ulicę, iść w tłumie ludzi, przechodzić obok grupy ludzi. Po prostu boję się, że upadnę - dodam, że poruszam się o kuli. Kiedyś chodziłam bez niczego, jak poszłam na studia zaczęłam chodzić. I tak te lęki trwają do dzisiaj. Byłam z tym u wielu lekarzy, nawet psychiatrów i nic nie pomaga. Zastanawiam się czy to nie jest znowu nawrót padaczki, chociaż EEG nie wykazało czynności napadowych. Ale skąd te paraliże, drżenie całego ciała? Nie mogę sama wejść do Kościoła, pójść do Komunii, bo cała się trzęse. Jak mam sobie pomóc? Co zrobić? Czy jest jakiś lek, który jest w stanie szybko mi pomóc? A może to padaczka, taka dziwna ukryta? Już sama nie wiem. Wszyscy mówią, że ja sobie to wmówiłam i muszę sama sobie poradzić, ale ja próbowałam i nie daje rady. Neurolog mi powiedziała, że musze zaakceptowac swoją niepełnosprawność i wtedy to wszystko minie. Ale to nie jest takie proste. Teraz nawet zaczełam sie zastanawiac nad kupnem balkonika by móc stabilniej chodzić. Ale lekarze mnie straszą ze moge potem wylądowac na wózku, bo tak sie do tego przyzwyczaje że nie bede mogła bez tego funkcjonowac. Ze chce zrobic z siebie kaleke i nie wiem co zrobic? Co o tym wszystkim sądzicie? Poradźcie prosze. Pozdr.