25 Lut 2017, Sob 11:39, PID: 617291
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25 Lut 2017, Sob 13:26 przez Mar.)
Zapewne częsć z Was miała lub ma kontakt z osobą, która chce/planuje popełnić samobójstwo
Często nie wiemy, jak się zachować, popełniając błędy w tak ważnej sytuacji.
To jest artykuł opisujący, co należy zrobić w sytuacji, kiedy ktoś mówi nam o zamiarze popełnienia samobójstwa
Nie bójmy się o tym rozmawiać, bo może się okazać, że to najlepsze, co można zrobić dla drugiej osoby
A rano już nie będzie mnie...
Samobójca, zanim targnie się na swoje życie, najczęściej daje znać o swoich zamiarach. Jedni mówią wprost, inni w sposób pośredni. Mogą rozdawać swoje rzeczy, pisać listy pożegnalne. Ludzie nie dowierzają, bo panuje mit, że kto mówi o samobójstwie, ten go nie popełni.
Czasami sygnał jest tak zawoalowany, że jego sens nie dociera do adresata. Często rodzina stosuje mechanizm zaprzeczania rzeczywistości. Samobójstwo jest symptomem, za którym stoją problemy zawsze aktualne: poczucie własnej wartości, wiara, sens i cel istnienia, umiejętność radzenia sobie z trudnościami i rozczarowaniami.
Myśli samobójcze ma prawie każdy. Przychodzą o różnych porach dnia i w różnych okresach życia. Jedni zapominają o nich szybko, w innych kłębią się aż do momentu, kiedy wydaje się, że ból życia jest nie do zniesienia.
Jak rozmawiać z kimś, kto znalazł się na skraju przepaści?
Podstawową zasadą jest zachowanie spokoju. Należy przede wszystkim zapanować nad swoją paniką i chęcią natychmiastowego odwiedzenia rozmówcy od samobójczych zamiarów. Przekazujemy mu bowiem w ten sposób swój własny niepokój, co może zwiększyć nerwowość i nagłość jego reakcji. Nasze opanowanie, spokojna i rzeczowa rozmowa, udzielając się rozmówcy, może znacznie zmniejszyć jego napięcie.
Równie często popełnianym przez nas w takich okolicznościach błędem jest próba zmiany tematu, ucieczki od problemu. Mamy skłonność do bagatelizowania, umniejszania wagi samobójczych zwierzeń odpowiadając na nie np. "Nie wspominaj mi nawet o takich rzeczach, to głupota". "Na pewno nie mówisz tego poważnie". "Skończ wreszcie z tymi bredniami". Jest to zupełnie naturalna reakcja - trywializując tę trudną dla nas informację, zaprzeczamy jakoby problem w ogóle istniał, bądź był rzeczywiście tak poważny jak został nam przedstawiony. Powinniśmy za wszelką cenę zapanować nad tą skłonnością. Reakcja taka byłaby dla naszego rozmówcy potwierdzeniem odczuć, które prawdopodobnie podsunęły mu wcześniej myśli o samobójstwie: przekonanie, że jest osamotniony w swoim problemie, że nie ma szansy na znalezienie oparcia nawet w najbliższym otoczeniu.
Zamiast mówić cokolwiek - wysłuchajmy, pozwólmy mu wypowiedzieć się do końca. Wyrzucenie kłębiących się w nim myśli i emocji przyniesie mu ulgę, a nam dostarczy informacji o problemie.
Powszechnym wykroczeniem, które popełniamy w tej sytuacji jest nasze błędne wyobrażenie, że zwierzający się nam człowiek oczekuje od nas gotowego rozwiązania, recepty, która natychmiast zaradzi jego ciężkiemu położeniu. W poczuciu takiego obowiązku zarzucamy go ogromną ilością naprędce sporządzonych rad, pouczeń i ocen przybierających zazwyczaj formę komunikatów zaczynających się od słów: nie możesz..., nie wolno ci... musisz...itp. W efekcie wzbudzamy w nim tylko podejrzenie, że potępiamy go za jego samobójcze myśli.
Ten złamany przez życie człowiek, którego mamy przed sobą przyszedł do nas po zrozumienie i wsparcie. Przyszedł, żeby raz jeszcze, być może już ostatni, poszukać odpowiedzi na pytanie: Czy jestem KIMŚ, czy raczej NIKIM? Czy ja coś jeszcze dla świata znaczę? Czy ja kogokolwiek jeszcze obchodzę? Dlatego najgorszym rozwiązaniem w tej sytuacji byłoby potraktowanie go jak małego rozkapryszonego smarkacza, którego za mówienie brzydkich rzeczy stawia się w kącie plecami do wszystkich.
Powinniśmy zadbać o to, aby nasz rozmówca miał pewność, że szanujemy jego jako osobę, a więc również jego prawo do wolności, do jego suwerennych decyzji. Jakkolwiek przerażająco to zabrzmi, niewątpliwie ma też prawo odebrać sobie życie. Do nas należy pokazanie mu, że niesłusznie podejrzewa, iż wybierając śmierć nic na tym nie traci. Pokażmy, że tym co nami kieruje jest pragnienie pomocy, wynikające z poczucia życzliwości i akceptacji. Oparcie w drugim człowieku i przezwyciężenie osamotnienia są tymi czynnikami, które najbardziej zachęcają do życia. Gdy doprowadzimy do tego, że przestanie czuć się wyobcowany - osiągniemy już bardzo wiele.
Poczucie bezradności towarzyszące samobójcom jest podsycane przez tzw. "tunelowe myślenie". Jest to przekonanie, że rozpaczliwa sytuacja, w której się znalazł jest sytuacją bez wyjścia, a konsekwencje jakie za sobą pociągnie - nie do zniesienia. Jak to pokonać? Dajmy mu poczuć, że ma wpływ na przebieg rozmowy, zrodzi to w nim poczucie wpływu na sytuację, w jakiej się znajduje, a następnie, być może, na całe życie. Swoim zaangażowaniem w kontakt i skupioną uwagą sprowokujmy do tego, aby z naszym wsparciem przyjrzał się swojemu położeniu.
Starajmy się jednak uniknąć zbytniego koncentrowania się na samym samobójstwie. Nie pytajmy np. o sposób, w jaki planuje odebrać sobie życie itp. Może to wywołać podejrzenie, że interesuje nas bardziej jako przypadek samobójczy niż osoba. Zręczniej będzie zapytać o to, jak często i od kiedy zaczęły się podobne myśli u niego pojawiać. Pozwoli mu to poczuć, że uwaga nasza koncentruje się na nim i że to na nim nam zależy, a nie jedynie na tym, czy popełni samobójstwo, czy nie.
Entliczek Pentliczek...
Możemy też spotkać się z sytuacją bardzo trudną: kiedy ktoś, kto nie wykazuje szczególnego przygnębienia, zdaje się z nami "grać" w samobójstwo. Powody samobójczych zamiarów, które podaje są zazwyczaj mgliste. Często prowokuje nas byśmy go od tego odwodzili lub dopytywali się szczegółowo, o motywy. Nie towarzyszy jednak tym zwierzeniom emocjonalne zaangażowanie. Wszelkie propozycje pomocy w rozwiązaniu problemów są odrzucane. Rozmowa taka może ciągnąć się w nieskończoność, a w konsekwencji wywołuje naszą frustrację, partner nasz z kolei zdaje się triumfować. Możemy odnieść wrażenie, że nasz rozmówca swoimi zamiarami chce ukarać otoczenie. Jeśli już się zorientujemy, że to z czym mamy do czynienia to owa "gra" - nie polecam odkrywania się z tym, ponieważ nasz rozmówca nie prowadzi jej świadomie. Prawdopodobnie jeszcze w dzieciństwie wyuczył się tym sposobem ściągać na siebie uwagę otoczenia. Potrafi być tej grze wierny do końca i chcąc dowieść, że nie żartuje może rzeczywiście podjąć próbę samobójczą.
Co można wobec tego zrobić? Poważnie potraktować jego prawo do wolnego wyboru. Można powiedzieć: Jeśli postanowiłeś popełnić samobójstwo, to nikt nie jest w stanie ci w tym przeszkodzić. Nie chciałbym żebyś się zabił, ale nie jestem w stanie uchronić cię przed tobą samym. Jeżeli chcesz dalej sensownie rozmawiać o twoich problemach, musisz wewnętrznie zdecydować się na życie. Jeżeli podejmiesz decyzję o śmierci - nie jestem w stanie ci pomóc.
Stało się
Ktoś targnął się na swoje życie. Takie tragiczne zdarzenie może wyzwalać w osobach, które kontaktowały się z samobójcą przed śmiercią, silne poczucie winy, że przegapiły sygnały, które być może pod ich adresem wysyłał. Jeszcze większe obciążenie spada na tych, którym wyjawił swoje zamiary, a podjęte próby pomocy zawiodły. Jak poradzić sobie z uparcie powracającą refleksją, że można było zrobić coś więcej? Nie bójmy się skorzystać z pomocy. Być może wystarczy rozmowa z kimś życzliwym, ale jeśli trzeba - skontaktujmy się ze specjalistą. Zawsze warto pamiętać, że nie ponosimy odpowiedzialności za drugiego człowieka. Ten, który popełnił samobójstwo, skorzystał ze swojej wolności. To fakt, że najgorzej jak mógł, ale niewątpliwie miał do tego pełne prawo.
Źródło: http://www.psychotekst.pl/artykuly.php?nr=48
Często nie wiemy, jak się zachować, popełniając błędy w tak ważnej sytuacji.
To jest artykuł opisujący, co należy zrobić w sytuacji, kiedy ktoś mówi nam o zamiarze popełnienia samobójstwa
Nie bójmy się o tym rozmawiać, bo może się okazać, że to najlepsze, co można zrobić dla drugiej osoby
A rano już nie będzie mnie...
Samobójca, zanim targnie się na swoje życie, najczęściej daje znać o swoich zamiarach. Jedni mówią wprost, inni w sposób pośredni. Mogą rozdawać swoje rzeczy, pisać listy pożegnalne. Ludzie nie dowierzają, bo panuje mit, że kto mówi o samobójstwie, ten go nie popełni.
Czasami sygnał jest tak zawoalowany, że jego sens nie dociera do adresata. Często rodzina stosuje mechanizm zaprzeczania rzeczywistości. Samobójstwo jest symptomem, za którym stoją problemy zawsze aktualne: poczucie własnej wartości, wiara, sens i cel istnienia, umiejętność radzenia sobie z trudnościami i rozczarowaniami.
Myśli samobójcze ma prawie każdy. Przychodzą o różnych porach dnia i w różnych okresach życia. Jedni zapominają o nich szybko, w innych kłębią się aż do momentu, kiedy wydaje się, że ból życia jest nie do zniesienia.
Jak rozmawiać z kimś, kto znalazł się na skraju przepaści?
Podstawową zasadą jest zachowanie spokoju. Należy przede wszystkim zapanować nad swoją paniką i chęcią natychmiastowego odwiedzenia rozmówcy od samobójczych zamiarów. Przekazujemy mu bowiem w ten sposób swój własny niepokój, co może zwiększyć nerwowość i nagłość jego reakcji. Nasze opanowanie, spokojna i rzeczowa rozmowa, udzielając się rozmówcy, może znacznie zmniejszyć jego napięcie.
Równie często popełnianym przez nas w takich okolicznościach błędem jest próba zmiany tematu, ucieczki od problemu. Mamy skłonność do bagatelizowania, umniejszania wagi samobójczych zwierzeń odpowiadając na nie np. "Nie wspominaj mi nawet o takich rzeczach, to głupota". "Na pewno nie mówisz tego poważnie". "Skończ wreszcie z tymi bredniami". Jest to zupełnie naturalna reakcja - trywializując tę trudną dla nas informację, zaprzeczamy jakoby problem w ogóle istniał, bądź był rzeczywiście tak poważny jak został nam przedstawiony. Powinniśmy za wszelką cenę zapanować nad tą skłonnością. Reakcja taka byłaby dla naszego rozmówcy potwierdzeniem odczuć, które prawdopodobnie podsunęły mu wcześniej myśli o samobójstwie: przekonanie, że jest osamotniony w swoim problemie, że nie ma szansy na znalezienie oparcia nawet w najbliższym otoczeniu.
Zamiast mówić cokolwiek - wysłuchajmy, pozwólmy mu wypowiedzieć się do końca. Wyrzucenie kłębiących się w nim myśli i emocji przyniesie mu ulgę, a nam dostarczy informacji o problemie.
Powszechnym wykroczeniem, które popełniamy w tej sytuacji jest nasze błędne wyobrażenie, że zwierzający się nam człowiek oczekuje od nas gotowego rozwiązania, recepty, która natychmiast zaradzi jego ciężkiemu położeniu. W poczuciu takiego obowiązku zarzucamy go ogromną ilością naprędce sporządzonych rad, pouczeń i ocen przybierających zazwyczaj formę komunikatów zaczynających się od słów: nie możesz..., nie wolno ci... musisz...itp. W efekcie wzbudzamy w nim tylko podejrzenie, że potępiamy go za jego samobójcze myśli.
Ten złamany przez życie człowiek, którego mamy przed sobą przyszedł do nas po zrozumienie i wsparcie. Przyszedł, żeby raz jeszcze, być może już ostatni, poszukać odpowiedzi na pytanie: Czy jestem KIMŚ, czy raczej NIKIM? Czy ja coś jeszcze dla świata znaczę? Czy ja kogokolwiek jeszcze obchodzę? Dlatego najgorszym rozwiązaniem w tej sytuacji byłoby potraktowanie go jak małego rozkapryszonego smarkacza, którego za mówienie brzydkich rzeczy stawia się w kącie plecami do wszystkich.
Powinniśmy zadbać o to, aby nasz rozmówca miał pewność, że szanujemy jego jako osobę, a więc również jego prawo do wolności, do jego suwerennych decyzji. Jakkolwiek przerażająco to zabrzmi, niewątpliwie ma też prawo odebrać sobie życie. Do nas należy pokazanie mu, że niesłusznie podejrzewa, iż wybierając śmierć nic na tym nie traci. Pokażmy, że tym co nami kieruje jest pragnienie pomocy, wynikające z poczucia życzliwości i akceptacji. Oparcie w drugim człowieku i przezwyciężenie osamotnienia są tymi czynnikami, które najbardziej zachęcają do życia. Gdy doprowadzimy do tego, że przestanie czuć się wyobcowany - osiągniemy już bardzo wiele.
Poczucie bezradności towarzyszące samobójcom jest podsycane przez tzw. "tunelowe myślenie". Jest to przekonanie, że rozpaczliwa sytuacja, w której się znalazł jest sytuacją bez wyjścia, a konsekwencje jakie za sobą pociągnie - nie do zniesienia. Jak to pokonać? Dajmy mu poczuć, że ma wpływ na przebieg rozmowy, zrodzi to w nim poczucie wpływu na sytuację, w jakiej się znajduje, a następnie, być może, na całe życie. Swoim zaangażowaniem w kontakt i skupioną uwagą sprowokujmy do tego, aby z naszym wsparciem przyjrzał się swojemu położeniu.
Starajmy się jednak uniknąć zbytniego koncentrowania się na samym samobójstwie. Nie pytajmy np. o sposób, w jaki planuje odebrać sobie życie itp. Może to wywołać podejrzenie, że interesuje nas bardziej jako przypadek samobójczy niż osoba. Zręczniej będzie zapytać o to, jak często i od kiedy zaczęły się podobne myśli u niego pojawiać. Pozwoli mu to poczuć, że uwaga nasza koncentruje się na nim i że to na nim nam zależy, a nie jedynie na tym, czy popełni samobójstwo, czy nie.
Entliczek Pentliczek...
Możemy też spotkać się z sytuacją bardzo trudną: kiedy ktoś, kto nie wykazuje szczególnego przygnębienia, zdaje się z nami "grać" w samobójstwo. Powody samobójczych zamiarów, które podaje są zazwyczaj mgliste. Często prowokuje nas byśmy go od tego odwodzili lub dopytywali się szczegółowo, o motywy. Nie towarzyszy jednak tym zwierzeniom emocjonalne zaangażowanie. Wszelkie propozycje pomocy w rozwiązaniu problemów są odrzucane. Rozmowa taka może ciągnąć się w nieskończoność, a w konsekwencji wywołuje naszą frustrację, partner nasz z kolei zdaje się triumfować. Możemy odnieść wrażenie, że nasz rozmówca swoimi zamiarami chce ukarać otoczenie. Jeśli już się zorientujemy, że to z czym mamy do czynienia to owa "gra" - nie polecam odkrywania się z tym, ponieważ nasz rozmówca nie prowadzi jej świadomie. Prawdopodobnie jeszcze w dzieciństwie wyuczył się tym sposobem ściągać na siebie uwagę otoczenia. Potrafi być tej grze wierny do końca i chcąc dowieść, że nie żartuje może rzeczywiście podjąć próbę samobójczą.
Co można wobec tego zrobić? Poważnie potraktować jego prawo do wolnego wyboru. Można powiedzieć: Jeśli postanowiłeś popełnić samobójstwo, to nikt nie jest w stanie ci w tym przeszkodzić. Nie chciałbym żebyś się zabił, ale nie jestem w stanie uchronić cię przed tobą samym. Jeżeli chcesz dalej sensownie rozmawiać o twoich problemach, musisz wewnętrznie zdecydować się na życie. Jeżeli podejmiesz decyzję o śmierci - nie jestem w stanie ci pomóc.
Stało się
Ktoś targnął się na swoje życie. Takie tragiczne zdarzenie może wyzwalać w osobach, które kontaktowały się z samobójcą przed śmiercią, silne poczucie winy, że przegapiły sygnały, które być może pod ich adresem wysyłał. Jeszcze większe obciążenie spada na tych, którym wyjawił swoje zamiary, a podjęte próby pomocy zawiodły. Jak poradzić sobie z uparcie powracającą refleksją, że można było zrobić coś więcej? Nie bójmy się skorzystać z pomocy. Być może wystarczy rozmowa z kimś życzliwym, ale jeśli trzeba - skontaktujmy się ze specjalistą. Zawsze warto pamiętać, że nie ponosimy odpowiedzialności za drugiego człowieka. Ten, który popełnił samobójstwo, skorzystał ze swojej wolności. To fakt, że najgorzej jak mógł, ale niewątpliwie miał do tego pełne prawo.
Źródło: http://www.psychotekst.pl/artykuly.php?nr=48