02 Paź 2017, Pon 16:54, PID: 712454
Witajcie
Od miesiąca pracuje w pewnym miejscu i dziś zostałam niemile, pisząc szczerze, zaskoczona przez jedną z pracownic, która poinformowała mnie o tym, że w tym miejscu pracy mają zwyczaj tytułowego wspólnego wyjścia poza pracą. Z tego co się orientuję, to w większości przypadków takie coś jest organizowane i opłacane przez szefostwo. Natomiast tutaj mają, jak dla mnie dosyć dziwny obyczaj, że 4 osoby, które mają urodziny/imieniny sponsorują spotkanie dla wszystkich. Tak się składa że ja mam za niedługo urodziny (przyznałam się gdy współpracownica zapytała, bo pomyślałam że i tak mogą to sprawdzić w papierach) i co za tym idzie musiałabym wybulić hajs. Na koniec padło stwierdzenie, że oczywiście przymusu nie ma, jak ktoś nie chce iść itd. ale wiadomo jak w tym jest, czuć w tym presje. Bardzo mi się takie coś nie uśmiecha, jestem tam nowa, umowę mam tylko na 3 miesiące i raczej nie mam zamiaru tam zostawać na dłużej. Kontakty z tymi ludźmi mam umiarkowane, coś tam się pogada na temat pracy itd. wiadomo. Nie lubię kiedy wywiera się na mnie presje i przymusza się mnie do czegoś. To uruchamia u mnie bunt. Pracę traktuje jako pracę, robię swoje i tyle, nie mam potrzeby, ani ochoty się z tymi kobietami klepać po pleckach i alkoholu pić, a przede wszystkim poświęcać wolnego czasu po pracy i pieniędzy. Urodzin tym bardziej z obcymi ludźmi obchodzić nie chce. Uważam też za niesprawiedliwe, że kilku pracowników ma sponsorować innym w tym szefowej żarcie i picie, nie wiem co to w ogóle ma być.
Chciałabym się jakoś z tego wykręcić, choć jeśli jako jedyna się wyłamie, to mogę nie spotkać się ze zrozumieniem. Cobyście zrobili na moim miejscu?
Od miesiąca pracuje w pewnym miejscu i dziś zostałam niemile, pisząc szczerze, zaskoczona przez jedną z pracownic, która poinformowała mnie o tym, że w tym miejscu pracy mają zwyczaj tytułowego wspólnego wyjścia poza pracą. Z tego co się orientuję, to w większości przypadków takie coś jest organizowane i opłacane przez szefostwo. Natomiast tutaj mają, jak dla mnie dosyć dziwny obyczaj, że 4 osoby, które mają urodziny/imieniny sponsorują spotkanie dla wszystkich. Tak się składa że ja mam za niedługo urodziny (przyznałam się gdy współpracownica zapytała, bo pomyślałam że i tak mogą to sprawdzić w papierach) i co za tym idzie musiałabym wybulić hajs. Na koniec padło stwierdzenie, że oczywiście przymusu nie ma, jak ktoś nie chce iść itd. ale wiadomo jak w tym jest, czuć w tym presje. Bardzo mi się takie coś nie uśmiecha, jestem tam nowa, umowę mam tylko na 3 miesiące i raczej nie mam zamiaru tam zostawać na dłużej. Kontakty z tymi ludźmi mam umiarkowane, coś tam się pogada na temat pracy itd. wiadomo. Nie lubię kiedy wywiera się na mnie presje i przymusza się mnie do czegoś. To uruchamia u mnie bunt. Pracę traktuje jako pracę, robię swoje i tyle, nie mam potrzeby, ani ochoty się z tymi kobietami klepać po pleckach i alkoholu pić, a przede wszystkim poświęcać wolnego czasu po pracy i pieniędzy. Urodzin tym bardziej z obcymi ludźmi obchodzić nie chce. Uważam też za niesprawiedliwe, że kilku pracowników ma sponsorować innym w tym szefowej żarcie i picie, nie wiem co to w ogóle ma być.
Chciałabym się jakoś z tego wykręcić, choć jeśli jako jedyna się wyłamie, to mogę nie spotkać się ze zrozumieniem. Cobyście zrobili na moim miejscu?