19 Gru 2008, Pią 3:26, PID: 102481
Chciałem przekazać wam swoją opinię na temat leczenia farmakologicznego depresji/lęku. Może macie podobne zdanie, a może inne. Dyskusja otwarta.
Chodzi o to, że moim zdaniem problemy psychiczne w większości biorą się z dzieciństwa. Chodzi o wychowanie, środowisko w jakim dorastamy, ludzi jakich spotykamy itd. Lecząc się farmakologicznie tak jakby zamiatamy problem pod dywan. Zapominamy o tych wszystkich krzywdach, bo wzięliśmy tabletkę i już czujemy się dobrze. Czy to według was nie prowadzi do znieczulicy społecznej?
Zastanawiam się jak to będzie za kilka/kilkanaście lat. Ktoś będzie miał problem - pójdzie do psychiatry, weźmie tabletkę i po problemie. Wszystko sprowadzi się do zmiany odpowiednich receptorów w mózgu, a nie zmiany naszego podejścia do życia.
Boję się, że w przyszłości każdy będzie chodził na jakimś wspomagaczu i niczym się nie przejmował. Wg mnie to prowadzi do zaniku wrażliwości ludzkiej.
Oczywiście rozumiem, że niektórzy ludzie tego potrzebują. Być może ja też, bo ostatnio jest ze mną bardzo źle. Ale psychiatrzy chyba się za bardzo rozpędzają. Andydepresanty robią się modne.
Masz problem? Idź do psychiatry - da Ci magiczną tabletkę i będziesz szczęśliwy. Czy nie zamieniamy się przypadkiem w roboty, które mają jak najlepiej funkcjonować, kosztem naszego człowieczeństwa?
To taki mój mały wywód. Dyskusja otwarta.
Chodzi o to, że moim zdaniem problemy psychiczne w większości biorą się z dzieciństwa. Chodzi o wychowanie, środowisko w jakim dorastamy, ludzi jakich spotykamy itd. Lecząc się farmakologicznie tak jakby zamiatamy problem pod dywan. Zapominamy o tych wszystkich krzywdach, bo wzięliśmy tabletkę i już czujemy się dobrze. Czy to według was nie prowadzi do znieczulicy społecznej?
Zastanawiam się jak to będzie za kilka/kilkanaście lat. Ktoś będzie miał problem - pójdzie do psychiatry, weźmie tabletkę i po problemie. Wszystko sprowadzi się do zmiany odpowiednich receptorów w mózgu, a nie zmiany naszego podejścia do życia.
Boję się, że w przyszłości każdy będzie chodził na jakimś wspomagaczu i niczym się nie przejmował. Wg mnie to prowadzi do zaniku wrażliwości ludzkiej.
Oczywiście rozumiem, że niektórzy ludzie tego potrzebują. Być może ja też, bo ostatnio jest ze mną bardzo źle. Ale psychiatrzy chyba się za bardzo rozpędzają. Andydepresanty robią się modne.
Masz problem? Idź do psychiatry - da Ci magiczną tabletkę i będziesz szczęśliwy. Czy nie zamieniamy się przypadkiem w roboty, które mają jak najlepiej funkcjonować, kosztem naszego człowieczeństwa?
To taki mój mały wywód. Dyskusja otwarta.