08 Mar 2017, Śro 21:41, PID: 619787
Moja przygoda z fobią trwa już od początku ubiegłego roku, a więc od momentu gdy zakończyłem mój bardzo toksyczny związek z byłą już dziewczyną. Kosztował mnie on bardzo wiele nerwów, a w trakcie tego właśnie związku (trwającego 14 miesięcy) straciłem mój dar, który posiadałem w zasadzie od urodzenia - żelazną pewność siebie i umiejętność przewodzenia grupie oraz radzenia sobie z każdą sytuacją. Niestety, moja dziewczyna często obarczała mnie odpowiedzialnością za wiele, nawet absurdalnych rzeczy, przez co zacząłem stopniowo tracić ten mój wewnętrzny sposób i przekoanie o byciu kimś. Niestety, gdy związek dobiegł już końca, ja nie potrafiłem wrócić to tego "siebie" z 2014 roku. Tego pełnego wigoru i pomysłów na życie młodego chłopaka, który był gotowy w życiu zrobić niemal wszystko, a jego wyobraźnia pozwalała mu marzyć w nieskończoność. Problem zaczął się, gdy podczas jedengo ze spotkań w styczniu ubiegłego roku zacząłem "ze świadomością" patrzeć innym ludziom w oczy. Było to bardzo dziwne. Zacząłem czuć świadomość tego, że na nich patrzę, a że przydługawe patrzenie może wywołać u nich myślenie, że coś z moją osobą jest nie tak. Dodatkowo zacząłem zdawać sobie sprawę, że mogę kontrolować nawet moje mruganie, a następnie przeszło to także na pozostałe części mojego ciała - spostrzegłem, że mogę cały czas myśleć o moich rękach, a gdy o nich myślę to żaden ruch nimi wykonany nie jest mimowolny i wygląda jakoś dziwnie. Przez to każda moja pozycja w towarzystwie innych osób zaczęła być dziwna. Ale to tylko jeżeli chodzi o ułożenie mojego ciała, co bardziej można określić jako objaw nerwicy natręctw. Teraz fobia - tak jak już mówiłem, zacząłem myśleć o tym, że patrzę się na innych ludzi. Jest to mega problem, ponieważ bardzo często jestem w stu procentach skupiony na tym, gdzie umiejscowić mój wzrok, przez co w zasadzie nie zwracam uwagę na to, o co jestem pytany, albo o czym mówią ludzie wokół mnie. To jest okropne. Siedząc przy stole, nawet z najbliższymi, nie potrafię ułożyć się wygodnie na krześle strzelając oczami gdzie tylko chcę, a przy tym być skupionym na rozmowie i gotowym do wparowania z moim świetnym tekstem - jestem teraz cichy, najchętniej schowałbym się pod ziemię, a moje ruchy są bardzo nienaturalne (nawet obrót głowy powoduje nagłe uczucie duszności i potrzebę powrotu do pozycji wyprostowanej)... Mam problem z rozmawianiem z innymi osobami, bo zamiast skupić się na tym co ktoś do mnie mówi i mimowolnie patrzeć tej osobie w oczy, to skupiam się na patrzeniu na nią, oczy mam ciężkie jakby ważyły po 5 kg, a przy okazji w ogóle nie skupiam się na tym co ta osoba mówi, przez co czasami wiem co ktoś powiedział, ale zupełnie tego nie rozumiem - tak jakbym pod wpływem tych nerwów zapomniał ojczystego języka... Ludziska, help